"Hodowla", którą prowadziło małżeństwo L. przypominała koszmar: kilkadziesiąt psów różnych ras - od buldożków francuskich i beagle do spanieli i labradorów, znajdowało się na skraju śmierci głodowej. Żywiły się jedynie zwłokami tych zwierząt, które nie przeżyły. Niemal na każdym kroku inspektorzy natrafiali na martwe psy - niektóre leżały w kojcach, inne w parcianych torbach czy po prostu na ziemi. Z innych zostały już tylko kości.
Czytaj także:
Psi koszmar w pseudohodowli - jadły zwłoki innych psów [ZDJĘCIA]
Te, które jakimś cudem przeżyły, przypominały żywe szkielety - niemiecki dog, który powinien ważyć 50 kilogramów ważył niewiele ponad 20. Nie wszystkie z 26 odebranych zwierząt udało się uratować - jeden z zagłodzonych labradorów zmarł na rękach weterynarza.
Prokuratura Rejonowa w Śremie nie miała wątpliwości: właściciele pseudohodowli, Joanna i Paweł L., są winni znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. W sądzie prokurator zażądał dla nich bezwzględnej kary więzienia.
Sąd Rejonowy w Śremie potraktował ich jednak łagodniej: wymierzył karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i dozór kuratora. Orzekł też przepadek psów, które udało się uratować oraz 6-letni zakaz prowadzenia hodowli.
Prokuratura, dla której kara kara w zawieszeniu była zbyt niską, zaskarżyła wyrok.
- Zachowanie oskarżonych było wyjątkowo drastyczne i powinno być szczególnie napiętnowane - mówi Jarosław Żak, prokurator rejonowy w Śremie. - Kolejny argument za karą bezwzględnego pozbawienia wolności to społeczne oddziaływanie takiej kary. Coraz częściej słyszymy o bestialskim traktowaniu zwierząt. Co musi się wydarzyć, żeby sąd orzekł karę więzienia? Czy śmierć to za mało?
W środę Sąd Okręgowy odrzucił jednak apelację prokuratora. Uznał, iż kara w zawieszeniu oraz dozór kuratora będzie dla nich wystarczający. I chociaż sam przyznał, że zwierząt nie powinno się traktować gorzej niż ludzi, a sądy w tych sprawach nie powinny być pobłażliwe, to swojego wyroku za taki nie uznał.
Społeczne oddziaływanie, jakim miałaby być kara bezwzględnego więzienia porównał do wyroków w sprawach pijanych kierowców, których wcale nie ubywa na drogach z tego powodu, że część z nich trafia za kratki. Prokurator choć samego wyroku sądu nie chciał komentować, to jednak analogię do pijanych kierowców uznał za nietrafioną.
- Skutek jest zupełnie inny - mówi prokurator. - W przypadku pijanego kierowcy jest on odwracalny, a tym psom nikt już życia nie przywróci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?