Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcą mieszkać z operetką w domu

Seweryn Lipoński
Nie da się normalnie żyć z operetką za ścianą – uważa Grażyna Przepierska
Nie da się normalnie żyć z operetką za ścianą – uważa Grażyna Przepierska Sławomir Seidler
- Warunki mamy najgorsze w kraju, potrzebujemy nowej siedziby - twierdzi Daniel Kustosik dyrektor Teatru Muzycznego. W przyszłym roku jego teatr ma przejąć budynek po dawnym kinie Olimpia, ale przeciw tej lokalizacji poznańskiej operetki protestują mieszkańcy budynków przy ulicy Skrytej.

Teatr Muzyczny w Poznaniu od początku istnienia - czyli od 1956 roku - nie ma własnej siedziby. Na razie występy i próby odbywają się w budynku przy ul. Niezłomnych. Podczas spektakli jest ciasno i gorąco, brakuje odpowiednich garderób i sal do prób, na porządku dziennym są awarie, na przykład kanalizacji. - Warunki mamy najgorsze w Polsce. Gdyby weszła tu jakakolwiek inspekcja pracy, od razu zamknęłaby teatr - kwituje z gorzkim uśmiechem dyrektor Kustosik. Jego nadzieją jest budynek po kinie Olimpia przy ul. Grunwaldzkiej, który zaoferowało mu miasto.

Kłopot w tym, że przylega on bezpośrednio do bloku przy ul. Skrytej. To mało chlubna pamiątka z lat 60., kiedy to Olimpię rozbudowywano i przy okazji "sklejono" ją z budynkiem przy ul. Skrytej 11, nie zachowując przy tym wymogów budowlanych i architektonicznych. Właśnie owa bliskość najbardziej niepokoi mieszkańców, którzy opowiadają o nieprzespanych nocach podczas występów znajdującej się tu do niedawna rewii "Viva".

- To tu będą przygotowywane dekoracje, a tancerze i muzycy odbywać będą próby. Za czasów "Vivy" było przesuwanie dekoracji, hałasy ze sceny, a potem imprezy do rana. Kilka spraw trafiło do sądu grodzkiego, jedna zakończyła się grzywną za zakłócanie ciszy nocnej - denerwuje się lokatorka Grażyna Przepierska, której mieszkanie przez ścianę sąsiaduje z przyszłym teatrem.

Co na to dyrektor Kustosik? - Przecież nie będziemy tam urządzać koncertów muzyki rockowej - mówi zdziwiony i zapewnia, że zastosuje odpowiednie wyciszenia we wnętrzach sal. Ale mieszkańcy nie dają się przekonać.

- Tych dźwięków nie uda się całkowicie wyciszyć. Nie mamy nic przeciwko teatrowi, ale zasadą jest, że funkcjonuje on w osobnym, odseparowanym od pomieszczeń mieszkalnych miejscu. Po rozmowach z akustykami wiem, że nie ma sposobu na normalne życie w tym domu z operetką - mówi Grażyna Przepierska.

- Oczywiście, instytucje powinny przestrzegać przepisów porządku publicznego. Ale Teatr Muzyczny to nie rewia, spektakle kończą się nie później niż o godzinie 22 - uspokaja prof. Antoni Szczuciński, przewodniczący Komisji Kultury i Nauki w Radzie Miasta.

Operetka ma wprowadzić się do nowej siedziby we wrześniu 2010 roku, ale mieszkańcy Skrytej nie chcą o tym słyszeć. Wczoraj ich protest przyjął wiceprezydent Mirosław Kruszyński. Szykuje się trudny do rozwiązania konflikt, bo obie strony mają sporo do stracenia: teatr długo oczekiwaną siedzibę, a mieszkańcy spokojne życie bez operetki za ścianą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski