Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Unia Leszno i Lechma Start Gniezno chcą zatrzymać liderów

TS
Antonio Lindbaeck (niebieski kask) po ostatnich sukcesach może przebierać w ofertach.
Antonio Lindbaeck (niebieski kask) po ostatnich sukcesach może przebierać w ofertach.
Sezon żużlowy jeszcze trwa, a mimo to coraz głośniej mówi się o ewentualnych ruchach transferowych. Prezesi rozmawiają z zawodnikami, ci rozsyłają po klubach swoje oferty i nikomu nie przeszkadza fakt, że w myśl regulaminu jest to zabronione. Przynajmniej w przypadku żużlowców z innych drużyn. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że w polskim czarnym sporcie życie nijak ma się do jakichkolwiek regulaminów.

Unia Leszno i Lechma Start Gniezno muszą więc za wszelką cenę przekonywać swoich liderów, odpowiednio Jarosława Hampela i Antonio Lindbaecka, że oferty z innych klubów wcale nie są takie fajne jak się wydaje. A nie jest to takie proste, bo obaj są "gorącym towarem" na rynku transferowym.

- W ostatnim czasie doszło do spotkania zarządu klubu z Jarkiem. Obie strony przedstawiły swoje stanowiska i zadeklarowały chęć kontynuowania rozmów. Nasza dalsza współpraca uzależniona jest jednak w dużej mierze od kształtu regulaminu, który będzie obowiązywał w przyszłym sezonie - poinformowała Unia.

I to jest właśnie coś, co sprawia, że większość rozmów z zawodnikami, także tych z Hampelem, prowadzona jest na ręcznym hamulcu. Nie jest bowiem tajemnicą, że po podwyższeniu górnego limitu KSM lub jego całkowitym zniesieniu, kapitan Byków będzie mógł w ofertach wręcz przebierać. Kolejka chętnych już się ustawiła, a na jej czele stoi Stelmet Falubaz Zielona Góra.

Unia budując skład na przyszły sezon musi więc brać pod uwagę także i czarny scenariusz. Oczywiście Hampela zastąpić byłoby niesamowicie trudno. Z pewnością nie zrobiliby tego Kenneth Bjerre czy Jonas Kylmaekorpi, którym ponoć marzą się starty z Bykiem na plastronie. Dużo większym wzmocnieniem byłby wspomniany już Lindbaeck, a o nim też coraz głośniej plotkują kibice w Lesznie.

Do wzięcia mogą też być Emil Sajfutdinow oraz Nicki Pedersen. Klub tego pierwszego (Polonia Bydgoszcz) ma bowiem poważne kłopoty finansowe, a Duńczyka (Lotos Wybrzeże Gdańsk) spadł do I ligi. Bardziej łakomym kąskiem wydaje się być Rosjanin, jeżdżący bardziej zespołowo, a przy tym mający chyba nieco niższe wymagania finansowe.

Pod uwagę trzeba też brać KSM, a ten w przypadku Pedersena jest bardzo wysoki. Duńczyk świetnie jeżdżąc w tym sezonie sam sobie skomplikował sprawę, bo może się okazać, że jedynym klubem, który bez większych problemów mógłby go wkomponować do składu będzie... Lechma Start. Pytanie tylko, czy gnieźnian byłoby stać na tak drogiego zawodnika?

- Na razie nie bierzemy takiej ewentualności pod uwagę. Nie otrzymaliśmy zresztą oferty od Duńczyka, więc nie ma tematu - przekonuje Damazy Gandurski, rzecznik prasowy czerwono-czarnych. W takiej sytuacji gnieźnianie skupiają się na rozmowach ze swoimi dotychczasowymi zawodnikami. A te do łatwych nie należą.

- Antonio dostał już pierwsze oferty z innych klubów. Część z nich jest konkretna i lukratywna. Przedział finansowy jest czterokrotnie większy niż wartość kontraktu, jaki Szwed posiada obecnie w Starcie. Zaproponowaliśmy mu nową umowę, taką, jaka jest w granicach naszych możliwości - zdradził prezes Arkadiusz Rusiecki.

Przy okazji ujawnił też, że wymagania finansowe Lindbaecka są wyższe od tych sprzed roku. Inna sprawa, że pozycja Szweda w światowym żużlu w ostatnich miesiącach diametralnie się zmieniła, a jego wygrana w sobotnim Grand Prix Polski w Toruniu na pewno nie pomoże gnieźnianom w negocjacjach.

Prezes Rusiecki jest też już po pierwszych rozmowach z Bjarne Pedersenem. Zarówno Szwed jak i Duńczyk jeszcze w tym tygodniu mają się określić co do swojej przyszłości. - Chcemy możliwie jak najszybciej wiedzieć na czym stoimy, bo rywale nie próżnują - dodaje Gandurski. Dużo łatwiej będzie zatrzymać Scotta Nichollsa i Alesa Drymla. Ten drugi już nawet zadeklarował, że chętnie zostałby w Starcie.

- Powiedziałem działaczom, że praca z nimi była dla mnie przyjemnością. Jeśli do mnie zadzwonią i ustalimy szczegóły, wówczas bardzo chętnie zostałbym w Gnieźnie - twierdzi Dryml, który będzie pierwszym rezerwowym w Grand Prix.

Widać więc, że transferowa karuzela kręci się coraz szybciej. Jeszcze większego tempa może ona nabrać po 18 października, bo na ten dzień zaplanowano Walne Zgromadzenie Wspólników Speedway Ekstraligi. A to właśnie na nim mogą zapaść wiążące decyzje w sprawie regulaminu na sezon 2013. Jeśli tak się stanie, to transferowe szaleństwo ruszy pełną parą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski