- Wcześniej mieszkałem z rodziną w dużym mieszkaniu przy ulicy Mostowej. Mama zaniedbała jednak pewne sprawy i dostaliśmy mieszkanie socjalne o powierzchni użytkowej około 50 metrów kwadratowych, ale faktycznie jest to tylko 37 metrów pow. mieszkalnej. Reszta to część wspólna - mówi Robert Nowacki.
Ciasno, ale po rodzinnej naradzie ustalili, że matka pójdzie mieszkać do córki, ktoś inny jeszcze do kogoś się wprowadzi. Umowę na lokal przy Św. Marcinie podpisał więc pan Robert i jego żona. Wzięli pożyczkę i wyremontowali mieszkanie. Czynsz wynosi w takim mieszkaniu 2,45 zł za metr kw. Dla Nowackich było to zbawienie. Pan Robert był bez pracy. Narobił trochę długów. W końcu jednak pracę otrzymał - jak żona, w szpitalu. Nie mają wysokich zarobków, ale są na tyle "bogaci", że socjal im się już nie należy. Co pół roku nosili zaświadczenia do ZKZL o dochodach. Gdy okazało się, że przekroczyli pułap, miasto zaproponowało im lokal komunalny.
- W 2011 otrzymaliśmy taki telefon z ZKZL. Po przemyśleniu zgodziliśmy się - relacjonuje Nowacki. Jak twierdzi, nikt nie uświadomił go, że otrzyma tylko trzy propozycje i jeśli ich nie przyjmie i tak będzie musiał opuścić mieszkanie socjalne.
- Najpierw proszono nas o nasze preferencje. Prosiliśmy, żeby mieszkanie nie było wysoko, bo trudno mi chodzić. I żeby miało dwa pokoje albo jeden do przeróbki na dwa, bo pracujemy na zmiany - tłumaczy. Dwa z trzech mieszkań im nie odpowiadały, trzeciego nie pojechali obejrzeć, bo jak twierdzą, ktoś z ZKZL do nich zadzwonił i powiedział, że lokal i tak się im nie spodoba, bo za mały.
- Wszystkie były do remontu, a nas na to nie stać - dodaje.
Umowa na "socjal" wygasła w 2011 roku. ZKZL poprosił o opuszczenie mieszkania. Potem sprawę skierował do sądu.
- Nie zależy nam, by kogoś gnębić. Przekroczenie dochodu spowodowało to, że ci państwo nie mogą mieszkać w lokalu socjalnym. Żadne z trzech proponowanych mieszkań im się nie podobało. Możemy rozmawiać o czwartym. Nigdzie nie jest napisane, ile mamy złożyć propozycji - tłumaczy Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL. - Ale to nie jest kalejdoskop życzeń. Poza tym ci państwo oglądali lokale przedremontem, którego przeprowadzenie spoczywa na nas. Otrzymać mieli odświeżone mieszkanie i umowę na czas nieokreślony. Mogliby więc spróbować później zamienić się na inne.
Przed ZKZL-em odbył się wczoraj protest anarchistów, członków Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów i Inicjatywy Pracowniczej.
Sprawa Nowackich była wiodącym tematem. Drugim była sytuacja kobiety, która mieszka w prywatnym domu z córką. Jest najniżej uposażoną pracownicą jednego z poznańskich żłobków. Protestujących oburzyło, że i w jej sprawie o eksmisję ZKZL wystąpi jako interwienient posiłkowy, czyli przedstawiciel miasta, właściciela lokali socjalnych, których brakuje. Dyr. Pucek tłumaczył, że to sąd po rozpoznaniu sytuacji przyzna kobiecie bądź nie lokal socjalny.
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?