Tylko do 3 listopada dzieci z urazami oka mogą liczyć na pomoc lekarzy ze Specjalistycznego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Nie wiadomo jednak, gdzie znajdą pomoc później. Szpital bowiem wypowiedział umowę z NFZ z powodów ekonomicznych. Leczenie małych pacjentów było nieopłacalne.
W siedzibie poznańskiego NFZ od dwóch dni trwają rozmowy. Dyrektor wielkopolskiego oddziału NFZ zapewnia konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie okulistyki, że znajdzie rozwiązanie problemów małych pacjentów.
Łatwe to nie będzie, bo wiadomo, że chętnych na ten rodzaj działalności brak.
- Nie dogadaliśmy się z funduszem i w 2011 roku zrezygnowano z naszych usług - tłumaczy Janusz Prętkiewicz, prezes Centrum Medycznego Św. Jerzego w Poznaniu. - Powodem były pieniądze. Za kwotę, którą oferował nam NFZ nie opłacało nam się prowadzić okulistycznej izby przyjęć dla dzieci. Kiedy zaproponowaliśmy wyższe stawki, NFZ nie chciał się na nie zgodzić i wtedy okazało się, że kontrakt podpisał były Szpital Wojskowy. Widzę jednak, że i oni nie dali rady.
Janusz Prętkiewicz nie wie, czy teraz wystartowałby w konkursie, gdyby taki został ogłoszony przez NFZ.
- Nie wiem, czy udałoby się nam skompletować kadrę - tłumaczy. - W takim konkursie nie można wystartować z biegu. To tygodnie przygotowań, trzeba policzyć koszty zatrudnienia odpowiedniego personelu, przygotować całą logistykę.
Dzisiaj w centrum Św. Jerzego przeprowadzane są tylko zabiegi planowe. Kolejka oczekujących jest jednak długa. Na korekcję zeza trzeba czekać kilka miesięcy.
Co z pacjentami wymagającymi natychmiastowej pomocy? W najgorszym scenariuszu będą odsyłani do innych miast. Mogą jednak mieć więcej szczęścia. Jeśli trafią do szpitala przy Długiej albo do Centrum Medycznego Św. Jerzego w godzinach pracy, pomoc będzie im udzielona. Gorzej, jeśli uraz będzie wymagał zabiegu chirurgicznego.
- Operowanie dzieci wymaga specjalistycznej kadry - mówi Prętkiewicz. - Placówka udzielająca pomocy doraźnej powinna mieć oddział szpitalny, gdzie trafiałyby dzieci po bardziej skomplikowanych operacjach. My takiego oddziału nie mamy, więc jesteśmy zmuszeni odsyłać pacjentów do innych szpitali.
Problem polega na tym, że od 3 listopada tych innych szpitali w Poznaniu nie będzie.
Z Andrzejem Grzybowskim, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie okulistyki, rozmawia Marta Żbikowska
Problem z okulistyką dziecięca w Poznaniu powtarza się co roku. Właśnie kolejna placówka zrezygnowała z tej działalności. Czy mali pacjenci znowu będą musieli jeździć do Bydgoszczy?
Andrzej Grzybowski: Mam nadzieję, że nie. Rozmawiałem z dyrektorem oddziału funduszu, który zapewnił mnie, że szuka rozwiązania i na pewno pacjenci nie zostaną bez pomocy. Czuję się uspokojony tą deklaracją
Tego rozwiązania fundusz szuka od lat. Czy problemem, jak zazwyczaj, są pieniądze?
Andrzej Grzybowski: Myślę, że nie tylko. Należałoby przyjrzeć się, kto opiekuje się małymi pacjentami okulistycznymi w innych zakresach. Gdzie wykonywana jest większość zabiegów? Z kim fundusz podpisuje kontrakty? Może tutaj należałoby szukać placówki, która byłaby w stanie również prowadzić całodobową izbę przyjęć.
Rozmawiała Marta Żbikowska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?