Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Korona: Królowie wyjazdów znów odżyli - pisze Maciej Lehman o meczu Lecha Poznań w Kielcach

Maciej Lehmann
Kolejorz w tym sezonie jest królem wyjazdów! To było siódme zwycięstwo na obcym boisku i piąte 1:0. Tym razem pod koła "Poznańskiej Lokomotywy" wpadła Korona. Lech wykorzystał piątkowe potknięcie we Wrocławiu Legii Warszawa i traci do lidera tylko cztery punkty. "Złotą bramkę" zdobył w 72. minucie Bartosz Ślusarski, dla którego było to ósme trafienie w sezonie. Ale ogromne brawa należą się całej drużynie. Poznaniacy choć wystąpili w bardzo odmłodzonym składzie grali wyjątkowo dojrzale. Tym razem lechici byli zdecydowanie lepsi od rywali i wygrali jak najbardziej zasłużenie.

Lech wystąpił w Kielcach w bardzo eksperymentalnym składzie. Zabrakło kontuzjowanych Burica, Arboledy, Kamińskiego, Ubiparipa, pauzującego za kartki Możdżenia oraz chorego Ceesaya.

ZOBACZ TEŻ:
OCENIAMY LECHITÓW PO MECZU Z KORONĄ KIELCE

- Jeśli wyjdziemy obronną ręką z tych problemów, to będzie znaczyło, że zespół ma charakter - mówił przed meczem Mariusz Rumak. - Bo w takich sytuacjach pokazuje się, że ma się charakter, a nie wtedy, gdy wszystko pasuje i się układa.

Przetrzebiony Lech na pewno nie był faworytem tego meczu. Korona tylko raz u siebie przegrała, a ostatnio na Arenie Kielce rozgromiła groźnego w tym sezonie Piasta Gliwice aż 4:0. Kolejorz natomiast beznadziejnie zagrał przeciwko Śląskowi Wrocław. Widać było, że trudy sezonu mocno dały się już we znaki naszej drużynie. - Czuć przede wszystkim zmęczenie mentalne, bo fizycznie wyglądamy bardzo dobrze. Dlatego zespół potrzebuje nowych bodźców, nowych wyzwań - mówił trener Rumak.

Przetrzebiony Lech na pewno nie był faworytem tego meczu

Czy tym wyzwaniem była gra w eksperymentalnym, można powiedzieć prawie w młodzieżowym składzie? W każdym razie w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla aż czterech nastolatków - Kędziory, Bereszyńskiego, Linettego oraz Drewniaka. I nikt nie zawiódł, a Kędziora oraz Bereszyński byli jednymi z najlepszych piłkarzy na boisku. Co ciekawe poznański szkoleniowiec miał trochę obaw przed wystawieniem młodego prawego obrońcy. Sugerował nawet, że reprezentant U-19 nie jest jeszcze w stu procentach gotowy do gry w ekstraklasie.

- Jest ta różnica między wprowadzaniem młodego gracza ofensywnego czy napastnika, a wprowadzaniem do zespołu obrońcy. Gdy obrońca popełni błąd, to może się to skończyć bramką. Wtedy presja i krytyka, która spadnie na takiego zawodnika, będzie bardzo duża. Trzeba z nimi postępować ostrożniej. Może się zdarzyć, że trafi na doświadczonego rywala, który wykorzysta brak ogrania młodego gracza, sprowokuje go do błędu. To może wpłynąć źle na rozwój takiego nastolatka - mówił trener nam jeszcze w czwartek.

Tymczasem Kędziora świetnie się ustawiał i był niemal nie do przejścia. Przy każdej okazji włączał się do akcji ofensywnych. Co prawda jego dośrodkowania nie miały jeszcze precyzji, ale atutem młodego poznaniaka były w Kielcach szybkość i zdecydowanie.
Bohaterem był jednak Bartosz Ślusarski. Ach ten "Ślusarz" można było westchnąć w 32 minucie, kiedy najlepszy strzelec Lecha zmarnował doskonałą sytuację strzelając z bliska głową ponad bramką. Czterdzieści minut później miał o wiele trudniejszą sytuację. Czysto uderzyć w piłkę, po strzale Trałki (zanotował prawdziwe "wejście smoka" ) na twardej i zmarzniętej murawie (mecz odbywał się przy temperaturze minus 10 stopni) wcale nie było łatwo. A jednak Ślusarski trafił idealnie. Bramkarz Korony był bez szans.

Lech zasłużył na tego gola. Był zespołem lepszym, prowadził grę, przeprowadził kilka ładnych, składnych akcji i nie popełniał błędów. Dobrze grała defensywa, nasi pomocnicy wygrali walkę w środku pola. Efektownymi rajdami popisywał się Bartosz Bereszyński W porównaniu do poprzednich wyjazdowych sukcesów na pewno to zwycięstwo nie było fartowne. Oddawało to, co działo się na boisku.

Lech Poznań był zespołem lepszym, prowadził grę, przeprowadził kilka ładnych, składnych akcji i nie popełniał błędów

Na pochwały zasłużył też Krzysztof Kotorowski. Bramkarz miał wczoraj przy tej pogodzie wyjątkowo trudne zadanie. "Kotor" marzł, ale kiedy trzeba było popisywał się świetnymi interwencjami. Uchronił Lecha przed startą bramki w pierwszej odsłonie, kiedy bardzo groźnie strzelał Korzym, a także już w doliczonym czasie gry, kiedy wybił nad poprzeczkę piłkę po precyzyjnym uderzeniu z rzutu wolnego Janoty.
- Przed meczem wiedzieliśmy, że jeśli wygramy, to na zimę będziemy na pewno na drugim miejscu z tylko czterema punktami straty do Legii. Udało nam się wygrać na bardzo trudnym terenie z silnym rywalem i z tego wszyscy bardzo się cieszymy - mówił po meczu Ivan Djurdjevic. - Trzeba dobrze przygotować się do wiosny i poprawić grę u siebie. Po prostu musimy zdobywać przy Bułgarskiej więcej punktów, wykorzystywać atut swojego boiska i to, że mamy takich kibiców. Wszystko jest jeszcze możliwe. Tyle lat gram już w Lechu i były takie sytuacje, że mieliśmy większe straty do lidera niż teraz do Legii, a jednak udało się je odrabiać. Dlatego wszystko może się jeszcze zdarzyć. Pokazaliśmy, że na pewno nie rezygnujemy z walki o mistrzostwo Polski - dodał Djurdjević.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski