18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

LuxFest - triumf Luxtorpedy. Recenzja Marcina Kostaszuka [ZDJĘCIA]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Splot sprzyjających okoliczności i dobrych pomysłów sprawił, że LuxFest, nowa poznańska impreza muzyczna, odniósł wielki sukces. Za rok może być z tego wielki festiwal rocka i rapu!

Sprzyjająca okoliczność to przede wszystkim popularność, jaką osiągnęła w ostatnich miesiącach poznańska Luxtorpeda - polska odpowiedź na Linkin Park i Queens of Stone Age w jednym. Z pierwszą z wymienionych grup łączy poznaniaków wokalny dwugłos rapera (Hans) i "klasycznego" rockowego krzykacza (Litza), z drugą - szeroka paleta gitarowych brzmień i zagrywek, eliminująca jednoznaczne skojarzenia z tym czy innym podgatunkiem rocka i metalu. Trzeci element to teksty: czad nie wyklucza wyraźnego, dobitnie podanego przesłania po polsku.

Wszystko to jednak byłoby zbyt mało, by zatrzymać w Arenie widzów przez pełne 11 godzin - a tyle trwał LuxFest. Stąd pierwsze godziny przeznaczone zostały głównie dla dzieci. Strzał w dziesiątkę: średnia wieku fanów rocka to okolice trzydziestki, którzy mogli zostawić potomstwo przy stolikach i warsztacikach, przy których bite cztery godziny trwały nauki gry na perkusji i gitarze, rysowanie komiksów, tworzenie ozdób z gąbki, filcu, masy solnej i wszystkiego, czym można zająć małe rączki. Co najciekawsze, duża część maluchów pomyślnie przetrwała CAŁY festiwal, bawiąc się z rodzicami jeszcze nawet na Myslovitz!

Swoje robiły też bardzo tanie bilety na imprezę: 37 zł dla dorosłych i 20 zł dla dzieci. Z boku wyglądało to na ryzykowny dumping (inne festiwale kosztują co najmniej dwukrotnie więcej), ale dzięki temu ani na chwilę nie topniała kolejka przy stoiskach z… koszulkami. W czasach, gdy muzykę ściąga się z sieci, koszulka t-shirt staje się głównym produktem eksponującym przywiązanie do tej czy innej kapeli i to Luxtorpeda zrozumiała świetnie.

Jak to wszystko wypadło muzycznie?

Nowe pokolenie Arki jest inne niż to z czasów "Ziarna". To nadal kolorowa, ale bardziej niż kiedyś krnąbrna, rozwrzeszczana banda małych terrorystów scenicznych, którzy każdą przerwę między piosenkami wykorzystają do psikusów. Noe tej Arki to widzi i wyciąga wnioski - bardziej naturalne dla maluchów są dziś piosenki z Jarocina lat 80. z płyty "Pan Krakers" (najlepiej wypadł "Niezwyciężony" Armii), niż wczesne, "grzeczne" przeboje. Rodzice pod sceną byli tym trochę zszokowani, ale ich dzieci szalały niczym punkowcy.

Zobacz zdjęcia z koncertu Arki Noego na poznan.naszemiasto.pl

Mokrofon miał być pierwszą "poważną" kapelą na scenie, ale to był niestety falstart. Zespół bez płyty i w trakcie przebudowy brzmienia nie powinien na festiwalu grać prawie godzinę! Z jego repertuaru najlepiej sprawdził się postpunkowy "Mnich", ale duża część reszty piosenek zlała się w niebezpiecznie lombardopodobną masę. Gdyby grali 20 minut i mogli wybrać 4-5 najlepszych piosenek - byłoby przyzwoicie. A tak więcej widzów znudzili, niż do siebie przekonali.

Zobacz zdjęcia z koncertu Morofonu na poznan.naszemiasto.pl

Niewiele czasu zatem zajęło raperowi Hansowi i jego grupie Pięć Dwa Dębiec, by przywrócić wyższą temperaturę na widowni. Wraz z dośpiewującym refreny wokalistą rozbujali Arenę w rytmach reggae, potwierdzając, że czasy tworzenia "czystego" hip-hopu mają już za sobą. Jako tekściarz i wokalista w Luxtorpedzie Hans mierzy się z trudnymi, życiowymi tematami, zatem w swoim macierzystym zespole głównie to odreagowuje kabaretowymi opisami stylu życia swoich krajan ("Polak Wyjątkowy Song", "To My!"). Gdy jednak zapytał widzów, co chcieliby usłyszeć, propozycja była z tych cięższych gatunkowo - "Dopóki jestem".

Zobacz zdjęcia z koncertu 52 Dębiec na poznan.naszemiasto.pl

Pięć Dwa Dębiec zostawili widzów w odpowiednim stanie ducha, czego Maleo Reggae Rockers nie zmarnowali. Kierowany przez weterana polskiego zaangażowanego rocka i reggae Darka Malejonka zespół zagrał solidnie, na kolana chyba jednak nikogo nie powalił. Sprawność warsztatowa muzyków nie podlegała dyskusji, ale układ występu już chyba tak: dramatycznie zestarzał się na przykład "Pieniądz", kiedyś hit grupy Houk, którego tekst brzmi dziś jak koślawa agitka. Z trzech członów nazwy Maleo Reggae Rockers najmocniejszy jest dziś ten drugi.

