Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec obławy: morderca chciał się zabić

Daniel Andruszkiewicz, Karolina Sternal
Rannego najpierw przewieziono do szpitala przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu
Rannego najpierw przewieziono do szpitala przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu S. Seidler
Jan Szymaniak podejrzewany o zastrzelenie dwóch osób w Machcinie, od siedmiu dni skutecznie wymykał się organom ścigania. Nieuchwytny do tej pory mężczyzna został osaczony w gospodarstwie swojego brata w Nowym Szczepankowie. Nie chciał się poddać. Strzelił sobie w głowę. Żyje, ale znajduje się w krytycznym stanie.

W południe policjanci z wydziału kryminalnego komendy wojewódzkiej, funkcjonariusze z Kościana i kilku innych jednostek prowadzili działania operacyjne w okolicach Śmigla. Informacje docierały głównie od mieszkańców okolicznych miejscowości, ale cenne były także te, które pochodziły z Leszna. Ostatnie doniesienia mówiły, że poszukiwany może ukrywać się na jednej z posesji w Nowym Szczepankowie, która około godziny 14 została otoczona.

- Kiedy funkcjonariusze przystępowali do zatrzymania i krzyknęli "stój policja", mężczyzna strzelił do siebie - informuje podinspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Początkowo pojawiły się informacje, że Jan Szymaniak nie żyje. Lekarze, którzy zostali wezwani na miejsce, wyczuli jednak drobne oznaki życia. Z raną postrzałową głowy, znajdujący się w krytycznym stanie mężczyzna, został przetransportowany śmigłowcem sanitarnym na Ławicę, a stamtąd do szpitala wojskowego przy ulicy Grunwaldzkiej, gdzie przeprowadzono mu badania tomografem komputerowym. Następnie trafił do Szpitala Klinicznego przy ulicy Przybyszewskiego.

Dramat rozpoczął się w niedzielę wieczorem, 2 lutego. Ciała Karoliny i Arkadiusza z ranami postrzałowymi znalazł ojciec zabitego. Pierwotnie policja zatrzymała byłego męża zamordowanej kobiety, ale niebawem go wypuszczono. Wtedy uwaga śledczych skupiła się wyłącznie na jego bracie, Janie Szymaniaku, który miał ich zdaniem najwięcej powodów do zastrzelenia obojga.

W czwartek zmasowane siły przeczesywały okolice Kościana i Śmigla. Tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zdecydowała o zaocznym postawieniu mu zarzutów podwójnego zabójstwa. W piątek taką samą obławę przeprowadzono w Lesznie.

W tym czasie w Machcinie, gdzie mieszkali Karolina i Arkadiusz wielu mieszkańców obawiało się o swoje bezpieczeństwo. Rodzice starali się szczególnie otoczyć opieką dzieci w drodze do i ze szkoły. Przez cały czas pod ochroną policji przebywała siostra zamordowanej Karoliny, a żona Jana Szymaniaka i jego dziecko. Tak samo policjanci czuwali nad bezpieczeństwem żałobników, którzy w sobotę zebrali się na cmentarzu parafialnym w Śmiglu, gdzie pochowano Karolinę.

- Bóg daje człowiekowi wolną wolę. I to nie Bóg zawinił, ale człowiek - mówił do zebranych odprawiający nabożeństwo żałobne kapłan. Szczególne słowa pociechy skierował do matek obu ofiar. Na pogrzeb przyjechał także były mąż Karoliny, brat Jana Szymaniaka, jednak do mogiły nie podszedł. Dzisiaj we Wrocławiu zostanie pochowany Arkadiusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski