We wtorek, wspólnie z policją i pracownikiem socjalnym, odwiedziliśmy koczowiska na Jeżycach.
- Witamy, zapraszamy - żyjący na Sołaczu bezdomni wołają do obozowiska. Rozlega się szczekanie nieufnych wobec obcych psów. Większość osób znamy. Jest pan Józef, syn Józefa - jak zwykł przedstawiać się jeden z mężczyzn. "Mieszka" tu od 5 lat.
- W tym roku brodę zapuszczam. Przebiorę się za Gwiazdora - podchodzi bliżej. Pytamy, czy altany są przygotowane do zimy. - Jasne! Wszystko uszczelnione, np. dywanami, które ludzie wyrzucają. Drewno do palenia magazynujemy - pokazuje pocięte deski i krzesła. Jego kolega, Krzysztof od razu dodaje: - Na mrozy jesteśmy gotowi, mamy tylko problem ze szczurem. Przypałętał się tutaj, spać nie daje, jedzenie wyżera, nawet paprykę - pokazuje rośliny w doniczkach.
- A nie chcecie do noclegowni? Może potrzebna odzież - pyta Ewelina Jaśkowiak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
- Do noclegowni nie. Odzież? My tu nawet nic nie musimy prać. Jak coś się pobrudzi wyrzucamy. Ludzie dobre rzeczy wyrzucają - pada odpowiedź.
Rozmawiamy o pogodzie, psach pilnujących obozowiska, a w tym czasie policjanci spisują dane pani Ewy, która mieszka tu od kilku miesięcy. - Tu jest spokój, nikt mnie nie bije - opowiada swoją historię. Były mąż, przemoc, ucieczki z domu. Zimy się nie boi, jak zresztą wszyscy tutaj.
- Jak przychodzą mrozy to co rano sprawdzamy, czy nikomu nic się nie stało - przekonują bezdomni.
- W zeszłym roku na mapie bezdomności znajdowało się ponad 70 miejsc, w których żyło niemal 200 osób - mówi Małgorzata Trzybińska z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. - W tym roku ciągle weryfikujemy dane, ale już wiemy o 16 nowych miejscach, w których koczują bezdomni - dodaje, że poprzedniej zimy w Poznaniu zmarło 6 bezdomnych. Przyczyną ich śmierci nie było jednak wychłodzenie, lecz bardzo zły stan zdrowia.
Kilka ulic dalej cztery osoby zajmują pomieszczenie w pustostanie i przybudówkę. Znów sprawdzana jest "obecność". Stan osobowy się nie zmienił.
- Opał mamy, teraz zbieramy na jedzenie - Marek pakuje do worka uzbierane w okolicy puszki. Wie dokładnie: 55 puszek to 3,50 zł. On i jego towarzysze też przekonują, że do zimy są gotowi, wiedzą gdzie dzwonić w razie ataków, wiedzą, gdzie są noclegownie, jadłodajnie. Policjanci zostawiają im na wszelki wypadek ulotki.
Jedziemy dalej. W opuszczonym budynku przy torach w zeszłym roku mieszkało trzech mężczyzn. Został jeden (dwaj są w ośrodkach). Przy wejściu karton z napisem : "uwaga zły pies". I faktycznie, podbiega groźnie wyglądający czworonóg. Lekko podpity właściciel na nic nie narzeka, niczego nie potrzebuje.
Wczoraj nie wprowadzono poważnych zmian na mapie bezdomności. Wykreślono tylko jedno miejsce - bezdomni odeszli z bunkrów przy Polskiej. Ale ponoć pojawiają się w okolicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?