W skali całego kraju na ubiegłoroczną kampanię wyborczą do Parlamentu najwięcej - 30 mln 119 tys. zł - wydało PiS. Niewiele mniej (29 mln 274 tys. zł) na ten cel przeznaczyła PO. Z kolei kampania SLD kosztowała 24 mln 163 tys. zł, PSL - 12 mln 699 tys. zł, a Ruchu Palikota - 1 mln 748 tys. zł. Wśród znajdujących się w Państwowej Komisji Wyborczej faktur z Wielkopolski, najwięcej dokumentów dotyczy PSL. W opasłych segregatorach co pewien czas jako wykonawca kampanijnych usług pojawia się spółka, której współwłaścicielem jest syn jednego z posłów.
PSL płacił firmie syna
Ponad 115,5 tys. zł - tyle łącznie komitet wyborczy PSL wpłacił na konto firmy Cessans ze Słupcy. Firmy, której współwłaścicielem jest Michał Grzeszczak - syn wicemarszałka Sejmu i posła PSL Eugeniusza Grzeszczaka.
Choć spółka działała na rynku dopiero od kilku miesięcy, to jej właśnie część kandydatów PSL postanowiła powierzyć przygotowanie materiałów wyborczych. Reklamowe banery i małe billboardy za ponad 6 tys. zł, długopisy, notesy, podkładki pod piwo, zawieszki i zapalniczki za 14 tys. zł czy billboardy, oklejenie samochodu i koszulki z nadrukiem za 8,1 tys. zł - to tylko przykłady zleceń wykonanych przez Cessans "na rzecz kandydata Eugeniusza Grzeszczaka". Rekordowa faktura opiewa z kolei na niemal 23 tys. zł. We wrześniu 2011 r. - gorącym przedwyborczym miesiącu - przychody Cessans wzrosły ponad dwukrotnie.
Eugeniusz Grzeszczak nie widzi jednak nic złego w tym, że "wyborcze" pieniądze jego kampanii wpłynęły na konto spółki syna. W udzielonej "Głosowi" drogą elektroniczną odpowiedzi wicemarszałek Sejmu tłumaczy, że jego indywidualną kampanię przygotowywało kilka firm. I podkreśla, że firma Cessans realizowała działania wymagające zachowania szczególnej tajemnicy związanej ze specyfiką prowadzenia kampanii. Grzeszczak wskazuje też, że decyzję o wyborze spółki syna jego sztab wyborczy podjął kierując się kryterium zaufania, ceny oraz dyspozycyjności i elastyczności czasowej.
Zaufanie spółce Cessans okazali też inni kandydaci PSL z Wielkopolski. Wśród nich byli m.in.: Stanisław Kalemba, od niedawna minister rolnictwa, Zofia Szalczyk, wiceminister rolnictwa, wicewojewoda Przemysław Pacia, który do Sejmu się nie dostał oraz Mirosława Kaźmierczak, zastępca dyrektora oddziału KRUS w Poznaniu.
Eugeniusz Grzeszczak twierdzi, że kandydaci sami wybierali firmy do współpracy w ramach kampanii indywidualnych, bo finansowali je z wpłat własnych (ogólnie źródłem finansowania komitetów jest Fundusz Wyborczy partii, na który składają się wpłaty pochodzące z partii, darowizny od osób fizycznych, spadki, zapisy).
Zlecenia w jednej partii
O tym, że kampanię zrealizował za własne oraz najbliższej rodziny pieniądze przekonuje również Maks Kraczkowski, poseł PiS z Piły. Wśród faktur dotyczących jego kampanii można znaleźć m.in. wytwórnię uszczelek Morpak z Gdańska. Jaki związek z wyborami mają uszczelki?
- To jedna z nielicznych firm, które sprowadzają z Niemiec wykonane według nowych technologii plastikowe banery pod plakaty - tłumaczy Maks Kraczkowski. - Firma miała korzystną ofertę cenową, poza tym zamówienie składałem wspólnie z posłem PiS Andrzejem Jaworskim z Gdańska.
Banery dla posła z Piły kosztowały łącznie blisko 8 tys. zł. Polityk twierdzi, że nie zna nazwiska właściciela firmy. Tymczasem wytwórnia należy do Pawła Jaworskiego - byłego samorządowca z PiS i brata gdańskiego posła. Kraczkowski przyznaje jednak, że inne zlecenie - m.in. na przygotowanie reklam i wynajem powierzchni - w ramach jego kampanii wykonała firma Magdal, która należy do Magdaleny Porzucek, radnej PiS w Pile i żony radnego PiS w Sejmiku.
- Firma pośredniczyła np. w wynajmie, dlatego że w przeciwieństwie do wynajmującego godziła się poczekać aż komitet wyborczy przeleje pieniądze za usługę - tłumaczy Kracz-kowski. - Ja jako kandydat nie mogłem ich wyłożyć, bo to niezgodne z prawem.
Podobnie jak poseł PiS w przypadku gdańskiej firmy, tak Rafał Grupiński, szef PO w Wielkopolsce, nie kryje zdziwienia, gdy mówimy mu, że Jacek Malanowski - współwłaściciel poznańskiej firmy Largo Promotion Group, która za ponad 11 tys. zł opracowała strategię jego kampanii, jest równocześnie dyrektorem biura poselskiego Arkadego Fiedlera z PO. Grupiński tłumaczy, że przygotowaniem jego kampanii zajmował się sztab wyborczy i to on wybierał firmy do współpracy.
- Ale często korzystamy z medialnych rad ludzi, którzy z nami pracują, bo przecież właśnie dlatego ich na co dzień zatrudniamy - mówi Rafał Grupiński.
Z kolei jego partyjny kolega senator Witold Sitarz wprost przyznaje, że firma dyrektora jego biura przygotowała mu wyborcze plakaty. - Kampanię zawsze organizuje się w swoim gronie, by uniknąć przykrych niespodzianek - mówi Witold Sitarz. - Dyrektora Baranowskiego darzę pełnym zaufaniem, stąd powierzenie mu plakatów.
Tyle że firma specjalizuje się w projektach budowlanych.
Faktury dla samego siebie
Wśród wielkopolskich kandydatów były jednak i takie przypadki, w których faktury wystawiali... oni sami.
Agencja reklamowa Wipi.pl Łukasza Naczasa z SLD przygotowywała dla niego samego m.in. kalendarze, ulotki, spoty czy teledysk. Dziewięć faktur łącznie opiewa na ponad 4 tys. zł.
- Skoro prowadzę agencję, to nie będę zlecał przygotowania kampanii komuś innemu - mówi Naczas. - Nie zawyżałem cen, wszystko księgowałem, a faktury można sprawdzić.
Poza własną kampanią, firma Naczasa miała także zlecenia od centrali SLD. W tym przypadku faktury łącznie opiewają na ponad 40 tys. zł. O ile jednak samorządowiec z SLD rzeczywiście od lat prowadzi agencję reklamową, o tyle w dokumentach Ruchu Palikota znaleźć można faktury za plakaty, ulotki czy emisję spotów wystawione na firmę zajmującą się m.in. sprzedażą i serwisem motocykli.
Chodzi o należącą przed wyborami m.in. do Macieja Banaszaka spółkę Banex. Poseł Ruchu tłumaczy jednak, że pod tą nazwą kryła się jeszcze jedna działalność - dystrybucja sprzętu biurowego. Ale kiedy pytamy go, czy firma przygotowała materiały wyborcze, najpierw mówi, że "może jakieś ulotki", później przyznaje, że nie.
- Centrala komitetu wypłaca pieniądze z opóźnieniem, więc żeby było sprawniej, moja firma pośredniczyła w zleceniach - mówi. I dodaje, że Banex na tym pośrednictwie nie zarobił.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?