Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze Wyklęci - zabijano ich za marzenia o wolnej Polsce

Krzysztof M. Kaźmierczak
Żołnierze Wyklęci - oddział partyzancki Czesława Lecińskiego, ps. "Szef Czesiu", "Rycerz", który działał w powiatach leszczyńskim, nowotomyskim i wolsztyńskim.
Żołnierze Wyklęci - oddział partyzancki Czesława Lecińskiego, ps. "Szef Czesiu", "Rycerz", który działał w powiatach leszczyńskim, nowotomyskim i wolsztyńskim. Fot. Archiwum IPN
W Wielkopolsce doszło po wojnie do dwóch bitew i ponad 40 mniejszych starć. Partyzanci rozbili ponad 160 posterunków milicji oraz przeprowadzili ataki na kilka siedzib Urzędu Bezpieczeństwa i więzienia. Byli za to ścigani, zabijani w zasadzkach, okrutnie torturowani i rozstrzeliwani, także publicznie.

Wielkopolska w okresie krwawego umacniania władzy ludowej w okresie powojennym była regionem znacznie spokojniejszym niż wschodnie i południowe części Polski. Mimo to, szczególnie w latach 1945-1946, niemal nie było tygodnia by nie dochodziło w naszym regionie do starć podziemnych oddziałów z organami bezpieczeństwa PRL i Armią Czerwoną.

ZOBACZ TEŻ: ŻOŁNIERZE WYKLĘCI - WIELKOPOLSCY PARTYZANCI

Na ziemiach Wielkopolski istniały w okresie powojennym co najmniej 64 ugrupowania partyzanckie. Zwykle były to oddziały kilkunasto lub co najwyżej kilkudziesięcioosobowe. Największa z podziemnych organizacji o charakterze wojskowym liczyła 5-6 tys. żołnierzy. Była to utworzona w maju 1945 roku Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza "Warta" zbudowano w oparciu o poznańskie struktury rozwiązanej Armii Krajowej. Składała się z siedmiu inspektoratów i podlegało jej wiele oddziałów.

WSGO "Warta" była dobrze zorganizowana i uzbrojona, ale zajmowała się głównie działalnością propagandową i wywiadowczą. Nigdy nie wykorzystała swojego potencjału bojowego, który w początkowym okresie powojennym mógł dorównywać siłom aparatu bezpieczeństwa. Stało się tak z powodu rozbieżności w kręgach przywódczych państwa podziemnego, rozwiązania WSGO już po kilku miesiącach od stworzenia tej organizacji i aresztowania jej kierownictwa.

Poszczególne grupy podległe "Warcie" prowadziły działania zbrojne na własną rękę, i to nawet długo po jej likwidacji. Do najaktywniejszych należały oddziały kierowane przez ppor. Zygmunta Borostowskiego ps. "Bora", ppor. Czesława Mocka ps. "Spirytus", por. Jana Kempińskiego ps. "Błysk", Gedymina Rogińskiego ps. "Dzielny" i por. Ludwika Sinieckiego ps. "Szary".

Prócz grup związanych z WSGO na dużą skalę działały w Wielkopolsce (a niektóre także na terenie sąsiednich regionów) oddziały Gabriela Fejcho ,,Burego'', por. Antoniego Fryszkowskiego "Rysia", sierż. Eugeniusza Kokolskiego "Groźnego" i Franciszka Olszówki "Otta".

Atakujący i ścigani
Akcje zbrojne partyzantów wymierzone były głównie w organy bezpieczeństwa i przedstawicieli władz państwowych. Wykonywano także akcje odwetowe oraz zdobywano fundusze na działalność podziemną oraz broń.

Szacuje się, że w Wielkopolsce rozbito ponad 160 posterunków milicji i przeprowadzono przynajmniej cztery ataki na siedziby powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa (w Kępnie, Koźminie, Krotoszynie i Ostrowie Wlkp.). Dwukrotnie atakowano więzienia: skutecznie w czerwcu 1945 roku w Szamotułach i bez powodzenia cztery miesiące później w Koźminie.

Przynajmniej trzykrotnie podziemne oddziały przejmowały czasowo kontrolę nad wielkopolskimi miasteczkami. W listopadzie 1945 roku opanowano Pyzdry (pow. wrzesiński), a w następnym miesiącu Uniejów (obecnie woj. łódzkie) i Zbiersk (pow. kaliski).

Doszło również do ponad 40 potyczek i dwóch bitew. Przeważały starcia podejmowane z inicjatywy UB i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wspieranych przez NKWD, żołnierzy Wojska Polskiego i Armii Czerwonej. Dochodziło do nich podczas zasadzek i obław przeprowadzanych na partyzantów, które nasiliły się szczególnie w 1946 roku .

Bitwa pod Benicami

Do jednego z największych starć doszło pod Benicami (pow. krotoszyński) 26 maja 1946 roku. Uzbrojony m.in. w broń maszynową, karabiny i granaty niespełna 30-osobowy oddział ppor. Zygmunta Borostowskiego ps. "Bora" starł się tam z kilkukrotnie liczebnie większymi siłami wojska (6. Pułku Artylerii Lekkiej w Krotoszynie), bezpieki i milicji.

Walki we wsi i jej okolicy trwały kilka godzin. Po śmierci dowódcy partyzanci wycofali się z Benic biorąc kilku zakładników (żołnierzy i funkcjonariuszy UB). Ścigani rozdzielili się na dwie grupy. Jednej z nich po kilku potyczkach udało się zmylić pogoń. Druga została rozbita, poległo sześciu żołnierzy i tylu samo dostało się do niewoli. Łącznie podczas bitwy zabito dziesięciu partyzantów, a po stronie organów bezpieczeństwa zginęło sześciu funkcjonariuszy i dwóch żołnierzy.

Ostateczny bilans starcia był jeszcze tragiczniejszy. Pięciu aresztowanych członków oddziału skazano na śmierć i rozstrzelano w Krotoszynie. Ponadto kilku partyzantów i wspierających ich osób (w tym milicjant) otrzymało kary więzienia.
Wyklęci wrogowie władzy ludowej

Niewiele natomiast wiadomo o wcześniejszej, największej i najbardziej krwawej bitwie oddziału partyzanckiego na terenie Wielkopolski, do której doszło 22 października 1945 roku pod Odolanowem (pow. ostrowski). Grupa operacyjna UB rozbiła w niej oddział ppor. Jana Kempińskiego "Błyska", zginęło wówczas 24 jego żołnierzy.

PRZECZYTAJ: ŻOŁNIERZAMI WYKLĘTYMI BYŁY TAKŻE KOBIETY

- Niestety, mamy tylko wycinkową wiedzę na temat działalności antykomunistycznych organizacji i oddziałów partyzanckich. Relacje ich uczestników nie były bowiem w czasach PRL zbierane i dokumentowane, gdyż żołnierzy wyklętych uznawano za przestępców - tak dr Agnieszka Łuczak z poznańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej wyjaśnia problemy z przywracaniem pamięci o powojennych partyzantach. - Z konieczności bazujemy głównie na zachowanych dokumentach aparatu bezpieczeństwa i sądowych, a one są niekompletne, częściowo sprzeczne i nie przedstawiają wszystkich okoliczności wydarzeń - dodaje historyk.

Ci, którzy mieli szczęście i za walkę o niepodległą Polskę zapłacili nie życiem tylko maltretowaniem w śledztwach i wyrokami więzienia byli uznawani w PRL za wrogi element. O tym jak traktowano żołnierzy wyklętych świadczą losy Marian Rączki ps. "Kościuszko", który w 1946 roku dowodził oddziałem "Dzielnego". Nawet 35 lat później uważano ex-partyzanta za niebezpiecznego politycznie i internowano go podczas stanu wojennego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski