18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary Rynek nocą. Co zobaczył prezydent Grobelny? [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Fot. Grzegorz Dembiński
W sobotnią noc równo o północy spod Pręgierza na spacer po Starym Rynku wyruszyli prezydent Ryszard Grobelny, zastępca prezydenta Tomasz Kayser i komendant miejski policji, Roman Kuster. Nie licząc sensacji, jaką wzbudził prezydent w środku nocy, obyło się bez incydentów. Mimo to zarówno prezydenci, jak i komendant policji zapowiedzieli wojnę podobną do tej, którą Guliani wypowiedział nowojorskim chuliganom. W tym przypadku będzie to wojna o Stary Rynek.

Ryszard Grobelny nie bywa zbyt często nocą na Starym Rynku. Ostatni raz zdarzyło się to chyba podczas Euro. Co więc robił tutaj w sobotę?

- To z powodu ludzi, którzy bywają tu częściej niż ja i mówią o tym, że nie czują się tu bezpiecznie, - mówi prezydent Ryszard Grobelny. - Jestem człowiekiem tolerancyjnym, ale moja tolerancja kończy się tam, gdzie w grę wchodzi poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, że najlepiej by było, gdybyśmy sami potrafili się pilnować, ale nie potrafimy. Można apelować do poznaniaków, że to, czym jest Stary Rynek zależy od nich samych. Trzeba apelować, ale trzeba też eliminować niepożądane zachowania tych, do których apel nie trafia.

Eliminacją zajmowała się policja, która była widoczna na każdym rogu Rynku i praktycznie na każdej przylegającej do niego uliczce. Pierwszy radiowóz stał zaledwie kilka metrów od Pręgierza, a patrol był zajęty legitymowaniem grupy osób. Ze Starego Rynku trasa spaceru wiodła przez Wielką i Szewską. Nocne życie tętniło, ale w granicach prawa.

- Fiesta, jaką było Euro, niosła ze sobą pewne przyzwolenie na spożywanie alkoholu w miejscach publicznych - mówi komendant miejski policji, Roman Kuster. - Euro jednak się skończyło i czas przypomnieć o tym "spóźnialskim". Tylko w piątkową noc policjanci ukarali mandatami 125 osób za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, a do sądu trafi osiem wniosków za permanentne zakłócanie ciszy nocnej. Wzmożone patrole są na Rynku od połowy września i będą jeszcze w listopadzie. Mam nadzieję, że kiedy spotkam się z mieszkańcami, a planuję takie spotkanie, usłyszę od nich, że jest lepiej i czują się bezpiecznie.

Mandaty mają zniechęcić nie tylko do picia na środku Rynku, ale także do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych pod ścianami i w bramach. I chociaż było to tylko kilka procent wystawionych w piątkową noc mandatów, to policja liczy na to, że z czasem problem będzie coraz mniejszy. A pomóc w tym mają nie tylko dodatkowe mandaty, co dodatkowe szalety. Podobnie jak sposobem na zaśmieconą starówkę ma być szybsze opróżnianie koszów na śmieci przez miejskie służby.

Tymczasem na początku listopada na biurko miejskich urzędników ma trafić wykaz sklepów i lokali ze Starego Rynku, które mają największy problem z przestrzeganiem zakazu picia alkoholu w ich obrębie. To czy stracą koncesję na sprzedaż alkoholu, co spotkało ostatnio jedną z "Żabek" oraz "Pijalnię Wódki i Piwa" będzie zależało już od urzędników.

Czy Stary Rynek otoczony policyjnym radiowozami nie będzie przypominał oblężonej twierdzy, która będzie odstraszać niż zachęcać? Na to pytanie wiceprezydent Tomasz Kayser odpowiedział na wysokości Wrocławskiej, kolejnego punktu na mapie nocnego spaceru.

- Skończy się myślenie o Starym Rynku jak o Dzikim Zachodzie, na którym wszystko jest dozwolone, także to, co jest niezgodne z prawem - mówi Tomasz Kayser. - Trzeba wstrząsnąć takim myśleniem i tymi, którzy tak myślą. I dać poczucie bezpieczeństwa tym, którym go teraz brakuje. Widok policjanta takie poczucie bezpieczeństwo zapewnia. To na pewno nie uderzy w tych, którzy chcą się tylko bawić, ale w tę mniejszość, którą bawi łamanie prawa.

W sobotnią noc ci pierwsi byli w zdecydowanej większości. Przynajmniej tylko takich można było spotkać na trasie spaceru. Kibicom Kolejorza i... Grunwaldu nie można było mieć przecież za złe głośno wyrażanej miłości do swoich ukochanych klubów, a innych okrzyków nie wznosili. Pijane dziewczyny chichotały na widok prezydenta i kamery, ale poza tym nikomu nie przysparzały kłopotów.

Inni z kolei nie mogli uwierzyć, że to Ryszard Grobelny we własnej osobie. Oglądanie się na niego i pokazywanie sobie palcami nie stanowiło jednak żadnego wykroczenia. Tak było na Wrocławskiej. Na płycie Starego Rynku, gdzie kończyła się ponad półgodzinna wycieczka, było już całkowicie spokojnie, nie licząc dźwięków dyskoteki. Nawet śmieci były na swoim miejscu, czyli w koszach. Problem pojawił się za to, kiedy prezydent postanowił skorzystać z toalety. Szalet na tyłach Ratusza powinien być otwarty, a nie był. Dlaczego? Prezydent osobiście obiecał to wyjaśnić.

- Chciałbym, żeby Stary Rynek zawsze tak wyglądał - to już życzenie prezydenta Grobelnego na koniec wycieczki. - Może wolałbym tylko, żeby było cieplej.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski