Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Lekarze specjaliści nie chcą pracować w szpitalach

Marta Żbikowska
Dr Marzena Matuszczak-Wleklak i dr Dorota Pietrzycka uważają, że neonatologia to pasja
Dr Marzena Matuszczak-Wleklak i dr Dorota Pietrzycka uważają, że neonatologia to pasja Waldemar Wylegalski
Zatrudnię lekarza - takich ogłoszeń pojawia się coraz więcej na stronach internetowych szpitali oraz na portalach medycznych. Niektóre szpitale poszukują specjalistów od kilku miesięcy, a nawet lat.

- Specjalistów brakuje - przyznaje Krzysztof Kordel, prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej. - Wynika to z polityki państwa, z ograniczania miejsc szkoleniowych dla lekarzy. Dwadzieścia lat temu ktoś stwierdził, że mamy za dużo przedstawicieli tego zawodu i ograniczono o połowę liczbę miejsc na medycynie. Teraz mamy skutki tych decyzji. Średni wiek pracującego lekarza z roku na rok jest coraz wyższy.

Kordel wymienia specjalistów, z zatrudnieniem których wielkopolskie szpitale mają największy problem. Są to endokrynolodzy, neonatolodzy i pediatrzy. Dyrektorzy szpitali dodają jeszcze anestezjologów. Problem z deficytem specjalistów potwierdza Naczelna Izba Lekarska.
- Średni wiek pracującego dziś lekarza to około 50 lat - przyznaje Milena Kruszewska z biura rzecznika NIL. - W przypadku niektórych specjalizacji, jak psychiatria dziecięca to nawet dziesięć lat więcej.

Ograniczanie miejsc rezydenckich i niedoskonały system szkolenia lekarzy to nie jedyna przyczyna braku specjalistów, choć właśnie ten powód jednym tchem wymienia większość dyrektorów i ordynatorów.
- Chcąc dostosować się do przepisów unijnych, NFZ wprowadza wyśrubowane wymagania dotyczące zatrudniania specjalistów - uważa Jacek Profaska, dyrektor Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem. - Obecnie przy każdej rodzącej powinien być dyżurujący anestezjolog. Żaden duży szpital nie jest w stanie spełnić takiego wymogu, bo liczba anestezjologów w Polsce jest skończona. To samo dotyczy radiologów.
Według dyrektora Profaski wystarczy prosta matematyka, aby dostrzec absurd przepisów.
- Był moment, kiedy fundusz chciał, aby radiolog zatrudniony był nie tylko w każdym szpitalu, ale w każdym budynku, czyli teoretycznie ja musiałbym zatrudniać troje takich specjalistów, przy Krysiewicza, przy Nowowiejskiego oraz w Klinice Świętej Rodziny - wylicza dyrektor Profaska. - Szpitali w Polsce mamy prawie siedemset, a radiologów razem z emerytami około dwóch tysięcy.

Dyrektor Profaska zapewnia, że w swoich szpitalach dużego problemu z zatrudnieniem nie ma. Przyznaje jednak, że chętnie zatrudniłby dobrego pediatrę. Z nimi jednak problem nie wynika z braku specjalistów na rynku pracy.
- Szpital to nie jest dla każdego atrakcyjne miejsce. Wiąże się z ciężką pracą, z całodobowymi dyżurami - przyznaje Profaska. - To nawet nie kwestia pieniędzy, ale wygody.
Ten problem wymieniają także inni dyrektorzy szpitali. Lekarze coraz częściej wybierają łatwiejszą i bardziej atrakcyjną finansowo pracę w poradniach.
- Dyżury w szpitalach są uciążliwe, młodzi lekarze często patrzą jedynie na to, jaką dostaną pensję, a w poradni mogą zarobić nawet trzy razy więcej - mówi Jacek Łukomski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.

Choć izba lekarska wskazuje endokrynologów jako specjalizację deficytową, nie potwierdza tego Marek Ruchała, szef Kliniki Endokrynologii na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Jako problem wskazuje on działania NFZ i niskie kontrakty na endokrynologię. Lekarze wolą założyć więc prywatną praktykę. - Gdy szpital próbuje zatrudnić endokrynologa okazuje się, że nikt się nie zgłasza, ale to nie oznacza, że takich specjalistów na rynku nie ma - uważa Ruchała. - W naszej klinice kształci się obecnie ośmioro endokrynologów, uważam, że potrzeby są zabezpieczone.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda wśród neonatologów. To specjaliści, którzy nie mogą liczyć na prywatną praktykę.

- Gdy składałem dokumenty na specjalizację, było więcej miejsc niż chętnych - mówi Grzegorz Grund z oddziału neonatologii Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego przy ulicy Polnej w Poznaniu.

Neonatolodzy (zajmujący się leczeniem noworodków) przyznają, że ich praca jest ciężka, obciążająca psychicznie, wyczerpująca fizycznie.

Na neonatologię decydują się więc nieliczni. Tacy, dla których ratowanie noworodków jest prawdziwą pasją.

- Podczas zajęć na piątym roku zakochałam się w neonatologii i dlatego zdecydowałam się na tę specjalizację - przyznaje Agnieszka Banaszak-Ciesielska pracująca w klinice przy Polnej.

Sama pasja nie zawsze wystarcza. Do tej pracy potrzeba także dużej odporności, umiejętności podejmowania szybkich decyzji w ekstremalnym stresie.

- Lekarze tej specjalności powinni posiadać odpowiednie predyspozycje psychiczne - uważa doktor n. med. Dorota Pietrzycka, neonatolog z Polnej.

- To praca cały czas na najwyższych obrotach, jak w straży pożarnej - twierdzi profesor Janusz Gadzinowski, szef kliniki neonatologii w poznańskiej klinice. - U nas pracuje wystarczająca liczba neonatologów, ale wiem, że szpitale spoza Poznania mają problemy z pozyskaniem tych specjalistów.

Profesor Gadzinowski wymienia Leszno, Pleszew, Gostyń, czy Piłę, gdzie na dyżury dojeżdżają zatrudnieni w poznańskiej klinice neonatolodzy. Ci bowiem, którzy wykształcą się w dużych ośrodkach, nie chcą przenosić się do szpitali powiatowych.

- W naszej klinice dysponujemy najnowocześniejszym sprzętem, który umożliwia ratowanie życia i zdrowia noworodków. Cały czas się szkolimy, rozwijamy i zdobywamy doświadczenie - tłumaczy dr n. med. Marzena Matuszczak-Wleklak, neonatolog z Polnej.

Dyrektorzy poznańskich placówek przyznają, że sami nie mają większych problemów z zatrudnieniem specjalistów. Gorzej sytuacja wygląda w szpitalach powiatowych.

Sami lekarze nie narzekają na system i brak miejsc szkoleniowych. Przyczyn problemu z zatrudnieniem czy szkoleniem specjalistów upatrują gdzie indziej.

- Uważam, że społeczeństwo ma błędny pogląd na to, gdzie leży wina problemów w służbie zdrowia - wyznaje lekarz pragnący zachować anonimowość. - Wielu profesorów blokuje przyjęcia na specjalizacje trzymając miejsca dla konkretnych osób. Niby wszystkim zależy na zwiększaniu liczby specjalistów, na zapewnianiu dostępności do nich, ale często szkolić mogą się wybrane osoby. I system nie ma z tym nic wspólnego.

Większe problemy mają szpitale spoza Poznania
- Pleszewskie Centrum Medyczne chętnie zatrudni lekarzy specjalistów w dziedzinie neonatologii, pediatrii, rehabilitacji, chirurgii onkologicznej i onkologii klinicznej - mówi Ireneusz Praczyk, rzecznik pleszewskiego szpitala. Pediatry, neonatologa oraz specjalisty medycyny ratunkowej pilnie poszukuje również szpital powiatowy w Gostyniu. Szpital w Kościa- nie od zaraz przyjąłby neurologa i 3 psychiatrów lub osoby chcące się specjalizować. Proponuje 130-metrowe mieszkanie. WLesznie poszukują neurologa, dwóch kardiologów, neonatologa i gastroenterologa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski