18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie po wysokich wyrokach wychodzą na wolność

Agnieszka Świderska
Życie na wolności bywa trudniejsze niż w więzieniu.
Życie na wolności bywa trudniejsze niż w więzieniu.
- Czy nie bolą panią nogi od chodzenia po wolności? - zapytał jeden ze skazanych kpt. Ewę Wróblewską z Zakładu Karnego w Rawiczu. Czasem wolność bywa trudniejsza niż więzienie.

Mieszkałam pod jednym dachem z mordercą. - To też człowiek - powiedziałaby Krystyna Żołynia z Fundacji Sławek, która prowadzi ośrodek dla byłych więźniów w Cegłowie pod Mińskiem Mazowieckim. Mój "morderca" był człowiekiem. Odsiedział osiem lat za zabójstwo żony, którą przyłapał na zdradzie. Tacy jak on nie zabijają po raz drugi. Dla mnie był panem Marianem, który wynajmował u nas pokój, zanim nie odzyskał swojego małego domku przy torach. Lubił mocną herbatę. Ludzi nie można się bać tylko dlatego, że lubią mocną herbatę. Należy się ich bać, kiedy lubią zabijać.

Na zaburzenia osobowości u wolnego już człowieka nie ma paragrafu

Nowa Sól się boi. 64-letni Zbigniew K. po 25 latach, które odsiedział za brutalny gwałt i zabójstwo, wrócił do rodzinnego miasta. Wcześniej za kratkami spędził 15 lat za gwałt. Nowa Sól się boi, bo nawet dyrektor Zakładu Karnego we Wronkach bał się wypuścić go na wolność. Sąd też się bał, ale na zaburzenia osobowości u wolnego już człowieka nie ma paragrafu. Ze swoją chorobą może on zrobić co zechce. Nowa Sól się boi, bo Zbigniew K. nie ma poczucia winy. Profesor psychiatrii mógłby im wytłumaczyć, że jednostki z zaburzeniami osobowości pozbawione są refleksji i poczucia winy za swoje czyny. Od "profesora" Google dowiedzą się, że "zaburzenia osobowości są głęboko zakorzenionymi i utrwalonymi wzorcami zachowania, mającymi charakter sztywnych, niedostosowanych do sytuacji reakcji na rozmaite okoliczności, zarówno zachodzące w życiu wewnętrznym, psychicznym jednostki, jak i w interakcjach społecznych". Może zabić za to, że potrącisz go na przejściu dla pieszych.

Dlatego dyrektor Zakładu Karnego we Wronkach napisał do sądu, że Zbigniew K. w dalszym ciągu stanowi zagrożenie. I najlepiej byłoby go umieścić w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Musiał jednak zdawać sobie sprawę z tego, że sąd z jego wnioskiem nic nie może zrobić. Zrobił jednak co mógł, by ostrzec Nową Sól przed Zbigniewem K. Wiedział, że tam właśnie wróci, bo to zakład karny przy pomocy MOPS-u znalazł mu miejsce w noclegowni.

- Proces wychowawczy w przypadku Zbigniewa K. nie przyniósł żadnych efektów - przyznaje sędzia Janusz Śniatecki z Wydziału V Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Jako niezresocjalizowany nie był przygotowany do wyjścia na wolność. Zakończył jednak odbywanie kary i w świetle obowiązującego prawa kończy się również w tym momencie rola sądu. Nie możemy orzec przymusowego leczenia ani nawet dozoru kuratora. Jest wolnym człowiekiem i może robić co chce.

Nowa Sól się boi. Niewykluczone, że Zbigniew K. też się boi. Świat, do którego wrócił, w niczym już nie przypomina tego, który zostawił w 1987 roku. W tym czasie w Polsce upadła komuna, siedemnaście rządów i stara złotówka. Pojawiły się telefony komórkowe, Internet, bankomaty, hipermarkety, przyciski przy światłach, korki i bezrobocie. Zwłaszcza gdy się ma 64 lata.

- Gdzie oni tak wszyscy gonią? - tak świat widziany po raz pierwszy po ponad 20 latach skomentował pewien skazany z Zakładu Karnego w Rawiczu z wyrokiem 25 lat więzienia.

Na swojej pierwszej przepustce poszedł do Tesco naprzeciwko więzienia. Nie wiedział jak wejść do środka, a potem przez kilkanaście minut stał bez ruchu oszołomiony ilością towaru. Zdumiał go także ruch na ulicy.

- Wie pani, kiedy mnie zamykali, to jeździły syrenki - powie do kpt. Ewy Wróblewskiej, rzecznika prasowego Zakładu Karnego w Rawiczu.

Rok temu wyszedł na wolność. Miał szczęście, bo był ktoś, kto na niego czekał - dwie siostry i matka. I może ojciec też by przyszedł, gdyby żył.

- Często kontakty z rodziną są zerwane - mówi kpt. Ewa Wróblewska. - Staramy się to naprawić. To ważne, żeby po wyjściu za bramę ktoś czekał, bo wolność może też przerażać.

Zdarza się, że dzwonią albo przysyłają kartki. Znaleźli pracę, próbują ułożyć sobie na nowo życie. Najczęściej jednak milczą.

O tych, którzy przegrali z wolnością, którzy nie mieli na nią dość sił, których przeraziła na tyle, by jak Brooks Hatlen, bibliotekarz ze "Skazani na Shawshank" zwolniony po 50 latach, powiesić ją razem z życiem na sznurze, o nich statystyki, telefony i listy milczą.

- Nie można całe życie żyć w więzieniu - powtarza Krystyna Żołynia z Fundacji Sławek swoim domownikom, dwunastu byłym skazanym. - Trzeba żyć tak, jakby nigdy go nie było. Zamknąć do końca tę bramę, przez którą się wyszło i zapomnieć.

Nie wyjmuje im jednak krat z głów. Muszą to zrobić sami. Na początku jak matka trzyma ich jednak za rękę.

- Ludzie po wieloletnich wyrokach są jak dzieci, które uczą się chodzić, bo uczą się obcego im świata - mówi opiekunka ośrodka w Cegłowie pod Mińskiem Mazowieckim. - Nie wiedzą nawet, jak skasować bilet w autobusie.

Jeszcze trudniejszą nauką niż obsługa kasownika jest obsługa samego siebie. To, co sędzia Janusz Śniatecki nazywa samodyscypliną.

- W zakładach typu zamkniętego o zaostrzonym rygorze skazany wykonuje polecenia - mówi sędzia. - To ktoś inny decyduje za niego i ustala porządek jego dnia. Jednym słowem - organizuje mu życie. Na wolności tego "organizatora" już nie ma. Musi sam wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Za to, co będzie robił, jak się zachowywał, gdzie spał i co jadł.

Nie każdy wie, co ze sobą zrobić. Nie każdy ma pomysł na siebie. Czy urządzone przez państwo życie recydywisty nie jest jednak łatwiejsze od tego prawdziwego?

- Tego nie wiem. Nie wykluczam, że sobie nie radzą i wolą wrócić - mówi sędzia Janusz Śniatecki.

Domownicy Krystyny Żołyni nie marzą jednak o powrocie za kratki. Żałują zmarnowanych tam lat. Żon, które odeszły; dzieci, które nie chcą ich znać; starych rodziców, na których pogrzeb nie zdążyli. Gdyby tylko mogli cofnąć czas, to Tamto nigdy by się nie zdarzyło. Teraz chcą uratować resztę życia. Na razie składają się na obiady, wybierają pomidorówka czy rosół, sprzątają swoje pokoje i szukają pracy albo jej pilnują. I zdarza się, że są bezsilni, kiedy szef uzna, że nie musi płacić byłemu mordercy czy złodziejowi.

Kto się o nich upomni? Krystyna się upomina i wyciąga od nieuczciwych pracodawców każdą zarobioną przez jej "chłopców" złotówkę. Ona zna jej prawdziwą wartość. Za pięć, sześć miesięcy albo dopiero za rok, bo każdy ma swój "czas", któryś z dwunastu powie jej, że idzie na "swoje". Ona mu powie, że gdyby sobie nie poradził, to może wrócić. Żaden nie wrócił, jeżeli nie liczyć tych powrotów w weekend na kawę. Byli jednak i tacy, którzy odpadli po drodze. Którzy nie wytrzymali i wrócili do "domu" po kilku głębszych, a alkohol znaczy "pakuj się".

- Muszę trzymać się zasad, żeby oni się ich trzymali, ale kiedy trzeba, to przytulę i pocałuję - mówi Krystyna Żołynia.

Cegłów liczy prawie 3 tysiące mieszkańców. Wieś nie chciała u siebie byłych więźniów. Teraz nie wyobraża sobie bez nich życia. W Wielki Piątek to oni przygotują tu Misterium Męki Pańskiej. Zabiorą na nie też swoje krzyże. Tych, których nie widać.

Piotr Burczyk, były kurator sądowy, obecnie dyrektor Centrum Szkolenia Kuratorów Sądowych, pod koniec lat dziewięćdziesiątych chciał otworzyć w Pile ośrodek readaptacji dla byłych skazanych. Widział takie hostele w Anglii. Znał angielskie statystyki dotyczące powrotów do popełniania przestępstw, które były znacznie niższe od polskich. Wystarczyło tylko byłemu więźniowi zapewnić dach nad głową i pracę, z której mógłby pokryć część kosztów utrzymania oraz stałą opiekę specjalistów. Miasto przekazało nawet budynek na przyszły hostel. Tyle że żaden z kolejnych ministrów sprawiedliwości nie znalazł pieniędzy na jego uruchomienie, chociaż każdy dysponował funduszem pomocy postpenitencjarnej.

Obecny minister Jarosław Gowin ma na głowie seryjnych zabójców, którym kary śmierci z braku kary dożywocia zamieniono na 25 lat więzienia. Zaczynają wychodzić na wolność. "Po wyjściu z więzienia nadal będę zabijał chłopców. To silniejsze ode mnie". Tych słów Mariuszowi Trynkiewiczowi, zabójcy czterech chłopców w Piotrkowie Trybunalskim, nikt w Polsce nie zapomniał.

- Można zresocjalizować mordercę, ale nie bestię - mówi Piotr Burczyk. - Taka osoba po wyjściu na wolność będzie stanowiła poważne zagrożenie.

Minister chce zdążyć z nowym prawem, zanim bestie znajdą się na wolności. Na pół roku przed zakończeniem ich kary biegli psychiatrzy mają ocenić, czy nadal stanowią zagrożenie. Jeżeli po 25 latach wciąż będą niebezpieczni, to po wyjściu z więzienia trafią do zamkniętych zakładów psychiatrycznych. Co pół roku sąd będzie sprawdzał, czy nadają się już do tego, by ich wypuścić. Zygmunta K. ta nowelizacja ominie. Co z tym zrobi, będzie zależało już od niego.

"Myśl, co chcesz, ale te mury to dziwna sprawa. Najpierw ich nienawidzisz, potem się przyzwyczajasz, minie trochę czasu i uzależniasz się od nich". To kolejny bohater ze "Skazanych na Shawshank", Ellis Boyd "Red" Reading, który odsiedział karę 40 lat więzienia. Wolność jednak okazała się lepsza od murów.

Obecnie w polskich więzieniach odbywa karę 85 260 skazanych, z czego 1623 osób kary 25 lat pozbawienia wolności, a 320 kary dożywocia.

W Zakładzie Karnym w Rawiczu z takimi wyrokami jest 62 skazanych - 51 na 25 lat więzienia i 11 na dożywocie.

W całym okręgu poznańskim jest to odpowiednio 138 i 27 osób. A dożywocie - wbrew temu, co się mówi i pisze - nie jest wcale dożywotnie. Skazany może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po odbyciu 25 lat więzienia, chyba że sąd zdecydował, że bezpieczniej dla świata będzie go wypuścić najwcześniej po 30, a nawet 40 latach.

- To, że może jeszcze wyjść na wolność, daje mu nadzieję - mówi sędzia Janusz Śniatecki. - Bez niej nie miałby już nic do stracenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski