Poród odbył się w Ginekologiczno- Położniczym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu trzy tygodnie przed terminem, przez cięcie cesarskie.
- Mąż, Radosław, zobaczył dzieci przede mną. Gdy przyszedł do mnie, miał ze wzruszenia łezki w oczach. Mówił, że z wrażenia zapomniał imion, jakie chcieliśmy nadać dzieciom - śmieje się pani Barbara.
Jest obolała, ale szczęśliwa. - Dziś czuję się już bardzo dobrze. Sił dodał mi widok moich dziewczynek, które powoli odłączane są od urządzeń medycznych.
Tatiana, Amelka, Antosia, Maja. Cztery szczęścia Barbary i Radosława. Przy urodzeniu ważyły: Antosia - 1170 gramów, Tatiana - 935 gramów, Amelka - 1000 gramów, Maja - 825 gramów.
- Ale to właśnie Maja strasznie fika. Może być z niej rozrabiaka - pani Barbara uśmiecha się czule. I dodaje, że pozostałe dziewczynki na razie ukrywają swoje charakterki. - Najważniejsze, żeby były zdrowe i jak najszybciej trafiły do domu - dodaje mama.
A w domu na dzieci czekają już babcie - obie zadeklarowały pomoc przy maluszkach. I obie nie mogą się doczekać zarówno Barbary, którą - choć dobrze się czuła - lekarze woleli mieć na obserwacji w szpitalu), jak i czterech wnuczek.
- Pamiętam, że gdy pierwszy raz usłyszałam, że urodzę czwórkę dzieci, roześmiałam się. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedział lekarz. Wszyscy byliśmy w szoku - wspomina. I szybko żegna się z nami, by znów zobaczyć swoje maleńkie córeczki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?