Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Socjolog: Peja przejdzie do historii polskiej muzyki [ROZMOWA]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Prof. Witold Wrzesień z Instytutu Socjologii UAM
Prof. Witold Wrzesień z Instytutu Socjologii UAM Archiwum domowe
Z poznańskim socjologiem prof. Witoldem Wrześniem, o fenomenie Pei, kulisach plebiscytów i wielkopolskim przeboju wszech czasów rozmawia Marcin Kostaszuk

Dlaczego plebiscyt oparty na mechanizmach Facebooka wygrali z tak wielką przewagą Peja i kibice Lecha? Ich utwory zyskały prawie 9 tysięcy głosów, podczas gdy powyżej stu głosów zyskało tylko 9 innych piosenek.

Prof. Witold Wrzesień: Zadziałał mechanizm typowy dla tego typu plebiscytów - wygrywają i wysokie miejsca zajmują utwory, które mają pewnego rodzaju zaplecze albo w postaci fanklubu, albo szerokiego grona miłośników danego utworu. To ostatnie może być związane z wysokim miejscem zespołu Alien Autopsy, który zajął dziewiąte miejsce.

Co z tego wynika?

Prof. Witold Wrzesień: Z tego zbioru i facebookowego głosowania zaczynają się wyłaniać przynajmniej dwie ścieżki ewentualnych analiz.

Pierwsza, że to specyfika Facebooka: stosunkowo rozległej, ale jednak zamkniętej przestrzeni użytkowników, która charakteryzuje się specyficznymi cechami: pewne procesy można sprowokować, nadać im dynamikę poprzez rozsyłanie informacji w sieciach znajomych i przyjaciół. Prawdopodobnie tu zadziałały takie mechanizmy, które wywindowały niektóre piosenki wyżej.

Druga ścieżka to regionalny sentymentalizm, bo wiadomo, że plebiscyt dotyczył tylko Wielkopolski. Peja jest traktowany jako pewnego rodzaju wizytówka naszych czasów, jeśli chodzi o scenę muzyczną. Na pewno sentymentalni byli zwolennicy utworów Turbo, Lombardu, Eleni a nawet Pidżamy Porno. Tym niemniej Facebook jest zdominowany przez młodszą ewentualną widownię sceny muzycznej i to daje przewagę wykonawcom do niej kierującym swe utwory.

Młodzi ludzie zawsze są najbardziej zaangażowanymi miłośnikami muzyki i jej nabywcami…

Prof. Witold Wrzesień: Dobrze, tylko kto z tych młodych ludzi, nawet w wieku 30 lat kupi płytę Lombardu czy Turbo? Jeśli nie jest fanem starej polskiej muzyki, czy retro heavy metalowcem - nigdy.

Z mocnych regionalnych, sentymentalnych utworów najwyżej wzniósł się tradycyjny od 1972 roku hymn Lecha.

Prof. Witold Wrzesień: Wiadomo, że to jest "Yellow Submarine" Beatlesów z polską wersją językową….

…którą napisał Andrzej Sobczak, późniejszy autor "Dorosłych dzieci" i "Przeżyj to sam".

Prof. Witold Wrzesień: Ciekawe, tego nie wiedziałem. Kto wie czy duża liczba głosujących nie oddała mu należnego hołdu, ale to może być przypadek.

Hymn Lecha był w klasyfikacji daleko - ruszył do boju dopiero, gdy Wiara Lecha zaczęła apelować o głosy.

Prof. Witold Wrzesień: Czyli mamy akcję facebookową i dlatego to nie jest naturalnie wysokie miejsce dla tego utworu. Podejrzewam zresztą, że tak jak Wiara Lecha przyczyniła się do wysokiego miejsca, tak samo trzeba byłoby zastanowić się nad innymi triumfatorami?

Peja też zachęcał do głosowania. Ale nie on jeden.

Prof. Witold Wrzesień: No właśnie.

Nasz plebiscyt zbiegł się z ciekawym wydarzeniem na liście radiowej Trójki - na 1 miejscu znalazł się zespół Dead Can Dance, który po 16 latach opublikował absolutnie nieprzebojowy utwór, a i tak wygrał. Czy z tych przypadków można wysnuć prawidłowość o jakości "demokracji plebiscytów sztuki"?

Prof. Witold Wrzesień: Pyta Pan czy te rankingi są miarodajne? Zawsze był rozdźwięk między listami przebojów, w których decydowała liczba głosów, z listami sporządzanymi przez rynek muzyczny, gdzie ważne były twarde dane dotyczące sprzedaży. Wiadomo było, że ten kto sprzeda najwięcej, jest na 1 miejscu i już nie ma możliwości manipulacji, choć raz przydarzyła się, gdy w czasie Jubileuszu 25-lecia panowania królowej Elżbiety II Sex Pistols wydali singiel "God Save The Queen". Doszło do oszustwa, ogłoszono, że pierwszy był Rod Stewart z utworem "The First Cut Is The Deepest", a drugie miejsce było puste, bo cenzura zabroniła grania utworu Sex Pistols w Radiu.

Plebiscyty oparte na głosach zawsze miały swoje ułomności. W momencie, gdy pojawiły się pierwsze grupy fanów i ich prężnie działające fankluby, przez swą działalność stymulowały sprzedaż płyt. Ludzie z przemysłu fonograficznego widzieli, że dany utwór podoba się dużej liczbie głosujących słuchaczy, i uruchamiali swoje mechanizmy promocyjne, a wtedy utwór na przykład częściej był grany w radiu i dzięki temu wzrastała sprzedaż.

Jest specyfika polskich plebiscytów?

Prof. Witold Wrzesień: Czysta demokracja głosowania miłośników muzyki już przeszła do historii. Dziś mamy grupy aktywizujące się, w tym przypadku na Facebooku. Miało to już miejsce wiele lat temu, gdy fankluby czy inne grupy osób potrafiły wpływać na miejsce na liście przebojów danego wykonawcy i nigdy do końca nie były miarodajne. Dlatego byłbym ostrożny jeśli chodzi o dalsze interpretacje wyników waszego plebiscytu.

Gdyby jednak spróbować je wysnuć, to…

Prof. Witold Wrzesień: Z jednej strony działają jakieś wielkopolskie sentymenty do starszych piosenek. Działa też siła ważnej w ostatnich latach subkulturowości hip-hopowej. Poznań był jednym z ważniejszych regionów, w których ta subkultura powstawała, Peja jest sztandarową postacią na tej scenie i wygląda na to że środowisko to w wymiarze subkulturowości jest nadal aktywne. Może są to już trochę starsze osoby, ale pozostali wierni swoim ideałom. Gdy Peja zaczynał, ta subkultura była bardzo naturalna i miała bardzo wiele pozytywnych cech, które później trochę zaczęły zanikać: przyjaźń, braterstwo dusz były czymś szczególnym, jeśli chodzi o przełom XX wieku gdy te wartości zaczęły w kulturze młodzieżowej znaczyć o wiele mniej.
Just 5 postawiłbym zupełnie z boku. Eleni to też ciekawa sprawa - też miała kiedyś dużą grupę swoich fanów, zarówno w gronie osób starszych słuchających muzyki przyjemnej dla ucha, jak i też tych, którzy słuchali ze swoimi dziećmi. Mamy jeszcze przedstawicieli młodszej generacji, takich jak Muchy - bardzo wartościowy zespół - i tych, którzy grają w pubach. I mamy Pidżamę Porno, która swego czasu też wykorzystywała wszystkie możliwe kanały promocji jakie istniały, żeby w ogóle zaistnieć. Zyskali status prawie legendy, choć początki mieli ciężkie i długo pracowali na swoją pozycję w polskim punk-rocku. Była to trochę chałupnicza działalność i stąd zapewne siła jego fanów z tamtego okresu.

Grabaż powiedział, że jeśli nie wygra "Rosemary’s Baby" to dajmy sobie spokój z plebiscytami. Komeda dostał 7 głosów.

Prof. Witold Wrzesień: Grabażowi zdarza się po raz kolejny powiedzieć coś bardzo celnego. Jeżeli mielibyśmy oceniać walory artystyczne, to trzeba byłoby ich szukać w tych niższych partiach głosowań.

Zwycięzcą jest Peja - raper wyrazisty, kontrowersyjny, za którym idą wciąż tysiące fanów. Dlaczego?

Prof. Witold Wrzesień: Nigdy nie miałem okazji poznać dokładnie środowiska, które stoi za nim murem, miłośników poznańskiej sceny hip-hopowej. Ale gdy cokolwiek złego dzieje się wokół hip-hopu, ci fani są bardzo trwałą opoką, na której wykonawcy mogą się opierać. Tak jest nie tylko w Polsce. Hip-hop charakteryzował się tym także w innych krajach, w tym w Stanach zjednoczonych, że wewnątrzkulturowa solidarność była bardzo silna.

Fenomen Pei na naszym poznańskim rynku trzeba by poddać oddzielnej analizie. On powinien być odczytywany na kilku płaszczyznach równolegle. Jest jedną z najważniejszych postaci, które stworzyły tę scenę w Polsce. Jeśli chodzi o wartości muzyczne, Peja przejdzie do historii polskiej muzyki bez względu na to, czy się komuś podoba, czy nie. Jeżeli w Polsce podobnie do Zachodu zacznie się analizować hip hop poważnie, to jego dokonania będą w przyszłości traktowane w naszym kraju w podobny sposób. Peja na pewno zaznaczył swojej miejsce na scenie tzw. muzyki młodzieżowej, (żeby nie mówić o rozrywkowej czy popularnej). Jest to muzyka tworzona dla młodych i ma wiele cech charakterystycznych dla kultury młodzieżowej, a więc niesie pewne przesłania i znaczenia, nierzadko buntownicze i wzbudzające emocje. Przede wszystkim opozycyjne w stosunku do kultury dominującej i do kultury ludzi dorosłych.

Po latach Peja nie zatracił swojego potencjału. On występuje "przeciwko" i przez to drażni, bywa kontrowersyjny. Zdarza mu się przekraczać pewne granice, za co musi przepraszać i tu jest mankament, który przydarza się każdej gwieździe, bez względu na to czy jest w danej chwili bardziej czy mniej sławna. Jest wartościowym twórcą muzycznym, który zrobił bardzo wiele i dziś jego działalność trwa. Przeważnie występował przeciw kulturze dominującej tym sobie zjednał wrogów i dlatego jego kontrowersyjność, będąca elementem wizerunku powoduje, ze jest odbierany w kategoriach czerni i bieli. Traktowany jest jako "swój" - człowiek, który mówi do mnie rzeczy, które ja przyjmuję i choć mogę się z wieloma nie zgadzać, to stoję za nim murem. I wówczas, gdy takie osoby słyszą apel "głosujcie na mnie", to traktują to jako coś zupełnie naturalnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski