Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był po amfetaminie, potrącił śmiertelnie dziecko i uciekł. Prokuratura: zawiniło dziecko

Joanna Przybylska, Łukasz Cieśla
Michał zginął potrącony przez kierowcę pod wpływem amfetaminy.
Michał zginął potrącony przez kierowcę pod wpływem amfetaminy.
21-letni kierowca był pod wpływem amfetaminy, potrącił dziecko, uciekł z miejsca zdarzenia, ale kary nie poniósł. Bo Prokuratura Rejonowa w Wolsztynie, choć początkowo postawiła mu ciężkie zarzuty, umorzyła sprawę przeciwko niemu.

Oparła się na opinii biegłego, który ocenił, że to tragicznie zmarły chłopiec wtargnął na drogę i spowodował wypadek. Decyzją śledczych zbulwersowana jest rodzina 9-letniego Michała.

Tragiczny wypadek wydarzył się 18 maja tego roku w Sączkowie w gminie Przemęt. Na dworze było jeszcze jasno, gdy szybko jadący seat uderzył w chłopca. Kierowca, 21-letni Mirosław W., mieszkaniec tej samej miejscowości, nie zatrzymał się. Pojechał do domu, stamtąd zadzwonił na policję, powiedział, że chyba kogoś potrącił.

Gdy wrócił na miejsce, okazało się, że uderzył w 9-latka. Ten już nie żył. W organizmie kierowcy wykryto amfetaminę. Mirosław W. trafił do aresztu pod ciężkimi zarzutami. Ale prokuratura w Wolsztynie niedawno umorzyła sprawę.

- Stało się tak dlatego, bo biegły uznał, że to chłopiec swoim zachowaniem przyczynił się do wypadku. Kierowca mógłby uniknąć zderzenia tylko wtedy, gdyby jechał 60 km/h, a w tym miejscu dozwolona prędkość to 70 km/h - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Rzecznik prokuratury przyznaje, że kierowca jechał więcej niż 70 km/h, ale nie mógł uniknąć zderzenia. Będzie miał jedynie sprawę o wykroczenie drogowe i zostanie ukarany grzywną.

Ale to nie koniec. Biegły powołany przez prokuraturę uznał, że nie tylko nadmierna prędkość, ale także spożycie amfetaminy przez kierowcę nie przyczyniło się do wypadku. Ekspert ocenił, że kierowca zażył małą ilość narkotyku i nie wpłynęło to na jego zdolność kierowania samochodem. W sprawie narkotyku będzie się musiał tłumaczyć jedynie za jego nielegalne posiadanie.

Umorzono również wątek dotyczący ucieczki z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy tragicznie zmarłemu chłopcu.

- Prokuratura uznała, że kierowca odjechał z miejsca zdarzenia, ale zaraz zadzwonił na policję i wrócił. Jeśli chodzi o nieudzielenie pomocy, chłopiec nie żył zaraz po uderzeniu samochodem. Orzecznictwo mówi, że nie ponosi odpowiedzialności ten, kto nie pomaga nieżyjącej osobie - mówi rzecznik prokuratury Magdalena Mazur-Prus.

Czy w takim razie można bezkarnie nie pomagać potrąconej osobie, nawet jeśli podejrzewamy, że zmarła? Takie pytania stawia sobie rodzina chłopca. Stanowisko śledczych ocenia jako skandaliczne.

- Skąd kierowca mógł wiedzieć czy dziecko żyje, czy nie? Dopiero pół godziny po wypadku zadzwonił na policję i powiedział, że potrącił dziecko, które chyba nie żyje. Nie był tego pewny - mówi Katarzyna Jęsiek, mama nieżyjącego Michała.

Bulwersują ją również stwierdzenia prokuratury odnośnie amfetaminy oraz zachowania kierowcy podczas jazdy.

- Do wypadku doszło na ruchliwej drodze przy naszym domu. Wszystkie moje dzieci często chodzą poboczem do szkoły, ponieważ nie ma tu chodnika. Michałek był bardzo rozsądny, wiedział, którą stroną drogi powinien iść - uważa mama Michała.

Zdaniem rodziców chłopca, kierowca samochodu, kiedy uderzył w dziecko, nie rozpoczął hamowania, nie próbował ominąć chłopca. Uważają, że jechał z ciałem Michałka na masce kolejne kilkanaście metrów.

Rodzice złożyli zażalenie na decyzję prokuratury. Śledczy zadali biegłemu dodatkowe pytania. Sprawę rozpatrzy teraz sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski