Do tragedii doszło wczoraj po godz. 18. Starsi ludzie zostali sami w gospodarstwie. Syn z synową pojechali do Pleszewa.
Dwuletni byk, ważący 800 kg, miał niebawem miał trafić na ubój. Do tej pory nie było z nim kłopotów.
- Zawsze był spokojny. Tydzień temu, jak mi upadło trochę śrutu na nogę, to lizał mi but - wspomina ranny Antoni Dwojak. - Teraz urwał się z łańcucha i powrozu. Nie mam pojęcia, jak to zrobił. Psy zaczęły szczekać i żona wyszła z domu. Zobaczyła, że byk jest na ganku obory i czym prędzej pobiegła bramę zamknąć, żeby nie uciekł w pole. Wołała sąsiadów, bo na mnie nie liczyła. Ja jestem schorowany. Mam zwyrodnienie bioder. Ale też wyszedłem. Żona martwiła się, że zniszczy dojarkę. Zakleszczył się i nie mógł wyjść. Uwolniłem go i wyleciał.
Byk biegał rozjuszony po podwórku. Antoni Dwojak krzyknął do żony, by uciekała. Ale nie zdążyła. Zwierzę rzuciło się na oboje gospodarzy. Mężczyzna dźgnął byka w nozdrza, ale nie pomogło. Rogami odrzucił widły i powalił go na ziemię. Byk rzucił się na jego żonę. Leżącą na ziemi zaatakował kopytami i rogami.
Sąsiad Dwojaków, który pracuje w pogotowiu, przybiegł na odgłos krzyków. On także został zaatakowany. Mężczyzna rzucił się do ucieczki, a byk ruszył za nim. Sąsiad wbiegł między dwie przyczepy i to go uratowało.
- Byk tam się nie zmieścił i wrócił do mnie - przypomina sobie Antoni Dwojak. - Bódł mnie i przyciskał do betonu. Wtedy złamał mi nogę.
Sąsiad wezwał pomoc. Wtedy właśnie wrócił gospodarz Jarosław Dwojak. Z sąsiadami związali byka. Przyjechały karetki pogotowia i weterynarz. Kobietę w ciężkim stanie zawieziono do szpitala, gdzie po kilku godzinach zmarła. Jej mąż ze złamaną nogą leży w szpitalu. W styczniu obchodzili 50-lecie małżeństwa.
- Zapraszali nas do gminy na jubileusz, ale ze względu na mój stan zdrowia nie poszliśmy - mówi z żalem Antoni, ocierając łzy.
- Żeby mama poczekała, byłoby inaczej - rozpamiętuje syn zmarłej. Dodaje, że dziś byka sprzeda na ubój.
Ludzie we wsi są wstrząśnięci. - Z bykiem trzeba ostrożnie. Niejednego już przerzucił przez siebie, ale żeby zabił? - dziwi się Piotr Sobczak.
Weterynarz Kryspin Kuberka dał bykowi zastrzyk uspokajający.
- W swojej długiej praktyce trzy razy miałem do czynienia z podobnymi atakami byków, ale pierwszy raz jest ofiara śmiertelna - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?