Zobacz zdjęcia z koncertu Maleo Reggae Rockers na poznan.naszemiasto.pl

Perfekcję i wielowymiarowość Luxtorpedy podkreślał na LuxFeście nawet sceniczny banner z jego nazwą, który w zależności od podświetlenia przybierał dowolny kolor. Zagrali wszystko porywająco: cóż tu dodać? Może tylko smaczki okołomuzyczne, jak wygaszenie wszystkich świateł w Arenie i chwila ciszy dla powstańców wielkopolskich (przed "Za wolność!") tudzież bardziej już osobiste hołdy Litzy dla żony Dobrochny, wplecione między "małżeńskie" teksty utworów "Tajne znaki" i "Gimli".

- Nie chodzi o listy przebojów tylko o to żeby takie treści pojawiały się w mediach - tak Litza zapowiedział przebojowe "Wilki dwa", ale generalnie unikał wypowiedzi "dydaktyzujących", trafnie chyba przewidując, że wszystko co ważne jest już zawarte w tekstach Luxtorpedy. Były też momenty komiczne - perkusista Krzyżyk dał dowód, że ma interesujący wokal (cover "Running Free" Iron Maiden), zaś ukłonem w stronę Hansa (i Piotra Fronczewskiego) była rockowa wersja "King Bruce Lee Karate Mistrza". Hit Franka Kimono zespół wykonał w asyście gości przebranych w kimono i strój robaka, co było czytelnym sygnałem kończącego koncert utworu - właśnie "Robaków".

Zobacz zdjęcia z koncertu Luxtorpedy na poznan.naszemiasto.pl

- Zapamiętam ten koncert na długo - zadeklarował Litza schodząc ze sceny. Niestety podobnie postąpili fani z forum Luxtorpedy, którzy wyszli z Areny i tak mocno wsiąkli w swoje zajęcia organizacyjne, że zapomnieli o bożym świecie, a przede wszystkim o Myslovitz, których - w porównaniu z Luxtorpedą - oglądała jedna trzecia widowni. Wyszło nieładnie, bo choćby z szacunku dla Litzy-organizatora wypadało zostać na koncercie jego najważniejszych gości.

Z drugiej jednak strony Myslovitz dostali w ten sposób lekcję pokory. Przez całą dekadę lat 2001-2010 przyjeżdżali do Poznania na pewniaka: wystarczyło pojawienie się Rojka i kompanii na scenie i widownia szalała na komendę. Dziś jest inaczej: między utworami panowała krępująca muzyków cisza, żywsze reakcje pojawiały się dopiero, gdy zespół przełamywał schematy znane z dziesiątków wcześniejszych koncertów (na przykład zaczynając "Peggy Brown" niczym liryczną balladę). Myslovitz dostali od widowni jasny sygnał "Lubimy was, ale pokażcie, że wam też zależy". Na szczęście Ślązacy są inteligentni i wyciągnęli wnioski szybko: z piosenki na piosenkę grupa brzmiała mocniej i soczyściej, a spoceni (w końcu!) muzycy wyglądali na szczęśliwszych niż na finiszu współpracy z Arturem Rojkiem. Lody stopiła na pewno także niezwykła akcja - "Długość dźwięku samotności" wykonały z zespołem dzieci z projektu Lumikulu.

"Chcąc nie chcąc jesteśmy trochę z Poznania" - tak mało dyplomatycznie zwrócił w pewnym momencie uwagę Przemysław Myszor. Poznański nabytek zespołu Michał Kowalonek na szczęście szybko uczy się nowej roli i nawet przed "własną" widownią potrafił otrząsnąć się z tremy, serwując starsze piosenki Myslovitz z dużym polotem. Pomaga mu barwa głosu podobna do Rojka, ale i własne pomysły interpretacyjne, a także o wiele żywsze reakcje na scenie. Co prawda rolę wodzireja sterującego tłumem brał na siebie częściej ekspresyjny Wojtek Powaga, ale jego gitarowe "pojedynki" z Kowalonkiem to dowód, że w zespole zachodzą pozytywne reakcje chemiczne. Prawdę o Myslovitz powiedzą jednak dopiero nowe piosenki - pierwsza pojawi się w radiach na początku grudnia.

Zobacz zdjęcia z koncertu Myslovitz na poznan.naszemiasto.pl

Czym będzie LuxFest w przyszłości - bo że będzie kontynuacja można być pewnym? Reakcje widzów sugerują formułę "urodzin", którą przez wiele lat kultywowała (z zaproszonymi gośćmi) Pidżama Porno. Z drugiej strony szkoda ogromnego potencjału refleksji, jaki wywołuje polskojęzyczna twórczość Luxtorpedy i zespołów jej pokrewnych. Ambitniejszą formułą dla LuxFestu byłoby zatem połączenie światów polskojęzycznego rocka i hip-hopu, w którym Luxtorpedę wsparliby także raperzy, mający do powiedzenia coś istotnego w swych tekstach, w rodzaju Eldo czy Łony. Tylko tak idea LuxFestu stanie się niezależna od aktualnej kondycji i popularności dzisiejszego rock-rapowego fenomenu z Poznania.

Więcej zdjęć z LuxFestu na poznan.naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski