Dobry patron czy fortel

Sam mieszkałem kilka lat przy ulicy Piłsudskiego i zastanawiałem się, czy nie napisać listu do rodziny Marszałka, aby interweniowała w gminie, bo wydawało mi się niestosowne, aby ulica przebiegająca przez pola pod lasem na wsi nosiła nazwę takiego wielkiego męża stanu. Dobrze, że znajomi odwiedli mnie od tego, bo kiedy tam już nie mieszkam, stała się ona główną ulicą wsi.

Kiedy słyszę o tym, że szkoła pragnie przyjąć imię jakiegoś świętego jako patrona, zastanawiam się, co zrobią: dyrekcja, grono pedagogiczne i rodzice, aby w murach tej szkoły nikt; ani uczniowie, ani nauczyciele, ani ktokolwiek inny, nie będzie używał brzydkich wyrazów?
Wierzę w szczytne intencje mieszkańców Marchwacza w gminie Szczytniki, którzy wybrali najlepszego ich zdaniem patrona dla swojej szkoły - Jana Pawła II. Nie chcę wierzyć, że był to tylko fortel, aby utrudnić życie radnym, gdyby przyszło im wrócić do pomysłu likwidacji tej szkoły. Jeśli tak, to fortel znakomity.

Ale, z postawy radnych wynika, że nie boją się opinii parafialnej. Brak zgody na patrona Jana Pawła II dla szkoły jest w naszej rzeczywistości i tak aktem odwagi. A skoro się na nią zdobyli, to nie ulękną się również, kiedy przyjdzie im likwidować szkołę w Marchwaczu z powodów ekonomicznych. Dobry patron, fortel, rachunek ekonomiczny to drobiazgi. Dla mnie liczy się zupełnie coś innego. Likwidacja szkoły na wsi, mam świadomość górnolotności tych słów, to zamach na ostatni bastion kultury. Wiem, co piszę, bo znam wsie w Polsce, gdzie nie ma szkół, a są sklepy z piwem.