Od początku roku szkolnego lekcje religii i etyki są nieobowiązkowe. Takie rozwiązanie wprowadziło nowe rozporządzenie MEN. Oznacza to, że rodzice lub pełnoletni uczniowie muszą zadeklarować chęć uczestniczenia w tych zajęciach.
- Zgłosiło się do mnie wielu rodziców ze skargą, że nikt ich nie poinformował o zmianie przepisów, a do różnych ankiet dołączano pytanie "czy dziecko będzie uczęszczało na lekcje religii?" - twierdzi M. Banaszak, poseł Ruchu Palikota z Poznania. - Rodzice nie wiedzą, że te ankiety są bezprawne. Nie mówi się im też, że religia nie jest wliczana do średniej ocen i że na świadectwie widnieć będzie jako "przedmiot nadobowiązkowy".
Dlatego Banaszak ma zamiar rozwiesić w szkołach plakaty informacyjne. Taką akcję prowadził już inny poseł RP Jerzy Borkowski z Sosnowca. Na obwieszczeniu umieścił też zestawienie kosztów ponoszonych przez gminy w związku z organizacją lekcji religii i etyki. Bo zdaniem posłów Ruchu, religia nie powinna być finansowana z budżetu i wrócić do salek katechetycznych. - Zajęcia kosztują miliony. Za te pieniądze można by uruchomić program dożywiania - uważa Banaszak.
Z danych poznańskiego wydziału oświaty wynika, że wynagrodzenia katechetów kosztowały w poprzednim roku szkolnym ok. 11,6 mln zł. W Kaliszu na lekcje religii wydaje się 3 mln zł. W Lesznie - ok. 2 mln zł. A np. powiat pilski przeznacza na ten cel 792 tys. zł. Z kolei w powiecie krotoszyńskim religia w szkołach ponadgimnazjalnych kosztuje średnio ok. 50 tys. zł. Wśród szkół podstawowych są takie wydające 88 tys. zł. A w Ostrowie Wlkp. religia w podstawówkach kosztowała w ubiegłym roku 792 tys. zł, w gimnazjach 330 tys. zł.
Okazuje się, że o pieniądzach na religię dyskutuje się nie tylko wśród posłów, ale i na szkolnych korytarzach. - Władze szukają oszczędności nie analizując naprawdę sytuacji - uważa nauczycielka ze szkoły pod Poznaniem. - Podczas gdy w czteroletnim cyklu nauczania w technikum są dwie godziny wiedzy o społeczeństwie, to religii jest aż osiem. Po co jej tyle, gdy uczniowie są dorośli, na głowie mają maturę i egzamin zawodowy?
Kobieta dodaje też, że absurdem jest, iż ten sam program nauczania religii w 3-letnim liceum, w technikum jest realizowany w cztery lata. Rację przyznają jej też dyrektorzy. - Dwie godziny w tygodniu na zajęcia nieobowiązkowe to dużo, zwłaszcza przy zmniejszaniu liczby godzin na te obowiązkowe: historię, biologię czy geografię - uważa Maria Chrośniak, dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych nr 6 w Poznaniu.
Elżbieta Płóciennik, dyrektorka I LO w Krotoszynie, wymienia, że w pierwszej klasie liceum w tygodniu są trzy godziny języka obcego, jedna geografii, a dwie religii. I przyznaje, że proporcje są zachwiane.
W gimnazjach jest podobnie. Resort w przykładowym ramowym planie tego poziomu nauczania wyliczył dla trzeciej klasy po jednej godzinie w tygodniu na np. WOS, biologię, chemię, fizykę, a dwie na religię (lub etykę) - tyle samo co na historię.
Dlatego wielu dyrektorów jest zdania, że liczbę lekcji religii należy ograniczyć. - Jedna byłaby wystarczająca. Tę drugą moglibyśmy przeznaczyć na inny przedmiot - mówi Elżbieta Kirchner, dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Poznaniu. Zarówno ona, jak i inni pedagodzy, wcale nie opowiada się za całkowitą likwidacją lekcji religii. Ale wskazuje, że uczniowie tracą godziny przedmiotów obowiązkowych, podczas gdy coraz więcej z nich z religii rezygnuje.
- Przez dwa lata, uczył u nas ksiądz, którego młodzież uwielbiała. Miał z nią świetny kontakt, słuchał racji uczniów - mówi Kirchner. Od tego roku w szkole pracuje inny katecheta. I choć starsi uczniowie nie wypisali się z religii, to młodsi już tak chętnie jej nie wybierali. Dyrektorka przyznaje, że gdy nauczyciel zaczął modyfikować program, zainterweniowała. - Uczniowie przyszli do mnie, bo nie chcieli mieć lekcji o aborcji. Nie spodobało im się to, że już od początku rozmowy ksiądz próbował narzucić swój punkt widzenia - tłumaczy dyrektorka.
Nauczyciele wskazują, że samorządy szukające oszczędności w oświacie i postulujące zmiany w Karcie Nauczyciela, powinny rozpocząć debatę na temat szkolnej religii. Ale choć np. w Krotoszynie radni rozmawiają o reorganizacji szkół, tematu religii poruszać nie chcą. Podobnie ci, którzy przygotowali nowelizację Karty Nauczyciela. - To fachowcy muszą powiedzieć, które przedmioty są ważniejsze - ucina Mariusz Poznański, wójt Czerwonaka, który pracował nad projektem. - Nam zależy na efektywnym wykorzystaniu pieniędzy.
O żadnych zmianach nie chce też słyszeć Episkopat. Komisja Nauczania Katolickiego opublikowała niedawno oświadczenie, w którym domaga się przywrócenia religii do ramowego planu nauczania. Zdaniem księży obecne rozporządzenie nie jest jednoznaczne i może spowodować, że samorządy zrezygnują z finansowania lekcji religii. Kościół obawia się, że dojdzie wtedy do jej wycofania ze szkół.
Chcą zmian w Karcie Nauczyciela
Samorządy zjednoczyły siły w walce o budżety. I, zarzucając szkołom niską jakość edukacji, wspólnie przygotowały projekt nowelizacji Karty Nauczyciela. Wśród najważniejszych postulowanych zmian jest m.in. zwiększenie liczby godzin spędzanych przez nauczyciela przy tablicy, rozliczanie z 40-godzinnego tygodnia pracy, skrócenie wakacji, likwidacja dodatków, zmiany w urlopach czy ułatwienia w likwidacji, łączeniu oraz przekazywaniu szkół.
Związki zawodowe z propozycjami się nie zgadzają i uważają, że mają one służyć celom czysto fiskalnym, a nie jakościowym. Dlatego Związek Nauczycielstwa Polskiego nie wyklucza strajku. Chęć udziału wyraziło 16 tys. pracowników wielkopolskich szkół. W całej Polsce protest poparło 171 tys. nauczycieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?