Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener w rozjazdach, ale wygrywać trzeba

Radosław Patroniak
W stolicy toczą się rozmowy na szczycie w sprawie angażu dla nowego trenera kadry siatkarek. Tymczasem w niedzielę w Pile odbędzie się mecz na szczycie PlusLigi. W obie sprawy mocno zaangażowany jest szkoleniowiec Farmutilu, Jerzy Matlak. Mimo że jest w rozjazdach, to chciałby wygrać zarówno konkurs w związku, jak i starcie z Muszynianką.

Środowe przesłuchanie drugiego kandydata, Alojzego Świderka, nie oczarowało przedstawicieli PZPS, ale to nie znaczy, że stracił on szansę na fotel selekcjonera. W środowisku wciąż wyżej stoją akcje Matlaka. - Dla mnie jest to obojętne, kto będzie trenerem kadry. Mnie interesuje tylko to, żeby reprezentacja była mocna, i żeby panowała w niej dobra atmosfera - przyznała środkowa Aluprofu Bielsko-Biała, Eleonora Dziękiewicz.

Jej zdaniem obaj kandydaci mają swoje dobre i złe strony. - Z Matlakiem pracowałam przez sezon i wspominam go bardzo dobrze. Z kolei ze Świderkiem nie miałam kontaktu, ale nie sądzę, żeby to był jakiś problem. Co do wizji prowadzenia drużyny, to uważam, że trzeba stawiać przed siatkarkami wysokie cele już na wrześniowych ME, ale też trzeba dać trenerowi kredyt zaufania przynajmniej na dwa miesiące. Nie można go zwalniać po przegranych sparingach - dodała Dziękiewicz.

Matlak szybciej znajdzie sposób na przekonanie do siebie konkursowej komisji związku niż na pokonanie mistrza kraju. Muszynianka jest ostatnio na fali wznoszącej. To samo, na szczęście, można powiedzieć o pilankach.

Na innym pułapie w tym sezonie grają siatkarki Calisii. Ich zadaniem jest wyszarpywanie punktów rywalkom, zwłaszcza na własnym parkiecie. We wtorek podopieczne Mariusza Pieczonki przegrały w PP z Gwardią we Wrocławiu. - Ewelina Toborek grała po zatruciu pokarmowym, a Anna Woźniakowska i Magdalena Godos pojechały na mecz gwiazd do Nowego Sącza i wypadły im cztery jednostki treningowe. Dopiero w trzecim secie złapaliśmy właściwy rytm, ale było za późno, żeby wygrać chociaż seta - tłumaczył Pieczonka.

W jego opinii sobotnie spotkanie z AZS Białystok rozegra się głównie w sferze psychicznej. - Z moimi zawodniczkami jest tak, że jak grają z teoretycznie słabszym zespołem, to nie mogą się pozbyć stresu. Dlatego nawet w trakcie meczu nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Mam nadzieję, że w sobotę nie będziemy jednak grać "falami", bo może być kłopot ze zdobyciem trzech punktów - dodał Mariusz Pieczonka.

W następnej kolejce kaliszanki miały wyjechać do Muszynianki, ale zostaną w domu, ponieważ mistrz Polski poprosił o przełożenie meczu na inny termin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski