Afera gruntowa: Henryk B. opuszcza areszt, wpłacił 800 tys. zł kaucji

Henryk B. w związku z wyłudzaniem nieruchomości dwukrotnie trafiał do aresztu. Najpierw w 2011 roku. Ponownie w marcu tego roku.

Za drugim razem pod jego adresem pojawiły się nie tylko kolejne zarzuty wyłudzeń. Miał także grozić śmiercią innemu członkowi gangu. Chodzi o Pawła B., który również jest podejrzanym w aferze gruntowej (ma kilkadziesiąt zarzutów), ale poszedł na współpracę ze śledczymi i obciążył m.in. Henryka B.

Prokuratura niedawno zakończyła wątek gróźb i oskarżyła Henryka B. o straszenie swojego znajomego z gangu. Henryk B. nie przyznaje się do grożenia. Twierdzi, że jest pomawiany. Prokuratura zwolniła go z aresztu, ponieważ uznała, że sprawa gróźb została zakończona, a główne śledztwo dotyczące licznych wyłudzeń również niebawem się zakończy.

Paweł B. w przeszłości miał być zastraszany przez jeszcze jedną osobę, mającą zarzuty działania w gangu oszustów. Chodzi o Damiana W., kolejnego znajomego Pawła B. Śledczy początkowo postawili zarzuty W. Uznali, że on także, w smsach, zastraszał Pawła B., bo ten poszedł na współpracę z organami ścigania. Ostatecznie jednak sprawa przeciwko Damianowi W. została umorzona.

Prokuratura napisała w uzasadnieniu, że nie ma dowodów wskazujących na groźby ze strony Damiana W. Umorzyła sprawę w oparciu o artykuł kodeksu mówiący o tym, że dana osoba nie popełniła zarzucanego jej przestępstwa.

- Zostałem pomówiony o grożenie Pawłowi B. Po umorzeniu postępowania napisałem do prokuratury, by ustaliła prawdziwego sprawcę gróźb. Mnie również zależy na wyjaśnieniu tej sprawy - podkreśla Damian W.

Z kolei Paweł B. zaznacza, że jego zdaniem Damian W. miał związek z groźbami przesyłanymi do niego w smsach. Jednak prokuratura nie znalazła dowodów świadczących przeciwko Damianowi W.