Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Stadion Miejski pod nazwą Enea Arena? Rozmowy trwają

Maciej Roik
Czy na stadionie przy Bułgarskiej zawiśnie logo Enei? A może... VW?
Czy na stadionie przy Bułgarskiej zawiśnie logo Enei? A może... VW? Fot. Grzegorz Dembiński
Kto kupi prawa do nazwy Stadionu Miejskiego w Poznaniu? Wśród potencjalnych chętnych z całą pewnością wciąż pojawia się spółka energetyczna Enea. Choć jej przedstawiciele na razie nie komentują ewentualnych rokowań, fakt trwania rozmów potwierdza Waldy Dzikowski z PO. Jak podkreśla poseł, ich "klimat" jest coraz lepszy, a teraz wszystko leży w rękach nowego zarządu.

- Włączyłem się w mediacje, by umożliwić porozumienie między trzema stronami - miastem, spółką i operatorem - zaznacza Waldy Dzikowski. - Nie chcę jednak przesądzać o ich wyniku. Na to jest zdecydowanie za wcześnie.
Obecnie negocjacje na temat sprzedaży prawa do nazwy stadionu mogą nabrać tempa. Powód? Od kilku tygodni jest już nowy prezes Enei. Poza tym we wtorek wybrano członka zarządu ds. finansowych.

Wiara Lecha nie chce Enea Areny. Bo to nie po polsku...

Choć klub potwierdza, że wciąż usilnie stara się sprzedać nazwę, na razie nie potwierdza, by negocjował ze spółką energetyczną.
- KKS Lech Poznań i Marcelin Management prowadzi negocjacje dotyczące sprzedaży nazwy stadionu z wieloma podmiotami - mówi Łukasz Borowicz, rzecznik prasowy Lecha Poznań. - Nasza oferta została wysłana do kilkudziesięciu firm. Do czasu podpisania stosownych umów nie będziemy komentować tej sprawy - zaznacza.

Poznań: Stadion Miejski pęka i jest niebezpieczny dla kibiców?

O sprawie rozmów operatora ze spółką Enea pisaliśmy na łamach "Głosu" w sierpniu zeszłego roku. Jak udało nam się wówczas ustalić, za prawo donazwy energetyczny gigant miałby płacić konsorcjum Marcelin Management i Lecha Poznań nawet 7 mln zł rocznie.
Taki scenariusz, w obecnej sytuacji finansowej operatora, mógłby okazać się zbawienny. Nie jest tajemnicą, że konsorcjum zmaga się z problemami finansowymi. A ich skala jest na tyle duża, że na początku lutego zwrócono się do miasta z prośbą o renegocjację umowy operatorskiej.

- Rozmowy dobiegają końca, ale wciąż jest za wcześnie, by ujawniać ich szczegóły - mówi zapytany o sprawę Maciej Mielęcki, zastępca dyrektora POSiR.

Choć ich temat na razie jest tajemnicą, z całą pewnością Lech chce płacić mniej. A jeśli miasto zgodzi się na ustępstwa, to właśnie sprzedaż praw donazwy obiektu może okazać się dla miasta dodatkowym źródłem dochodów.

Zgodnie z umową dzierżawy stadionu, do miejskiej kasy co roku oprócz 3,1 mln złotych stałego czynszu oraz wpływów z tzw. dnia meczowego, mają również wpływać pieniądze pochodzące ze sprzedaży nazwy stadionu. Ile? 30 procent wynegocjowanej kwoty, jednak nie mniej niż milion złotych.
To oznacza, że jeśli Enea faktycznie zapłaciłaby za prawa do nazwy 7 mln zł rocznie, dobudżetu co roku wpływałoby 2,1 mln zł.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski