Przewożenie malucha, któremu potrzebna jest szybka pomoc ponad 100 kilometrów do szpitala w sąsiednim województwie to niepotrzebny stres dla pacjenta oraz wyrzucone pieniądze płacących składki zdrowotne. Kolejna sprawa to odsyłanie z kwitkiem pacjentów na planowe zabiegi. Błąkają się między szpitalem, a NFZ-em. A ten ostatni szuka rozwiązania. Kiedy znajdzie? Nie wiadomo. Urzędnik ma czas. Chore dziecko nie zawsze.
Może gdyby pracownicy NFZ, którym się nie spieszy musieli zapłacić za zaplanowane operacje w prywatnych klinikach (z braku oddziału z kontraktem) pojęliby, że czas bywa na wagę złota.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?