Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych jest największą placówką kształcącą podoficerów. Czego tu się uczą?
Marek Kajko: Kandydaci na podoficerów niemal wyłącznie wywodzą się z żołnierzy zawodowych. To starsi szeregowi z różnych rodzajów sił zbrojnych, z jednostek wojskowych z całej Polski. Są kierowani do nas na półroczne szkolenie. Mamy kilkadziesiąt przedmiotów, począwszy od tych stricte humanistycznych, jak np. historia wojskowości, a skończywszy na wychowaniu fizycznym.
Zobacz, jak polscy żołnierze szkolą się do walki na Rosomakach i innych pojazdach bojowych na poligonie w Biedrusku.
Są przedmioty priorytetowe?
Marek Kajko: Najważniejsze to: taktyka, szkolenie ogniowe, musztra, terenoznawstwo, metodyka szkolenia, pierwsza pomoc na polu walki. To przekrój ogólnowojskowej wiedzy, ale też coś zupełnie nowego dla starszych szeregowych, czyli dowodzenie. Uczą się, jak być przywódcą. Mówiąc obrazowo: zanim przyjdą do szkoły, stoją w szyku przed dowódcą. My przygotowujemy ich do wystąpienia przed drużyną. Dowódca nie tylko jej przewodzi, ale też odpowiada za zdrowie, życie, wyszkolenie. W czasie pokoju, w kryzysie i na wojnie.
Po półrocznym kursie żołnierz jest już dowódcą?
Marek Kajko: Kształcenie u nas ma dwa etapy. Pierwsze trzy miesiące to część ogólna - teoretyczne i praktycznie podstawy. Później kierujemy żołnierzy do centrów szkolenia zgodnie z ich specjalnością wojskową. Dla przykładu: dowódca drużyny zmechanizowanej i dowódca załogi czołgu szkoli się w poznańskim Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. A np. w Grudziądzu szkolą się logistycy, w Toruniu jest Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. Potem mają dwa tygodnie praktyk w swoich jednostkach i wracają na egzamin. Prowadzimy też np. kursy podnoszące stopień wojskowy oraz przeszkolenia rezerwy. W tym drugim przypadku żołnierze zostają kapralami, wracają do domu i są powoływani w razie mobilizacji.
To żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych?
Marek Kajko: Nie, to jest rezerwa wyszkolona, czyli ci, którzy zanim powstała armia zawodowa, odbyli służbę zasadniczą. Ale pojawiają się już żołnierze po szkoleniu przygotowawczym, czyli m.in. ci z NSR. W tym roku pierwszy raz szkoliliśmy cywili na potrzeby NSR.
NSR to efekt profesjonalizacji armii. Jak zmieniło się wojsko?
Marek Kajko: Najpiękniejsze jest to, że teraz ludzie przychodzą na ochotnika. Za pracę dostają wynagrodzenie, więc stawia się im wysokie wymagania. To najważniejsza zmiana w porównaniu do służby zasadniczej.
Armia to dobry pracodawca?
Marek Kajko: Dla jednych wojsko jest pasją i marzeniem życia, dla innych sposobem na życie. To stała praca, pewny dochód. Pod warunkiem, że komuś się uda, bo jest dużo chętnych. Część z nich jest niezdolna z powodów zdrowotnych. Inni muszą poczekać na miejsce. Problemem jest to, że wielu zainteresowanych zawodową służbą chciałoby pominąć etap NSR, gdzie się nie zarabia. A gdy już dostają się do służby, chcą być blisko domu. Niestety, wojsko to dyspozycyjność. Trze-ba liczyć się z pracą na drugim końcu Polski. Jeżeli ktoś się nie godzi, musi czekać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?