Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gostyń: Ranny Adaś czekał 4 godziny na karetkę

Daniel Andruszkiewicz, Krzysztof M. Kaźmierczak
Pogotowie lotnicze odmówiło pomocy
Pogotowie lotnicze odmówiło pomocy archiwum
Ponad cztery godziny czekał w Gostyniu na przewiezienie do specjalistycznego szpitala5-letni Adaś ciężko ranny w wypadku samochodowym. Pomocy w transporcie odmówiło Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Dziecko straciło nerkę.

64-letni mieszkaniec powiatu gostyńskiego jechał w sobotę fordem galaxy drogą prowadzącą do Krobi. Około godz. 15, kilka kilometrów przed miejscowością Niepart, kierowca stracił na zakręcie panowanie nad pojazdem. Auto wpadło do przydrożnego rowu, gdzie uderzyło w drzewo. Jedyny pasażer forda, 5-letni chłopiec, doznał poważnych obrażeń jamy brzusznej i klatki piersiowej.

- To rodzinna tragedia. Auto prowadził bowiem dziadek chłopca. On sam został ranny, ale niegroźnie - relacjonuje asp. sztab. Sebastian Myszkiewicz z Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.

- Z wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną wypadku było niedostosowanie przez kierującego prędkości do warunków panujących na drodze - mówi Daniel Drygas, dyżurny gostyńskiej policji.

Dziecko przewieziono do Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Gostyniu. Tamtejsi chirurdzy stwierdzili, że Adaś ma stłuczone płuco i zmiażdżoną nerkę. Konieczna była specjalistyczna pomoc. Gostyńska lecznica nie dysponuje odpowiednim sprzętem, ani kadrą która mogłaby przeprowadzić skomplikowaną operację. Uzgodniono, że chłopiec zostanie przewieziony do kliniki w Poznaniu.

Chłopiec stracił nerkę. Być może uratowano by ją, gdyby szybciej go operowano

Liczył się czas, więc lekarze chcieli wezwać śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jego dyżurny odmówił jednak wysłania maszyny powołując się na obwiązujące prawo.

- Nie możemy łamać przepisów, a te są jednoznaczne: nie możemy lądować przy szpitalach, które nie dysponują specjalnym lądowiskiem. WGostyniu go nie ma - powiedziała nam Justyna Sochacka, rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Atestowanymi dla potrzeb LPR lądowiskami dla śmigłowców dysponują wszystkie placówki, które mają oddziały ratunkowe. Nie należy do nich szpital w Gostyniu. Jego dyrektor uważa jednak, że LPR mógł zabrać dziecko.

- Próbowaliśmy zorganizować transport lotniczy, bo lądować można na stadionie. To lądowisko awaryjne i z tego co wiem, jest zarejestrowane - twierdzi Lech Szaefer, p.o. dyrektora naczelnego Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Gostyniu.

Po odmowie LPRchłopiec powinien zostać jak najszybciej zawieziony do Poznania karetką. Niestety, dziecko czekało na nią ponad cztery godziny.

- My nie mamy specjalistycznej karetki, bo nie mamy na nią kontraktu - wyjaśnia dyrektor Szaefer.

Transportem medycznym dla gostyńskiej lecznicy zajmuje się firma Falck. Na dyżurze był tam w sobotę jeden lekarz. Po jego wysłaniu z rannym dzieckiem specjalistyczną karetką do poznańskiej kliniki, na terenie powiatu nie miałby kto w razie potrzeby świadczyć tych usług. Zdaniem dyrektora Szaefera początkowo Falck nie chciał wysłać swojej karetki. Przewieziono dziecko dopiero po interwencji Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Poznaniu.

Adaś przeszedł kilkugodzinną skomplikowaną operację. Mimo starań lekarzom nie udało się uratować nerki dziecka.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz polecił sprawdzić czy LPRnie złamało procedur odmawiając przewozu chłopca drogą lotniczą. Na polecenie prokuratury gostyńska policja wczoraj zajęła się wyjaśnianiem okoliczności zwłoki w przewozie Adasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski