Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieznane listy i testament Arthura Greisera

Krzysztof M. Kaźmierczak
Greiser podczas procesu
Greiser podczas procesu Fot. Archiwum
O przechowywanych w Szwecji listach i tajemniczej ostatniej woli Arthura Greisera, w czasie okupacji słynącego z bezwzględności namiestnika Kraju Warty, po wojnie skazanego za zbrodnie na śmierć i publicznie powieszonego na poznańskiej Cytadeli pisze Krzysztof M. Kaźmierczak

Wczoraj minęło 73 lat od objęcia przez Arthura Greisera władzy w okupowanym przez Niemcy Poznaniu. Rocznica ta zbiega się z przetłumaczeniem prywatnej korespondencji zbrodniarza, która niedawno trafiła do zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu.

Nieznane dotąd historykom dokumenty były od dziesiątek lat przechowywane w Szwecji. Dysponowała nimi mieszkająca tam rodzina znanego adwokata, Stanisława Hej-mowskiego. Zanim zasłynął on płomiennymi mowami w obronie uczestników Poznańskiego Czerwca 1956 roku, był on obrońcą z urzędu Greisera sądzonego za liczne zbrodnie popełnione na mieszkańcach Wielkopolski.

Wszystkie listy z archiwum Hejmowskich adresowane są do jego drugiej żony, Marii Born, którą nazywał "Koźlątkiem" i "Dzieciną". Część z nich napisał jeszcze przed zawarciem z nią małżeństwa. Pochodząca z lat 1934-1941 korespondencja ma osobisty, często wręcz intymny charakter. Można w niej jednak znaleźć odniesienia do wydarzeń historycznych i charakteru Greisera.

W czerwca 1934 roku Niemiec chwalił się kochance, że odbywając jako wiceprezydent Gdańska pierwszą podróż nowo powstałą linią żeglugi po Bałtyku uciekł dziennikarzom i nie udzielił im żadnego wywiadu

W styczniu 1935 roku pisał do Marii z Hotelu Europejskiego w Warszawie: "dzisiaj po południu zostałem przyjęty przez Marszałka Piłsudskiego, wywarł na mnie duże wrażenie".
Listy pokazują starania Greisera o wysoką pozycje w NSDAP. Wspominał Marii o wyjazdach do Berlina, spotkaniach z czołowymi osobami z otoczenia Hitlera i osobistych konsultacjach u Führera.

20 września 1939 roku, dzień przed objęciem rządów w Poznaniu pisał, że pracuje 16-18 godzin na dobę i entuzjastycznie informował, że Hitler odtworzył stare granice Niemiec.

- Z listów wyłania się osoba czuła, wrażliwa, delikatna, zatroskana o sprawy swojej żony. Greiser wyrażał tęsknotę do niej, dziękował za jej obecność w jego życiu, pisał, że ona daje mu siłę, deklarował jej dozgonną miłość. Nasuwa się pytanie, jak osoba, która dopuściła się tylu zbrodni, miała na sumieniu tyle istnień ludzkich, mogła być jednocześnie dla bliskiej sobie osoby tak pełna miłości, czułości, wrażliwości - zastanawia się Olga Nowicka z IPN w Poznaniu, która przetłumaczyła korespondencję zbrodniarza.

W zbiorze dokumentów Greisera przekazanych przez rodzinę mecenasa Hejmowskiego jest także odręczne, wykonane ołówkiem tłumaczenie testamentu zbrodniarza. Wynika z niego, że był on majętnym człowiekiem, i mimo świadomości czekającej go śmierci Niemiec bardzo racjonalnie podchodził do spraw doczesnych.

Greiser miał w Stadtsparkasse Posen 18 tys. marek w gotówce, a w Ostbank przechowywano jego akcje i "papiery państwowe" (obligacje) wartości 350 tys. marek. Zalecił ich przekazanie do Dresdner Bank w Lipsku.

Hitlerowiec skrupulatnie odnotował, że Amerykanie z VII Armii (jej żołnierze go aresztowali) wypłacili 9,8 tys. marek z jego konta w Reichbank Augsburg oraz, że mają jego osobiste przedmioty, w tym... spinki mankietowe i portfel. Napisał także kto i ile jest mu winny.

Jedyny osobisty element ostatniej woli byłego namiestnika Kraju Warty odnosi się do jego żony. Polecił oddać jej swoje listy.
Najciekawsza część testamentu nie dotyczy pieniędzy. Jest w niej mowa o przekazanym adwokatowi Janowi Kręglewskiemu (jego drugiemu obrońcy) rękopisie książki o Gdańsku oraz o przechowywanej w piwnicy skrzyni z dwoma obrazami. Jeden z nich przedstawiał jego zmarłego syna, a drugi był portretem Bismarcka autorstwa słynnego niemieckiego portrecisty z XIX wieku, Franza von Lenbacha. Nie wiadomo, czy obrazy te się zachowały (drugi z nich miałby dziś bardzo dużą wartość). Nie wiadomo również, co stało się z oryginałem testamentu i opisanym w nim majątkiem po gauleiterze.

49-letni Arthur Greiser został uznany winnym zbrodni przeciw ludzkości. Jego egzekucji na stokach Cytadeli przyglądało się blisko 100 tys. osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski