- Dzień dobry, nazywam się Tadeusz Lis, Uliczne Przedsiębiorstwo Rozrywkowe - rozpoczął swój występ. - Dziewiątego sierpnia, kiedy grałem tutaj dla Państwa, zostałem potraktowany jak chuligan i ukarany przez straż miejską. Zaproponowano mi 500 złotych mandatu, ale ostatecznie obniżono go do 200 złotych. Nie stać mnie na jego opłacenie. Wobec tego, pozostało mi grać i prosić, aby mnie już więcej nie karano - opowiada.
Tadeusz Lis, grając na Starym Rynku, zbierał na spłatę mandatu
Na występ grajka przyszedł Krzysztof Wodniczak, prezes Polskiego Towarzystwa Artystów, Autorów i Animatorów PTAAAK, do którego należy ukarany muzyk.
- Jeżeli będzie potrzeba, Tadeusz Lis może liczyć na nasze wsparcie - powiedział Krzysztof Wodniczak.
Wsparcia udzieliła także Miejska Rada Seniorów, która przekazała protest przeciwko ukaraniu muzyka prezydentowi Ryszardowi Grobelnemu. Muzyk złożył także w terminie odwołanie do sądu, ale nie zostało ono jeszcze rozpatrzone.
Może właśnie dlatego, że gra za "co łaska" albo niewielkie honorarium, występuje często, aby zarobić na życie. Nie rozumie dlaczego został ukarany przez straż miejską, gdy sam często współpracuje z miejskimi instytucjami.
- Miasto Poznań zatrudnia mnie z okazji Dnia Marcina, z Centrum Kultury Zamek współpracuję m.in. podczas Etno Portu, a na wigilii pod Kaponierą grałem Cichą Noc - zaczyna wymieniać pan Tadeusz, a lista miejsc i festiwali, podczas których promował Poznań jest długa. Aktualnie współpracuje z TurKolem, grywa dla Barki i w domu opieki społecznej w Szczepankowie. Razem z Renatą i Januarym Zaradnym pracuje nad wydaniem swojej drugiej płyty.
- Kiedy nic mi rzekomo nie dolega, biorę instrument i idę grać. Muzyka nie pozwala mi umrzeć - mówi Tadeusz Lis.
Wczorajszy jego występ miał na celu raczej zwrócenie uwagi poznaniaków na problem ukarania muzyka, niż faktycznie zarobienie na mandat. Kilka godzin grania w południe na rynku to zarobek nie większy niż 50 złotych.
Tadeusz Lis nie jest jedynym ulicznym artystą z pasją, którego możemy spotkać w Poznaniu. We wtorek w miejscu, gdzie gitarzysta dostał mandat ustawił się Santino, Peruwiańczyk, który podróżuje po Polsce promując muzykę indiańską.
- Codziennie zmieniam miasto, w którym występuję. Zazwyczaj nie mam żadnych problemów, ale w ubiegłym roku dostałem mandat na Dolnym Śląsku w wysokości 50 złotych - mówi Santino.
Problem ulicznych grajków rozwiązano natomiast w Gdańsku. Tam, aby legalnie grać na ulicy, należy złożyć bezpłatny wniosek i zapłacić 5 zł za mkw. dziennie. Pozwolenia wydawane są na dwa tygodnie i mogą być przedłużane, jeżeli nie odnotowano skarg na konkretnego muzyka.
Po informacji o ukaraniu Tadeusza Lisa na naszej stronie www.gloswielkopolski.pl w jego obronie odezwali się internauci:
Narzekacie na SM. A może zainteresować się owym kelnerem, który to wydzwania i donosi. Domyślam się, że chodzi o konkurencję. W jednym z pobliskich ogródków wystawiany jest facet z gitarą, mikrofonem i głośnikami. I tak wyje w ten mikrofon do ok. 2 w nocy. słuchacz
Szkoda, że nie wszyscy rozumieją czaru takiej ulicznej muzyki. Grajkowie nadają koloryt miastu. Dopóki gospodarze tego nie pojmą, miasto nigdy nie będzie do końca piękne... Ula
Wokół mojego domu na osiedlu domków jednorodzinnych prawie wszyscy sąsiedzi posiadają psy, które szczekają i w dzień i w nocy.(..) Poza tym ryczące od rana do wieczora kosiarki, piły etc. Także w niedziele i święta!!! Kiedy zadzwoniłem na policję odpowiedziano mi, że od 6 do 22 każdy może robić, co chce. To na jakiej podstawie grajek umilający życie przechodniom otrzymał ten mandat??? z powiatu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?