Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Przemyk w wersji magicznej w Blue Note [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Renata Przemyk w klubie Blue Note.
Renata Przemyk w klubie Blue Note. Paweł Miecznik
Gdyby urodziła się w Portugalii okrzyknięto by ją drugą królową fado. Na szczęście, dla polskiej publiczności Renata Przemyk należy do nich i śpiewa po polsku. Właściwie to nie śpiewa, tylko uprawia magię. Magię muzyki. Przekonała się o tym jej publiczność na niedzielnym półtoragodzinnym koncercie w Blue Note.

Nawet gdy wychodzi na scenę w glanach, jak na koncercie w Jarocinie, zawsze ma na sobie sukienkę. Ta, którą włożyła na niedzielny koncert w Blue Note, miała sprowokować wiosnę. Przywołać jej kwiaty swoimi kwiatami.

Sukienka od wiosny i buty, jak zdradziła, od wróżki. Tak ubrana na scenę może wyjść tylko czarodziejka. To określenie chyba najbardziej pasuje do najnowszego muzycznego wcielenia Renaty Przemyk czyli Akustik Trio. Powiedzieć, że zagrała w niedzielę w Poznaniu tylko koncert, to za mało. Ona zagrała na wszystkich i na każdym z osobna, kto był tego wieczoru w Blue Note.

Jej głos, który przechodził od szeptu w ostatnich słowach "Blizny" do krzyku w "Zonie" czy w "Niech mnie ktoś obudzi" przeszywał, urzekał i wyzwalał. I to nie była tylko jego niesamowita skala i barwa, ale to, co Renata Przemyk z nim robiła. Trudno znaleźć na polskiej scenie artystkę bardziej świadomą swojego głosu od niej.

Ona nie śpiewa, tylko tworzy. Buduje na scenie swoje muzyczne światy i otwiera do nich kolejne drzwi. I jak mało kto potrafi do nich zaprosić z takim wdziękiem. Była w tym niedzielnym koncercie magia, którą może wyzwolić tylko taki poziom muzycznego wtajemniczenia, jaki ona osiągnęła. Muzyka jako metauczucie, sekret, który znają najwięksi artyści fado, zna także Renata Przemyk.

I nie potrzeba do tego największej orkiestry świata. Całe jej instrumentarium oprócz głosu składało się z gitary, tybetańskich dzwonków, małego akordeonu, cymbałków i bębenków. Nie można oczywiście nie wspomnieć o basie Błażeja Chochorowskiego i gitarze Macieja Mąki, które wypełniały tę muzyczną przestrzeń.

Macieja Mąkę można było zresztą usłyszeć także w duecie z Renatą Przemyk w "Kochanej". Był to jedyny moment koncertu, kiedy można było usłyszeć także publiczność. Mogła zaśpiewać wcześniej. Przecież dobrze znała te piosenki, których słowa w wersji akustycznej wybrzmiały jeszcze mocniej. Nikt jednak nie śpiewał. Nikt nie chciał spłoszyć magii.

Zobacz też:

Myslovitz (prawie) akustycznie w CK Zamku [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski