Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: 25 lat więzienia dla żonobójcy z Nietążkowa. Wyrok prawomocny [RELACJA]

Barbara Sadłowska
Żonobójca został we wtorek prawomocnie skazany na 25 lat więzienia
Żonobójca został we wtorek prawomocnie skazany na 25 lat więzienia Fot. Waldemar Wylegalski
Poznański Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla Bogdana K., 48-letniego ogrodnika z Nietążkowa. Mężczyzna został skazany za zamordowanie żony, 37-letniej Honoraty K. W lipcu 2010 roku pojechał do Prusimia - w odwiedziny do dzieci, przebywających tam na obozie. Jednak jego prawdziwym zamiarem było zabójstwo żony, która miała czelność go opuścić...

25 lat domagał się zresztą prokurator podczas procesu przed sądem pierwszej instancji. Przyznał,że wnioskowałby o dożywocie, ale skoro biegli stwierdzili u Bogdana K. znacznie ograniczoną poczytalność, nie może żądać najsurowszej kary. W marcu poznański Sąd Okręgowy skazał Bogdana K. na 25 lat. Obrońca oskarżonego, który prosił o nadzwyczajne złagodzenie kary z uwagi na jego ograniczoną poczytalność, zaskarżył ten wyrok. Jednak nie przekonał Sądu Apelacyjnego.

- Mimo znacznie ograniczonej poczytalności oskarżony działał w sposób logiczny, racjonalny, wręcz zimny - wyjaśniał sędzia Mariusz Tomaszewski z poznańskiej apelacji. - Zabrał nożyczki, potem w Kościanie szukał w sklepie odpowiedniego noża, który ostatecznie kupił na targu. Po przyjeździe do Prusimia rozmawiał z opiekunami dzieci, po czym wyprowadził żonę z terenu obozu...

W ocenie sądu, pojechał tam z zamiarem zabójstwa, a determinacja Bogdana K. była tak wielka, że zadał swojej 37-letniej żonie 36 ciosów nożem. Potem schował ciało w krzakach i uciekł. Po drodze jeszcze poinformował siostrzeńca, że "wyrwał chwasta". Tym była dla niego dla Honorata, żona i matka dwunastoletnich wówczas chłopców. Wczorajszy werdykt Sądu Apelacyjnego jest wyrokiem prawomocnym.

Podczas procesu Bogdana K. przed poznańskim Sądem Okręgowym zeznawali bliscy małżonków, sąsiedzi, pracownicy Ośrodka Interwencji Kryzysowej, w którym Honorata schroniła się z dziećmi oraz biegli, którzy stwierdzili u oskarżonego znacznie ograniczoną poczytalność. O oskarżonym mówiły dobrze tylko jego matka i siostra, nie licząc dalszych znajomych na których ogrodnik sprawiał wrażenie miłego, uprzejmego człowieka. Pierwsza żona uciekła od niego za granicę, bo jako mąż zmuszał ciężarną kobietę do ciężkiej pracy w szklarniach i ograniczał jej kontakty z rodziną. Podobnie traktował też drugą żonę, młodszą o 11 lat Honoratę.

Bogdan K. perfidnie znęcał się nad nią oraz - także przy pomocy swojej matki - doprowadzał do sytuacji, w których ofiara rzekomo stawała się agresorem. Wzywał wtedy policję na interwencję. Potrafił być przekonujący. Doprowadził nawet do przyjęcia Honoraty do szpitala psychiatrycznego. -

Rzuciła we mnie szklanką, to ja rozbiłem stół i wezwałem pogotowie, mówiąc, że ona to zrobiła i żonę zabrano do szpitala

- przyznał Bogdan K..

Kobieta próbowała się z nim rozstać, wyprowadzała się do rodziców, ale wracała - "dla dobra dzieci". W lipcu 2010 roku zwróciła się o pomoc do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Lesznie.- Pani Honorata była typową ofiarą przemocy. Była bita, duszona, kopana i wyzywana, ale tłumaczyła, że chciała aby dzieci miały dom - zeznała Donata P., kierownik Ośrodka Interwencji Kryzysowej. - A jak mąż panią zabije, to jako dom stworzy pani chłopcom? - pytałam. Pani Honorata odpowiadała, że mąż jest jedynym mężczyzną jej życia i ona go kocha. Także chłopcy bardzo martwili się o mamę. Czuli się za nią odpowiedzialni, uważali, że muszą jej pilnować.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Natomiast Bogdan K. podczas procesu sprawiał wrażenie nieobecnego. Przyznał się do winy. Nie chciał niczego wyjaśniać. Nie zadawał pytań biegłym i świadkom. Ale wcześniej, po zatrzymaniu powiedział: - Chciała zawładnąć moją osobą, nie miałem własnego życia. W ostatnim roku często wzywaliśmy na siebie policję.

Jego zdaniem, żona zrobiła się krnąbrna; mówiła mu, że jest "psycholem". - W ogóle nie żałuję tego, co jej zrobiłem, bo ona tyle krzywdy mi wyrządziła... Wszystkim mówiła, że ja biję. To po co do mnie przyjeżdżała? - mówił Bogdan K. po zabójstwie żony. Jednak w swoim "ostatnim słowie" kończącym proces przed sądem pierwszej instancji powiedział: - Bardzo żałuję tego, co zrobiłem. Chcę przeprosić dzieci i rodzinę żony. Chciałbym im podziękować, że zajęli się moimi dziećmi i proszę, żeby mi wybaczyli...

Powiedział to dopiero w marcu, chociaż sąd chciał oddać głos stronom już we wrześniu ubiegłego roku. Ale wówczas Bogdan K. próbował popełnić samobójstwo w areszcie i zdaniem lekarzy jego stan psychiczny uniemożliwiał uczestnictwo w rozprawach.

- Kiedy oskarżony zrozumiał, że ofiara nie wróci i ostatecznie mu się wymknęła, dojrzewa w nim decyzja, by ukarać pokrzywdzoną śmiercią za wszystkie swoje wyimaginowane krzywdy. I tak też czyni, po czym mówi do siostrzeńca, że "wyrwał chwasta".

Zapewne obrona będzie przekonywać, że sytuacja go przerosła, że w pewien sposób był bezradny, bo nie potrafił sobie poradzić - po raz kolejny z sytuacją, gdy ofiara mu się wymyka - powiedział prokurator Marek Piegat, który podczas marcowej rozprawy zażądał dla Bogdana K. 25 lat więzienia. - Ale rozumiał, że każe swojej żonie umierać w bólu i pozbawia swoich synów matki. Nikt nie ma prawa, aby według własnego mniemania decydować o tym, kto ma żyć, a komu życie ma być odebrane...

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski