- Zostałem wezwany na komisariat. Powiedziano mi, że istnieje podejrzenie o tym, że samochód jest kradziony. Potem od prokuratora dostałem "postanowienie o zatwierdzeniu zatrzymania rzeczy" - relacjonuje Andrzej Tatara z Poznania, któremu samochód służy jako narzędzie pracy.
Poznaniak nie spodziewał się, że kupując ponad rok temu auto z Krakowa narazi się na takie problemy. Wtedy na miejscu sprawdził wszystkie papiery Lancera, który w Polsce po raz pierwszy był zarejestrowany w 2010 roku właśnie w Małopolsce. Poprzedni właściciel sprowadził mitsubishi z Niemiec, gdzie jeździło od 2008 roku.
- Dwuletnia dziura w historii auta od daty produkcji w 2006 roku mogła wydać się podejrzana, ale wszystkie papiery były w porządku. Auto sprawdziłem też w stacji kontroli pojazdów. W Poznaniu bez kłopotów je zarejestrowałem - wymienia Andrzej Tatara.
To jednak nie pomogło. Okazało się, że tzw. numer VIN auta wpisany jest do Systemie Informacji Schengen.
- Prokuratura zatrzymała moje narzędzie pracy i własność, bo na razie nikt nie przedstawił mi dowodów, że auto jest kradzione.
Nie mam pretensji, że sprawa jest wyjaśniana. Jak będzie trzeba oddać samochód to oddam - przyznaje Andrzej Tatara, ale dodaje:
- Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego wszystko tak długo trwa, a ja nie mogę używać swojej własności. Nie wiem co się dzieje z autem i kiedy mogę je odzyskać. Ponoszę też straty, bo nie dość, że nie korzystam z auta to płacę za jego utrzymanie, chociażby ubezpieczenie - żali się poznaniak.
Od prokuratora prowadzącego sprawę kradzieży Lancera dowiadujemy się, że trwają czynności procesowe. Więcej do powiedzenia na temat auta ma policja:
- Biegły wydał opinię i stwierdził, że w samochodzie były przebite numery. Auto zostało najprawdopodobniej skradzione w Rumunii - informuje "Głos" Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji.
- Policjanci konsultowali się z Biurem Współpracy Międzynarodowej Komendy Głównej oraz zwracali się do Europejskiego Rejestru Pojazdów. Policjanci pracują przy tej sprawie i naprawdę nie można zarzucić im besczynność. To jest współpraca międzynarodowa, która niejednokrotnie wymaga czasu - wyjaśnia co działo się w sprawie Iwona Liszczyńska.
Policjanci nie są jednak w stanie określić kiedy i z jakim skutkiem dla Andrzeja Tatara zakończy się dochodzenie. Ustalany jest właściciel auta, który przed laty zgłosił jego kradzież. To czy i kiedy samochód zostanie wydany zależy od prokuratury.
- Mogę się tylko cieszyć, że to dotyczy samochodu, a nie mnie samego. Ile można czekać na decyzję. Gdybym na piśmie wiedział, że auto jest kradzione mógłbym je wyrejestrować i dochodzić swoich praw próbując odzyskać pieniądze. Tak jestem cały czas w zawieszeniu - komentuje Andrzej Tatara.
Z tej patowej sytuacji jest jednak wyjście. Polskie prawo przewiduje, że jeżeli ktoś kupił samochód w dobrej wierze i minęły trzy lata od chwili jego kradzieży to jest jego właścicielem. Gorzej jeżeli nie sprawdziliśmy starannie czy samochód był kradziony.
- Jeśli stracimy auto, bo znajdzie się właściciel i nie wykażemy, że nabyliśmy jego własność to pozostaje nam jedynie szukanie odszkodowania od tego kto nam ten pojazd sprzedał - wyjaśnia radca prawny Radosław Howaniec z kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Majchrzak, Szafrańska i Partnerzy.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?