18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat temu zmarła Kazimiera Iłłakowiczówna

Stefan Drajewski
Tablica pamiątkowa na kamienicy przy ul. Gajowej
Tablica pamiątkowa na kamienicy przy ul. Gajowej Andrzej Szozda
W sobotę minie 30 rocznica śmierci Kazimiery Iłłakowiczówny. W piątek kwiaty pod tablicą pamiątkową na frontonie kamienicy przy ul. Gajowej 4/8, w której poetka żyła 36 lat, złożył Dariusz Jaworski.

Poznań, ulica Gajowa 4/8, drugie piętro. Kamienica położona krok od centrum miasta, nieopodal dawnej zajezdni tramwajowej i starego ogrodu zoologicznego. Adres ten znają wszyscy miłośnicy poezji Kazimiery Iłłakowiczówny. I chociaż 16 lutego minie 30 lat od śmierci poetki, adres jest ciągle aktualny, podobnie jak ten sam numer telefonu, tyle tylko, że lokatorki już nie ma.

Zostało jednak mieszkanie, sublokatorski pokój w "kołchozowym" mieszkaniu. Został on zamieniony na "Mieszkanie - Pracownię Kazimiery Iłłakowiczówny", będące własnością Biblioteki Raczyńskich. Dwa razy w tygodniu można zajść do pokoju Iłłakowiczówny, w którym ona przeżyła trzydzieści sześć lat i pooddychać duchem poezji, duchem poetki, który wciąż się tam unosi... Niestety, gdyby wziąć do ręki leżący na biurku harmonogram korzystania z łazienki, okazałoby się, że nikt ze współlokatorów Iłły już tu nie mieszka.

To chyba jedno z najmniejszych muzeów literackich, jakie istnieją. Powstało w pierwszą rocznice śmierci poetki - 16 lutego 1984 roku. Pierwszym kustoszem była również poetka, Łucja Danielewska, która zajmowała się Iłłą w jesieni życia. W poniedziałki, kiedy muzeum otwarte jest przed południem, przychodzi młodzież szkolna; w czwartki, kiedy otwiera swoje podwoje po południu - przychodzą miłośnicy twórczości Iłłakowiczówny, bądź miłośnicy poezji w ogóle. Od lat "rządzi" tu Elżbieta Andrzejewska, która doprowadziła do remontu mieszkania i renowacji pamiątek po głównej lokatorce.

Wchodząc do pokoju legendarnej Iłły, panny kresowej, sekretarki marszałka Józefa Piłsudskiego, wreszcie jednej z najwybitniejszych poetek polskich XX wieku, trudno uwierzyć, że przez trzydzieści sześć lat tak żyła. Ubóstwo, to jedyne słowo, jakie ciśnie mi się na usta, ilekroć przekraczam próg tego pokoju. To nie jest nawet prostota, to bieda - na dodatek z wyboru. Stare żelazne, takie jak w szpitalu, łóżko, biurko, szafa, regały na książki (pozostały głównie słowniki i własny dorobek), komoda, parawan, oszklona szafa na sprzęty kuchenne, lustro i kilka obrazów namalowanych przez siostrzenicę - Janinę Czerwijowską.

Po klęsce wrześniowej Iłłakowiczówna wraz z innymi urzędnikami MSZ udała się przez Zaleszczyki na południe Europy. Wojnę spędziła w Siedmiogrodzie. Tam, na obcej ziemi, stolarz Bochenko (uwieczniony w wierszu) zrobił jej regał na książki. Kiedy wracała w 1947 roku do kraju, z regału została zrobiona skrzynia podróżna na "książki i rondelki" - jak sama mówiła. Ta prosta skrzynia, tylko że na biało pomalowana, stoi do dziś w pokoju poetki. W "pałacu i ruderze", czyli oszklonej szafie na sprzęty kuchenne, znaleźć można wszystko: legendarne rondelki, proste filiżanki i kubeczki, słoiczki i buteleczki po wykorzystanych specyfikach, a jednocześnie srebrny dzbanuszek z wybitą datą 1822. Podejrzewam, iż był to drogi sercu pani Kazimiery drobiazg, nie tylko z tego względy, że jest to rok, w którym ukazały się Mickiewiczowskie "Ballady i romanse", czy też rok, który przyjmuje się za początek polskiego romantyzmu? Waga tego dzbanuszka wiąże się raczej z okresem rozkwitu działalności Towarzystwa Filomatów i Filaretów, w którym działał między innymi Tomasza Zana, którego - jak się po otwarciu testamentu okazało - była wnuczką. Powszechnie było wiadomo o tajemniczej śmierci ojca poetki, ale dopiero dzięki paniom Marii Korniłowiczowej i Janinie Czerwijowskiej wyszło na jaw, że był nim Klemens Zan, syn wielkiego przyjaciela Adama Mickiewicza.

Na biurku poetki leżą pożółkłe karty papieru, zużyte flamastry, pocztówki okolicznościowe, obrazki z ukochaną Matką Boską i wiele innych drobiazgów.

Iłłakowiczówna miała swoje upodobania, zwłaszcza w kwestii urządzenia mieszkania. Znana była z tego już przed wojną. Gdy stawała na kilka dni w poznańskim "Bazarze", przywoływała pokojowego Franciszka, który pod jej dyktando przemeblowywał pokój. W mieszkaniu na Gajowej został zachowany układ taki, jaki nadała mu za życia poetka. Lustro wisi tak, że gdy stanąć przed nim, słońce pada na przeglądającego się. Łóżko, zdaniem poetki, powinno stać równolegle do okna, zaś biurko tak, aby światło dzienne padało z lewej strony. Jedynym sprzętem odbiegającym od prostych i funkcjonalnych mebli w tym pokoju jest duży, wygodny fotel. Gdyby nie wydzielony kącik na gabloty, zawierające kserokopie dokumentów podzielonych na cztery okresy: "Dzieciństwo i młodość", "Międzywojnie", "Lata 1939 - 1947" i "Poznań" - sublokatorski pokój pierwszej damy poezji polskiej sprawia wrażenie, jakby poetka ledwie co wyszła. Ba, gdy się stanie przy oknie, widać nieco inny obraz, który ona widywała: "Przy wozowni - nierówny chodnik, /za wozownią - gród, nie ogród./ Hodują tam coś niecoś... Nie widać, / co by to też mogło?! / Skrzynia, a w niej - przegródki... / Szkoda, że wzrok za krótki, /patrzę z okna wprost, to - na ukos./ Spytać się?... To nie sztuka!"

W Mieszkaniu-Pracowni Kazimiery Iłłakowiczówny udało się zachować nie tylko naturalny styl, jaki panował w tym pokoju za życia właścicielki, ale i klimat (tak mówią ci, którzy bywali u Iłłakowiczówny). Szkoda tylko, że w tym przyjemnym bardzo muzeum nie ma żadnych rękopisów (zgodnie z ostatnią wolą poetki trafiły do Biblioteki Kórnickiej).

Duże wrażenie na odwiedzających robi czarna sukienka w różowe kwiatki, w której widywano poetkę na kiermaszach i innych oficjalnych wystąpieniach, oddającą znakomicie kruchość sylwetki. Obok parawanu, na legendarnej białej skrzyni, leży stare pudło na kapelusze, które tak uwielbiała i zawsze miała ich bez liku. Ponoć kobiety dzieliła na kapeluszowe i niekapeluszowe.

Nie ma w tym pokoju zdjęć autorki "Niewczesnych wynurzeń, natomiast wisi portret malowany przez Janinę Łubowską, dar artystki dla Muzeum-Pracowni, gipsowa głowa będąca dyplomem Włodzimierza Tady-szaka w Poznańskiej PWSSP i maska pośmiertna wykonana przez Józefa Petruka.

Muzeum Pracownia, sobota, 16 lutego, godzina 10 - 16
Z okazji 30 rocznicy śmierci poetki zostanie specjalnie otwarte muzeum

Salon Posnania: poniedziałek, 18 lutego, godzina 17.30
Warsztaty, które otwierają czytelnika na autentyczny kontakt z dziełem poprowadzi Małgorzata Bzdawka

Salon Posnania: poniedziałek, 18 lutego, godzina 19
Dyskusja przy kawie z udziałem twórców spektaklu o poetce pt. "Ćma" Teatru BaKu: aktorek - Iwony Kotzur i Aleksandry Marzec-Hubka, scenarzystek - Moniki Chudej i Doroty Słomczyńskiej oraz reżysera i scenarzysty Przemysław Prasnowskiego. Spotkanie poprowadzi Ewa Obrębowska-Piasecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski