Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Transatlantyk: Poradnik dla festiwalowicza debiutującego

Jacek Sobczyński
Dobre rozplanowanie festiwalu filmowego to nie jest kwestia kilku minut. Ba, idealne ułożenie seansów nierzadko wymaga iście napoleońskiej taktyki. Jeden zły ruch i, jak mawiał Siara z "Kilera" cały misterny plan rozpada się w... No, po prostu się psuje.

Wszystko o Transatlantyk Festival

Uwielbiam te momenty, kiedy kilka tygodni przed festiwalem, na który się wybieram, jego organizator ujawnia pełny, godzinowy program imprezy. Pewnie czytają to moi przełożeni, więc jestem zmuszony wyznać im prawdę - tak, panowie, zdarzało się, że rzucałem pracę w kąt i z długopisem w ręku oraz wypiekami na twarzy zagłębiałem się w układanie własnej rozpiski. Trenuję to od sześciu lat i mogę chyba powiedzieć, że w rozplanowywaniu festiwalowych seansów jestem naprawdę niezły. Jeśli zatem wybierasz się na tegoroczny Transatlantyk, gapisz się z przestrachem w plan festiwalu, nie masz pojęcia, które seanse wybrać i ogólnie czujesz się jak mały żuczek pod wielką ścianą, popraw się w fotelu i czytaj, bo ta garść porad ocali Twój najbliższy tydzień.

1. Wybieraj tylko te filmy, których opisy naprawdę Cię zainteresowały

Może to truizm, ale naprawdę, bardzo często człowiek zastanawia się, czy może jednak nie przejść się na sygnowany znanym nazwiskiem twórcy obraz, choć jego treść trochę do niego nie przemawia. Nie. Nie. NIE! Mówię to z pełnym przekonaniem - wynudzisz się na nim jak mops. Jeśli lubisz kino z akcją, jak diabeł święconej wody unikaj filmów, w których opisach pojawiają się słowa "oniryzm", "eksperyment" albo "niespieszna narracja". To nic, że podpisali się pod nimi artyści, których przecież kojarzysz z niezłych produkcji. Lubisz reżysera X za film Y? I niech tak zostanie. A na festiwalu lepiej wydaj kilka złotych na coś, co przykuje Twoją uwagę wyłącznie tematem.

2. Mieszaj gatunki, ile wlezie

Bardzo ważny punkt. Wiesz, festiwal filmowy to już z założenia taka trochę przewrotna impreza; niby ufundowana z miłości do kina, ale po spędzonym w ciemnej sali tygodniu z reguły masz go serdecznie dosyć. Aby nie obrazić się na X Muzę na dobre, postaraj się jak najbardziej urozmaicić swój program. Blok czterech wysokoartystycznych filmów pod rząd? Już po drugim seansie będziesz marzyć o tym, by wyrwać się z tego maratonu udręki na nowego Batmana. Przedzielaj trudne produkcje lżejszymi, filmy fabularne dokumentami, miksuj komedie z dramatami, thrillerami czy filmami dla dzieci. W tym szaleństwie jest metoda - uwierz mi, sprawdziłem to wielokrotnie.

3. Nie przesadzaj z ilością seansów

Znam tylko dwie osoby, które są w stanie przez kilka, a czasem nawet kilkanaście festiwalowych dni ładować w siebie po pięć filmów dziennie. To Maria i Bogdan Kalinowscy, słynni kinomani z Poznania. Daruj sobie próby zmierzenia się z tymi żywymi legendami - z tego pojedynku wyjdziesz sponiewierany niczym słaby bokser. Trzy, góra cztery seanse na dobę to idealna dawka. Pamiętaj też o rozplanowaniu sobie poszczególnych dni pod kątem wytrzymałości. Jeżeli wybierasz się na seans o 22.30, lepiej następnego dnia odpuść sobie film o 11. Ja przekonałem się kilka razy, że największa fala senności przychodzi około godziny 17. A wtedy nie ma siły - albo umykasz z wstydem z sali, albo robisz sobie obciach zasypiając w fotelu. Zwłaszcza, jeśli należysz do klubu chrapiących.

4. Oglądaj te filmy, których nie zobaczysz już na dużym ekranie

Co prawda ta rada trochę gryzie się z punktem pierwszym, ale być może trafi się i taki moment, w którym będzie trzeba wybrać pomiędzy kilkoma rozpoczynającymi się o tej samej porze obrazami. Jeżeli któryś z nich na pewno będzie miał swoją polską premierę, wówczas odpuść - i tak prędzej czy później zobaczysz go w kinie. Może lepiej skusić się na seans czegoś z klasyki, co na dużym ekranie będzie smakować naprawdę dobrze?

Oczywiście, z drugiej strony fajnie jest po festiwalu pochwalić się przed znajomymi, że widziało się już te wszystkie głośne premiery, na które inni będą czekać miesiącami. No dobra, sam tak często robiłem. Ale serio - namyśl się jeszcze raz. Rok temu na Transatlantyku zastosowałem się do tej taktyki i celowo ominąłem wszystkie okrzyczane tytuły na rzecz wieczornych seansów z stareńkimi horrorami klasy B. Oj, jak bardzo było warto.

5. Dbaj o savoir vivre

Nie żebym dzielił widzów na lepszych i gorszych, ale hm, festiwal filmowy raczej nie jest miejscem dla głośno ciamkających popcorn zjadaczy kina masowego. Oczywiście nie znaczy to, żeby przychodzić na Transatlantyk pod krawatem, ale miej świadomość, że w chwili, kiedy podczas seansu bawisz się swoim smartfonem albo głośno gadasz z sąsiadem, cała reszta ma ochotę Cię udusić i nie robi tego tylko z racji głęboko zakorzenionej kindersztuby. Serio, powstrzymaj się od wklejania opisów na Facebooka, kładzenia nóg na krzesło, picia piwa i wszystkich tych rzeczy, które tak bardzo pasują do weekendowego wypadu z kumplami do multipleksu. W końcu na festiwalu ludzie idą na film a nie do kina. A nerwy współwidzów nie zawsze są żelazne - nigdy nie zapomnę jednego z seansów na łódzkim Camerimage, gdy do mojego piszącego pod krzesłem SMS-a kolegi przez całą salę przegalopował wzburzony starzec, by następnie przy wszystkich złajać go niesamowicie donośnym szeptem. Tak, za jednego SMS-a.

6. Spakuj się

Termos z kawą tudzież energetyki - obowiązkowo, w końcu na festiwalach nie chodzi o to, żeby zdrowo się odżywiać, lecz zobaczyć jak najwięcej filmów i nie zasnąć. Zapasowy program - przyda się. Kanapki - przydadzą się, choć lepiej pochłoń je przed seansem. Szczotka do zębów i pasta - uwierz, one naprawdę, ale to naprawdę się przydadzą.

7. Poznaj się z innymi widzami

Finałowa, trochę kolonijna, ale jakże szczera rada. Jeśli kochasz kino, wówczas to właśnie na festiwalach spotkasz podobnych sobie zapaleńców, którzy nie widzą nic dziwnego w wielogodzinnym ślęczeniu przed ekranem albo głębokich dysputach nad kuflem piwa o tym, która część "Gwiezdnych wojen" była najlepsza. Rada wytłuszczona szczególnie grubym drukiem, jeśli wybierasz się na festiwal samotnie. Trudno zliczyć mi wszystkie pofestiwalowe znajomości, które w kilku przypadkach regularnie podtrzymuję do dziś. Co lepsze, znam nawet jedno festiwalowe małżeństwo, ale nie będę świnia i nie zdradzę na jakim filmie się poznali.

To co, do zobaczenia na festiwalu?

Transatlantyk: Wystąpi Yoko Ono

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski