18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borys Mańkowski: Po walce znów będziemy kolegami

Radosław Patroniak
Borys Mańkowski
Borys Mańkowski Fot. Archiwum KSW
Rozmowa z "Diabłem tasmańskim" Borysem Mańkowskim, zawodnikiem MMA z klubu Ankos Zapasy Poznań i jednym z bohaterów gali KSW 20

W sobotę wystąpi pan na wyjątkowej gali, bo będzie to 20., jubileuszowa edycja KSW, po raz pierwszy pokazywana w Polsce w systemie pay-per-view i po raz pierwszy w życiu będzie pan walczył z kolegą z ringu. Pewnie Rafał Moks śni się panu po nocach?

Borys Mańkowski: - Bez przesady, ale nie ukrywam, że starcie będzie wyjątkowe, bo z przyjacielem i kolegą z sali treningowej. Znamy się od pięciu lat i sporo czasu spędziliśmy na obozach i zajęciach w naszym klubie, Ankos Zapasy Poznań. Jak się dowiedziałem, że będę się bił z Rafałem, to pierwsza myśl była taka, że gorzej nie mogłem trafić w sensie, że to dziwna sytuacja. To było jednak miesiąc temu. Teraz już wiem, że to taka walka jak każda inna. Dam z siebie wszystko. Mam nadzieję, że bez względu na wynik po gali nic się nie zmieni w naszych relacjach. Po nakręceniu teledysku wracaliśmy razem z Warszawy samochodem. Rafał zostawił mnie w Poznaniu po drodze do Szczecina. Rozmawialiśmy tak jak zawsze, ale wiadomo, że w ringu w Ergo Arenie nie będzie sentymentów.

Tym razem w karcie walk figuruje pan pod "czwórką". Poprzednio w Łodzi rozpoczynał pan galę. Czy kolejność ma jakieś znaczenie?

Borys Mańkowski: - Pierwsza i ostatnia walka zawsze są najdłużej pamiętane. Z drugiej strony awans na czwarte miejsce w hierarchii świadczy o tym, że organizatorzy gali spodziewają się po nas dobrego pojedynku. Dla mnie jednak tak naprawdę to nie ma większego znaczenia. Chcę zrobić to, co do mnie należy i mieć przekonanie, że niczego nie zaniedbałem przed wyjściem na ring. Po raz pierwszy rywalizacja będzie się toczyć w układzie 3x5 min. Mam dobrą kondycję, więc wydłużenie czasu walki nie powinno mi przeszkadzać.

Jak wyglądały pana przygotowania i czy nie ma pan problemów z wagą?

Borys Mańkowski: - Nie różniły się od tych wcześniejszych. Jedyna różnica polegała na tym, że wspólnie z moim trenerem Andrzejem Kościelskim wybrałem się na cykl treningów do klubu Pirania Gdynia. Pracowaliśmy nad dźwigniami i myślę, że przyniosło to oczekiwane efekty. W czwartek sparowałem też w naszym klubie z brązowym medalistą igrzysk w Londynie, Damianem Janikowskim. Co do wagi, to nie mam z nią problemów od czasu, kiedy przestałem startować w kategorii 70 kg. Teraz zbijam do wagi 77 kg co najwyżej 2-3 kilo, a to nie jest dla wytrenowanego zawodnika wielka filozofia.

W wolnych chwilach nie rozstaje się pan podobno z grami komputerowymi...

Borys Mańkowski: - W ostatnich tygodniach to się zmieniło. Mój dzień wypełniały treningi, posiłki, sen i słuchanie audiobooków, począwszy od "Wiedźmina", a skończywszy na "Grze o tron".

Na tronie też trzeba będzie niedługo zasiadać, by mieć pieniądze na płatne transmisje. Zakodowanie gali MMA to pana zdaniem dobry pomysł?

Borys Mańkowski: - Przyznam szczerze, że dość kontrowersyjny, bo naszego społeczeństwa chyba jeszcze nie stać na dodatkowe opłaty. Ograniczenie liczby telewidzów to także zła wiadomość dla potencjalnych sponsorów. Ich logotypy zobaczy znacznie mniej osób niż dotychczas.

Która z walk podczas gali KSW 20 będzie najbardziej pasjonująca?

Borys Mańkowski: - Trudno jednoznacznie wskazać, ale kibice mogą mieć duże oczekiwania zwłaszcza wobec Mariusza Pudzianowskiego i Jana Błachowicza. Ten ostatni będzie walczył z przeciwnikiem z najsłynniejszej na świecie organizacji UFC. Sam jestem ciekaw jak sobie poradzi. Karta walk tym razem naprawdę wygląda bardzo solidnie. Część pojedynków powinna stać na wysokim poziomie sportowym, a część na wysokim poziomie komercyjnym. To dobre połączenie. Możemy być więc świadkami wyjątkowo ciekawej imprezy.

Coraz częściej mówi się, że KSW to najlepsza organizacja MMA w Europie. Czym zapracowała sobie na taką opinię?

Borys Mańkowski: - Przede wszystkim nikt inny nie oferuje tak dobrych warunków finansowych. Wielkim atutem KSW jest także przygotowanie wizualno-techniczne samych imprez i tych wydarzeń, które je zapowiadają. Właściciele uchodzą w środowisku za kontrowersyjnych, ale ja ich osobiście lubię. Szkoda tylko, że kazali mi walczyć z kumplem. Widocznie jednak wszystkie inne opcje nie były dla nich satysfakcjonujące.

Jeśli pan wygra, to 1 grudnia będzie pan walczył w Warszawie o pas KSW?

Borys Mańkowski: - Rzeczywiście słyszałem o takich spekulacjach, ale sześć dni przed walką myślę tylko o niej. Nie o kolejnym rywalu czy o marzeniach związanych z UFC. Dla mnie teraz liczy się tylko bój z Moksem.

Ma już pan w głowie scenariusz walki?

Borys Mańkowski: - Myślę, że nie będzie to partia szachów. Nie będziemy krążyć wokół siebie, tylko od początku weźmiemy się ostro do pracy. Znamy swoje słabe i mocne punkty, więc nie spodziewam się długiego "badania". Liczę natomiast na dużo ciekawych akcji.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski