Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodowca ryb ozdobnych domaga się odszkodowania od PZW

Krzysztof M. Kaźmierczak
Waldemar Wylegalski
360 tys. zł zadośćuczynienia domaga się przed sądem hodowca ryb ozdobnych od Polskiego Związku Wędkarskiego. Twierdzi, że stowarzyszenie pozbawiło go ponad 1000 kg ryb i z tego powodu popadł w poważne zadłużenie. PZW odrzuca roszczenia hodowcy.

Jan G. od połowy lat 90. dzierżawił od Nadleśnictwa Jarocin pięć stawów w Nowym Mieście nad Wartą (pow. Środa Wlkp.). Na własny koszt je gruntownie wyczyścił i wyremontował upusty do wody. W zbiornikach o łącznej powierzchni 3,5 ha hodował ryby ozdobne do oczek wodnych. Umowa dzierżawy wygasła w 2008 roku, ale hodowca dalej użytkował stawy i regularnie płacił za ich bezumowne wykorzystywanie. Tak było przez dwa lata.

- Wiosną 2010 roku dostałem z nadleśnictwa pismo, że mam stawić się 30 kwietnia na stawach w celu ich przekazania. Tyle, że dotarło ono do mnie po tej dacie. Zdziwiło mnie, że na piśmie podano, że zostało wysłane do wiadomości PZW Okręg w Poznaniu- mówi hodowca.

Mężczyzna był przekonany, że z powodu jego nieobecności nic ze stawami nie robiono. Ale kiedy zabrał się za odławianie ryb,to okazało się, że cztery stawy są puste, a w ostatnim było tylko 100 kg, podczas gdy w zbiornikach powinno ich być w sumie 1000-1500 kg. Wtedy domyślił się, że PZW ryby odłowił lub zabił prądem i spłynęły do Warty.

- Potem zresztą dostałem fakturę od PZW za wykonanie usługi połowu ryb agregatem prądotwórczym - zeznawał wczoraj Jan G. przed Sądem Okręgowym w Poznaniu.

Hodowca twierdzi, że poznański okręg związku spowodował, że znalazł się on w fatalnej sytuacji finansowej. Pieniądze z hodowli pozwalały mu bowiem na spłacanie wziętych wcześniej kredytów. Zpowodu pozbawienia go ryb wpadł w pułapkę zadłużenia, w której tkwi do dzisiaj. Pozwał PZW taże dlatego, że uważa, że działał on bezprawnie.

- Zarząd Główny PZW w Warszawie stwierdził, że bez mojej zgody przedstawiciele PZW nie mieli prawa wchodzić na stawy i odławiać ryb - mówił B. pokazując pismo z centrali PZW.

Pełnomocnik pozwanej organizacji wniósł o oddalenie pozwu twierdząc, że G. nie wykazał jego zasadności i nie podał na jakiej podstawie domaga się 360 tys. zł. Sąd zobowiązał hodowcę, by pisemnie wyjaśnił jak wyliczył zadośćuczynienie.

- Mogę tylko powiedzieć tylko tyle, że kwestionujemy całość roszczeń tego pana - powiedział nam po rozprawie radca Grzegorz Hańczewski, reprezentujący PZW w Poznaniu.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski