Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatrzymano męża uduszonej fryzjerki

Łukasz Cieśla
Przed drzwiami zakładu fryzjerskiego należącego do Agnieszki D. zapłonęły znicze
Przed drzwiami zakładu fryzjerskiego należącego do Agnieszki D. zapłonęły znicze R. Królak
Policja zatrzymała męża 34-letniej Agnieszki D., fryzjerki ze Środy Wielkopolskiej. Kobieta została uduszona, a jej ciało znaleziono w nocy z wtorku na środę w lesie pod miastem. Na razie jej mężowi Jackowi D. nie postawiono zarzutów.

- Trwają czynności z jego udziałem. Ze względu na dobro postępowania nie możemy mówić o szczegółach - zaznacza Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Śledczy bardzo poważnie biorą pod uwagę wersję mówiącą o tym, iż sprawcą morderstwa może być mąż kobiety. Między małżonkami nie układało się od dłuższego czasu. W ostatnich miesiącach w ich domu pojawiała się policja. Przyczyną były awantury. Niedawno Agnieszka wyprowadziła się do swoich rodziców mieszkających w jednej z miejscowości w gminie Swarzędz. Chciała rozwodu i podziału majątku. Jacek, który pracował jako kierowca, został w domu w Środzie wraz z ich dziewięcioletnim synem.

To właśnie zeznania chłopca mogą mieć kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia sprawy. W nocy z wtorku na środę zadzwonił na policję. Powiedział, że jego rodzice zostali porwani. Jak udało nam się ustalić, chłopiec przebywał w lesie leżącym na skraju Marianowa Brodowskiego, wioski położonej kilka kilometrów od Środy Wlkp. Mieszkańcy tej miejscowości mają jednak niewiele do powiedzenia.
- Niczego nie zauważyliśmy. O sprawie wiemy jedynie z gazet i z zasłyszanych plotek - mówi sołtys Alina Orzechowska.

W lesie na skraju Marianowa przebywali także rodzice dziewięciolatka. Chłopiec przybył tam wcześniej razem z ojcem. Czy matka jechała z nimi tym samym samochodem i zginęła dopiero w lesie? Tego nie udało nam się ustalić. Gdy policja dotarła na miejsce zdarzenia, znalazła zwłoki Agnieszki D. Zmarła wskutek uduszenia. Jej ciało nie było jednak zmasakrowane. Niewielkie obrażenia odniósł jej mąż. Co ciekawe, był przywiązany do drzewa. Okoliczni mieszkańcy spekulują, że faktycznie doszło do uprowadzenia obu małżonków albo też Jacek D. upozorował porwanie.

Policja i prokuratura poszukują osób trzecich, które mogły brać udział w całym zdarzeniu. Gdyby jednak przyjąć, że małżonkowie zostali porwani, to nasuwa się kilka pytań: jaki motyw przyświecałby sprawcy, dlaczego Jacek D. nie odniósł poważnych obrażeń oraz w jaki sposób dzięwięciolatkowi udało się zadzwonić na policję.

Swoje spostrzeżenia na temat tych wydarzeń mają mieszkańcy Środy. Jak mówią, relacje między małżonkami nie były najlepsze. Agnieszka była lubiana, a jej zakład cieszył się dużym powodzeniem. - Utrzymywała swojego męża. On był typem mężczyzny, który przepuszczał pieniądze i lubił się zabawić - mówi kobieta spotkana przed zakładem fryzjerskim należącym do Agnieszki.

Na drzwiach salonu fryzjerskiego przyklejono kartkę, że jest zamknięty do odwołania. W drzwiach postawiono znicze.
Prokuratura zadecyduje dziś z kolei o dalszym losie Jacka D.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski