Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Kowalski: Teatr to nie jest przedsiębiorstwo, teatr to jest przedsięwzięcie

Stefan Drajewski
Marcin Kowalski, nowy dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu
Marcin Kowalski, nowy dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu Waldemar Wylegalski
O pierwszych decyzjach i powinnościach dyrektora - menedżera w teatrze opowiada Marcin Kowalski, nowy dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu.

Jaką podjął Pan pierwszą decyzję jako dyrektor Teatru Polskiego?
Podpisałem protokół odbioru nowego systemu inspicjenckiego. Poprzedni miał już ponad pół wieku. A system komunikacji między sceną, zespołem technicznym i garderobami jest bardzo ważny.

Druga Pańska decyzja?
Powołanie Macieja Nowaka na stanowisko dyrektora artystycznego. Kolejność może dziwić, ale czekałem na otrzymanie oficjalnych pełnomocnictw.

Trzecia?
To się okaże.

Od jak dawna pracuje Pan w Teatrze Polskim?
Piętnaście lat. Przeszedłem wszystkie szczeble kariery administracyjnej. Zostałem zaproszony do współpracy doradczej - byłem asystentem dyrektora do spraw finansowych. Potem byłem kierownikiem działu finansowo-administracyjnego, a następnie wicedyrektorem. Wszystko się działo za dyrekcji Pawła Wodzińskiego i Pawła Łysaka. Kiedy rządy objął Paweł Szkotak, nadal byłem jego zastępcą do spraw finansowych.

Mówi się, że dla menedżera to obojętne czy kieruje fabryką gwoździ, szpitalem, czy teatrem. Mechanizmy zarządzania są wszędzie takie same. To prawda?
Nie zgadzam się. W korporacjach zarządzanie opiera się na podobnych zasadach. Funkcjonowanie instytucji kultury jest nieco inne od pozostałych. Tego trzeba się nauczyć. Środowisko artystyczne boi się menedżerów, ponieważ tu bardzo ważne są relacje czysto ludzkie a nie tylko mechanizmy biznesowe. Jeżeli się tego nie uwzględni w zarządzaniu instytucją, to nic z tego zarządzania nie wyjdzie. Kiedyś Dorota Buchwald, dyrektorka Instytutu Teatralnego w Warszawie, powiedziała: "Teatr to nie jest przedsiębiorstwo, teatr to jest przedsięwzięcie". To delikatna różnica, ale w zarządzaniu wiele tłumaczy.

Czym zatem jest zarządzanie teatrem? Podejście do ludzi trzeba mieć wszędzie.
Teatr to zespół naczyń połączonych: zespół aktorski, zespół techniczny i zespół administracyjny. Żaden z nich nie może istnieć osobno. Jeśli nie będą ich łączyć właściwe relacje, za które odpowiada dyrektor, to przedsięwzięcie się nie uda. Mam nadzieję, że nam się to udaje. To bardzo kameralny zespół.

No właśnie. Co jakiś czas słyszę narzekania poznaniaków, że w Teatrze Polskim grają ciągle ci sami aktorzy. Czy zmiana dyrekcji zmieni ten fragment wizerunku teatru?
Taki zamiar mamy, zespół zostanie powiększony, zmieni się, ale nie od razu. W najbliższym czasie chcielibyśmy powiększyć go do 20 osób. Musimy jednak uwzględnić różne uwarunkowania: finansowe, życiowe, repertuarowe... Mam świadomość, że każdy nowy aktor, który pojawia się w zespole, aktywizuje tych, którzy już w nim są. Z jednej strony oddech konkurencji, z drugiej powiew świeżości. Na pewno zanim komuś zaproponujemy etat, będzie musiał przejść fazę gościnną. Jeśli się sprawdzi, wkomponuje w zespół, zostanie.

Zmianie na stanowisku dyrektora towarzyszy zakulisowa dyskusja o zabudowie działek przed teatrem i sąsiadujących z nim. Pan będzie jednym z rozgrywających.
W warunkach konkursu musieliśmy uwzględnić planowane inwestycje wokół teatru. Nie lubię mówić o zabudowie teatru. W takiej formie, w jakiej ten teren się aktualnie prezentuje, nie przynosi chwały miastu. Jest inwestor, jest plan miejscowy, a my mamy tylko jeden podstawowy warunek: uwzględnienie interesów teatru.

Jakie to interesy?
Obejmują one przede wszystkim dwie płaszczyzny. Pierwsza to zapewnienie ciągłości funkcjonowania teatru w trakcie trwania całego procesu inwestycyjnego. Będzie to wymagało precyzyjnie zaplanowanego harmonogramu prac opracowanego przy udziale inwestora, który pozwoli na realizację programu artystycznego, przy ograniczonym dostępie do budynków teatru znajdujących się przy ul. 27 Grudnia, bądź też druga wersja - adaptacja budynków stolarni znajdujących się przy ul. Przemysłowej na tymczasową scenę teatralną, która również ożywi Wildę. Druga to szeroko pojęte kwestie finansowe, które będą przedmiotem zapewne trudnych negocjacji.

Nie uważa Pan, że zanim podejmie się jakiekolwiek decyzje, to na ich temat powinni się wypowiedzieć ci, którzy wybudowali Teatr Polski i zostawili na jego frontonie pieczątkę "Naród sobie"?
Dyskusje trwają od wielu lat, ale prawda jest też taka, że sytuacja - pomysł na tę część miasta - się zmienia i to, co było ważne 15 lat temu, dziś może być nieistotne. Z mojej strony, mogę zapewnić, że nie stanie się krzywda teatrowi. Wszyscy dyrektorzy Pawłowie walczyli o to, by nie zabudować, nie przysłonić teatru, co ja podtrzymuję. Na szczęście nikt do tego nie dąży. Może jest to miejsce- myślę o parkingu przy teatrze - na którym można by zbudować siedzibę Teatru Muzycznego?

Ma Pan nadzieję na większy budżet w następnym roku?
Pan prezydent Jacek Jaśkowiak powiedział mi przed wręczeniem nominacji, że jego celem jest, by Teatr Polski miał budżet podobny do tego, którym dysponuje Teatr Nowy. Chciałbym, aby marzenie pana prezydenta się ziściło. A realnie chciałbym, aby wysokość przyszłorocznego budżetu wróciła do poziomu z roku 2012.

Wiem, że objął Pan stanowisko niemal w przeddzień rozpoczęcia sezonu. Ale publiczności to nie obchodzi. Chce wiedzieć, co ją czeka. Kiedy ujawnią Panowie swoją wizję teatru, którą przekonaliście komisję konkursową?
Spotkanie, na które już wszystkich serdecznie zapraszam, planujemy zorganizować na początku października.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski