Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdziliśmy, jak minął pierwszy tydzień sześciolatków w szkole!

Magdalena Baranowska-Szczepańska, Anna Jarmuż
Janina Jakóbczyk jest uczennicą pierwszej klasy I Prywatnej Szkoły Podstawowej w Biedrusku
Janina Jakóbczyk jest uczennicą pierwszej klasy I Prywatnej Szkoły Podstawowej w Biedrusku Monika Mężyńska-Jakóbczyk
Janina Jakóbczyk uwielbia konie, psy i różowy kolor. Chętnie pozuje do zdjęć, bawi się lalkami, ale także czyta książki i maluje. Z jeszcze większą chęcią poszła do pierwszej klasy. Sześć lat skończy jednak dopiero w połowie października.

Zgodnie z wytycznymi ministerstwa edukacji Janina podlega obowiązkowi szkolnemu, który obejmuje w tym roku wszystkie sześciolatki.

Entuzjazm, radość i ekscytacja. Tak określić można pierwsze dni w szkole niespełna 6-letniej Janiny.
– Było świetnie – mówiła zadowolona dziewczynka w drugim dniu po rozpoczęciu szkoły. – Mieliśmy coś zadane.
– Co masz zadane? – spytała mama.
– Już zapomniałam... – odpowiedziała Janka

Choć w tym roku do pierwszej klasy poszły zarówno sześciolatki, jak i siedmiolatki, to właśnie tych pierwszych jest w szkołach najwięcej. Mimo drobnych trudności i obaw niektórych rodziców dzieci radzą sobie na lekcjach dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Pierwsze dni w szkole

– Czy ktoś z was ma może kotka? – pyta Jolanta Sąsiadek, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 17 w Poznaniu, trzymając w ręku bajkę o tym czworonożnym bohaterze. W klasie 1 c podnosi się las rąk. Jeden chłopiec ma też rybkę, inny pieska. Zaczyna się rozmowa.

Dzieci siedzą na dywanie, w kółku – jedno obok drugiego. W klasie są też ławki, ale maluchy nie tkwią w nich przez cały dzień.

Źródło: TVN24/x-news

– Pierwszy miesiąc to tak naprawdę okres adaptacyjny – tłumaczy Alicja Kaliszewska, wicedyrektorka w Szkole Podstawowej nr 17. – Dzieci poznają nauczyciela i szkołę. Oswajają się ze sobą i odnajdują w nowych warunkach.

Na początku pierwszoklasiści nie pracują jeszcze z podręcznikami. To okres przedliterowy.

– Przez pierwszy miesiąc dzieci powtarzają to, czego nauczyły się w przedszkolu. Malują szlaczki, uczą się wierszyków, jeśli jest ciepło – wychodzą na dwór. Na lekcjach jest dużo zabaw i gier – mówi Alicja Kaliszewska. – Dzieciom też trzeba pozwolić się wypowiadać, by stały się śmielsze – wyjaśnia.

Kiedy uczniowie dostaną już do rąk podręczniki, na początku oswajają się z książką, oglądają ilustracje. Jak tłumaczą nauczyciele, maluchy w tym wieku najlepiej uczą się przez poznanie. By coś zrozumieć, muszą to zobaczyć. Dlatego, np. lekcje o drzewach najlepiej jest przeprowadzić w parku. Uczniowie uczestniczą też w lekcjach muzealnych i szkolnych koncertach, wychodzą do teatru.

Dzieci w pierwszej klasie nie chodzą same po szkole. Zwiedzają ją, ale z panią nauczycielką. Wszystkie lekcje – z wyjątkiem wf (jednego z trzech, raz w tygodniu) i zajęć komputerowych – mają w tej samej klasie. Do łazienki chodzą grupami, w minimum dwie osoby. O tym, kiedy dzieci kończą lekcje i wychodzą na przerwę, decyduje nauczyciel. Dzięki temu maluchy nie spotykają się na korytarzach ze starszymi uczniami.

Pierwszoklasiści są też inaczej oceniani. Zamiast stopni otrzymują do zeszytów buźki (ich minki odzwierciedlają osiągnięcia dziecka), a na koniec semestru ocenę opisową.

Sześciolatek. Dla nauczyciela to wyzwanie

W poznańskiej „siedemnastce” na 180 uczniów w pierwszej klasie około 140 to sześciolatki. W tym roku do szkoły poszedł bowiem cały rocznik dzieci, urodzonych w 2009 roku (w zeszłym roku obowiązek szkolny dotyczył tylko połowy rocznika, dzieci urodzonych w drugiej połowie 2008 r. były z niego zwolnione). Mimo że w szkole na poznańskim Piątkowie sześciolatki są w szkole już od pięciu lat, przed nauczycielami stoi duże wyzwanie.

– Z sześciolatkami pracuje się inaczej niż z siedmiolatkami, te dzieci są o cały rok młodsze. Nauczyciel, który miał wcześniej kontakt ze starszymi dziećmi, musi zmienić podejście do nauczania – tłumaczy Alicja Kaliszewska.

Jak wyjaśnia, każdy uczeń pracuje w swoim tempie. Nie wszyscy pierwszoklasiści muszą od razu płynnie czytać. Na doskonalenie tej umiejętności mają trzy lata. Sześciolatki miewają problemy z emocjami, nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji. Na lekcjach zdarza się, że ktoś wejdzie pod stół lub posiusia się w majtki. Dzieci w tym wieku miewają też często problemy logopedyczne.

Dlatego na początku nauczyciele prowadzą wnikliwą obserwację, które zapisują na specjalnych kartach i omawiają na radzie pedagogicznej. Czasem na lekcji obecny jest też pedagog lub psycholog. Gdy w zachowaniu dziecka pojawi się coś niepokojącego, rodzic natychmiast się o tym dowie. Wtedy może pójść z dzieckiem do poradni psychologiczno-pedagogicznej, by otrzymać wskazówki pracy z dzieckiem. Jeśli to zawiedzie, zawsze można przenieść malucha z powrotem do przedszkola. Rodzic ma taką możliwość do grudnia. Jak tłumaczy Alicja Kaliszewska, takie sytuacje zdarzają się jednak sporadycznie.

– Rodzice nie powinni obawiać się posyłania dzieci do szkoły. Nikt nie wymaga od sześciolatka tego samego, co od siedmiolatka. Jeśli klasy są łączone (sześciolatki i siedmiolatki przyp. red.) dzieci uczą się często od siebie nawzajem. Po pewnym czasie trudno odróżnić młodsze od starszych – tłumaczy wicedyrektorka poznańskiej „siedemnastki”. – Poza tym, w tym wieku maluchy są chłonne wiedzy, rozsadza je energia. Te, które zostały dłużej w przedszkolu, często się nudzą.

Nauczyciele widzą jednak zmiany w podejściu rodziców. Na początku zdawali się szukać „dziury w całym”. Na porządku dziennym były napastliwe pytania. Teraz rodzice wydają się pogodzeni z tym, że ich mały synek i córeczka z przedszkolaka stanie się uczniem i rozpocznie naukę w pierwszej klasie.

Z takiego właśnie założenia wyszedł Marek Smelkowski. Nie widzi on nic złego w tym, że jego syn Igor rozpoczął naukę jako sześciolatek.

Igor nauczy się empatii i otwartości

6-letni Igor Smelkowski (urodziny obchodził w maju) już od kilku miesięcy przygotowywał się do szkoły. Kompletowanie wyprawki trwało kilka dni. Pierwszego września odświętnie ubrany (biała koszula i krawat – obowiązkowo!) przekroczył mury Zespołu Szkół nr 3 w Kościanie i stał się uczniem 1 klasy Szkoły Podstawowej.

– Igor jest bystry, ciekawy świata, nie mam więc obaw, że nie poradzi sobie w szkole – twierdzi Marek Smelkowski, tata pierwszoklasisty.

Chłopiec jest w klasie integracyjnej, ma 2 nauczycielki, kilku kolegów z przedszkola.
– Niech się uczy empatii i otwartości. Bardzo się cieszę, że jest właśnie w klasie integracyjnej – mówi tata chłopca.
– W szkole jest świetnie – mówił Igor za każdym razem po powrocie ze szkoły w pierwszym tygodniu jej trwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski