Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni przed zimą: Drewno zebrane, szałasy uszczelnione. A policja sprawdza koczowiska [ZDJĘCIA]

SAGA
Fot. Agnieszka Smogulecka
Pan Józef? Jest. Pan Krzysztof? Jest. Pan Roman? Jest. Pani Aldona? Jest. Przemysław Kusik z jeżyckiego komisariatu odczytuje swoistą listę obecności, a z różnych altan koczowiska na Sołaczu dobiegają zgłoszenia. Żyje tu obecnie 13 osób. Jeszcze w tym tygodniu uzupełniana jest mapa bezdomności. Przez całą zimę policjanci, strażnicy miejscy, pracownicy socjalni będą odwiedzać bunkry, obozowiska, szałasy i sprawdzać, czy bezdomnym nie jest potrzebna pomoc.

We wtorek, wspólnie z policją i pracownikiem socjalnym, odwiedziliśmy koczowiska na Jeżycach.

- Witamy, zapraszamy - żyjący na Sołaczu bezdomni wołają do obozowiska. Rozlega się szczekanie nieufnych wobec obcych psów. Większość osób znamy. Jest pan Józef, syn Józefa - jak zwykł przedstawiać się jeden z mężczyzn. "Mieszka" tu od 5 lat.

- W tym roku brodę zapuszczam. Przebiorę się za Gwiazdora - podchodzi bliżej. Pytamy, czy altany są przygotowane do zimy. - Jasne! Wszystko uszczelnione, np. dywanami, które ludzie wyrzucają. Drewno do palenia magazynujemy - pokazuje pocięte deski i krzesła. Jego kolega, Krzysztof od razu dodaje: - Na mrozy jesteśmy gotowi, mamy tylko problem ze szczurem. Przypałętał się tutaj, spać nie daje, jedzenie wyżera, nawet paprykę - pokazuje rośliny w doniczkach.

- A nie chcecie do noclegowni? Może potrzebna odzież - pyta Ewelina Jaśkowiak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

- Do noclegowni nie. Odzież? My tu nawet nic nie musimy prać. Jak coś się pobrudzi wyrzucamy. Ludzie dobre rzeczy wyrzucają - pada odpowiedź.

Rozmawiamy o pogodzie, psach pilnujących obozowiska, a w tym czasie policjanci spisują dane pani Ewy, która mieszka tu od kilku miesięcy. - Tu jest spokój, nikt mnie nie bije - opowiada swoją historię. Były mąż, przemoc, ucieczki z domu. Zimy się nie boi, jak zresztą wszyscy tutaj.

- Jak przychodzą mrozy to co rano sprawdzamy, czy nikomu nic się nie stało - przekonują bezdomni.

- W zeszłym roku na mapie bezdomności znajdowało się ponad 70 miejsc, w których żyło niemal 200 osób - mówi Małgorzata Trzybińska z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. - W tym roku ciągle weryfikujemy dane, ale już wiemy o 16 nowych miejscach, w których koczują bezdomni - dodaje, że poprzedniej zimy w Poznaniu zmarło 6 bezdomnych. Przyczyną ich śmierci nie było jednak wychłodzenie, lecz bardzo zły stan zdrowia.

Kilka ulic dalej cztery osoby zajmują pomieszczenie w pustostanie i przybudówkę. Znów sprawdzana jest "obecność". Stan osobowy się nie zmienił.

- Opał mamy, teraz zbieramy na jedzenie - Marek pakuje do worka uzbierane w okolicy puszki. Wie dokładnie: 55 puszek to 3,50 zł. On i jego towarzysze też przekonują, że do zimy są gotowi, wiedzą gdzie dzwonić w razie ataków, wiedzą, gdzie są noclegownie, jadłodajnie. Policjanci zostawiają im na wszelki wypadek ulotki.

Jedziemy dalej. W opuszczonym budynku przy torach w zeszłym roku mieszkało trzech mężczyzn. Został jeden (dwaj są w ośrodkach). Przy wejściu karton z napisem : "uwaga zły pies". I faktycznie, podbiega groźnie wyglądający czworonóg. Lekko podpity właściciel na nic nie narzeka, niczego nie potrzebuje.

Wczoraj nie wprowadzono poważnych zmian na mapie bezdomności. Wykreślono tylko jedno miejsce - bezdomni odeszli z bunkrów przy Polskiej. Ale ponoć pojawiają się w okolicy.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski