Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żniwa na półmetku: Słoma kosztuje tyle, co ziarno paszowe

Monika Kaczyńska, Paulina Lotosińska
Większy popyt sprawia, że słoma stała się łakomym kąskiem złodziei
Większy popyt sprawia, że słoma stała się łakomym kąskiem złodziei Paulina Latosińska
W Wielkopolsce żniwa przekroczyły półmetek. Większość rolników nie ma powodów narzekać ani na plony, ani tym bardziej na ceny zbóż.

- Tonę pszenicy konsumpcyjnej można sprzedać za 900- 1000 zł - mówi Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej, prowadzący gospodarstwo w Poznaniu. - W tym roku nie zanotowaliśmy w czasie żniw spadku cen, który następuje zazwyczaj. Przyczyną były doniesienia o zawirowaniach pogodowych w USA i obniżenie prognoz dotyczących wysokości plonów przez tamtejszych analityków.

W Polsce zbiory najprawdopodobniej będą zbliżone do zeszłorocznych, gdzieniegdzie nieco wyższe. Rolnicy, którzy żniwa zakończyli, z jakości i ilości zboża są zadowoleni.

- Zboża jare dają wysoki plon. W tym roku bardzo dobrze sypał owies i mieszanki - mówi rolnik Grzegorz Sobczak z Broniszewic. Średnio z 1 ha pola można zebrać 4,5 tony. - Zdarza się, że zbiór dochodzi do 6 ton - dodaje.

- Zwłaszcza na glebach lekkich, a takich w Wielkopolsce jest większość, plantacje, które przetrwały plonują dobrze - komentuje Pabiszczak. - Na cięższych glebach trochę zaszkodził nadmiar wody i zbiory są przeciętne.

W tym roku jednak dobrze można zarobić nie tylko na ziarnie, ale także na słomie. Chętnych do jej kupowania nie brakuje, a cena poszybowała w górę.

- Słyszałem o cenach rzędu 600-700 zł za tonę - mówi Kornel Pabiszczak. - To niemal tyle, ile kosztuje ziarno paszowe. Taka sytuacja faktycznie jest niezwykła i zdarza się raz na kilka lat.

- Słoma w tym roku cieszy się większym zainteresowaniem niż zboże - mówią rolnicy z powiatu pleszewskiego.

Powodów jest kilka. Część zbóż ozimych wymarzła podczas wiosennych przymrozków, a nie wszystkich było stać, by pola znów obsiać. Nie dla wszystkich wystarczyło także materiału siewnego.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

- Poza tym zboża jare dają mniej słomy niż ozime - mówi Mirosław Bociański, prezes Kółka Rolniczego w Gołuchowie. - Słomy na rynku brakuje. A gospodarstw, które specjalizują się w hodowli bydła, trzody chlewnej czy koni w powiecie pleszewskim nie brakuje.

Rolnicy używają jej w charakterze ściółki dla zwierząt, sprzedawana jest także jako materiał do produkcji podłoży, na których hodowane są grzyby, rzadziej do celów energetycznych.

- Jak ktoś nie ma wyjścia, potrzebna jest mu słoma, to cena nie gra roli. Zainteresowani sami załatwiają transport i słomę zabierają z pola, prosto z prasy - tłumaczy rolnik z Prokopowa.

Za sprasowanie słomy w belę trzeba zapłacić około 8 zł. Z hektara zbóż można takich bel uzyskać od 18 do 20. Przy cenie dochodzącej do 50 zł za sztukę w kieszeni rolnika może zostać dodatkowo nawet 960 zł. Ale mimo to sprzedaż nie wszystkim się opłaca.

- Zasada wzajemnej zgodności, od której już od przyszłego roku będzie zależało uzyskanie dopłat bezpośrednich, uwzględnia między innymi bilans próchnicy - wyjaśnia Kornel Pabiszczak. - W tym bilansie przyoranie słomy to odpowiednik mniej więcej jednego nawożenia obornikiem. Dlatego gospodarstwa, które nie mają produkcji zwierzęcej, częściej wykorzystują ją właśnie w ten sposób. To także zmniejsza podaż.

Jego zdaniem kolejną przyczyną mniejszej ilości słomy na rynku jest coraz częstsze stosowanie przez rolników środków ochrony roślin, które powodują, że źdźbła zbóż są krótsze.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

- Takie plantacje są bardziej odporne na wyleganie - wyjaśnia. - To zwiększa bezpieczeństwo plonów, ale skutkiem ubocznym jest mniejsza produkcja słomy.

Większy popyt sprawia, że słoma staje się także łakomym kąskiem dla złodziei.

- O tym, że giną sprasowane bele, słyszy się co roku - mówi Kornel Pabiszczak. - W tym jednak słyszałem, że w nocy zginęła z pola słoma jeszcze nie sprasowana, która została po kombajnie. Cóż, ssanie rynku wyzwala też nieuczciwość - dodaje.

Choć rolnicy nie mają powodów do narzekań, ci, którzy wyprodukowali zboża paszowe, w stosunku do producentów zbóż konsumpcyjnych zarobią mniej.

W skupie najwięcej można dostać za tonę pszenicy, bo od 800 do 820 zł. Nieco mniej - 700 zł kosztuje tona pszenżyta. Najmniej, bo niecałe 500 zł za tonę można dostać za mieszanki i owies.

- Różnica w cenach zbóż konsumpcyjnych i paszowych jest w tym roku znacznie większa niż zazwyczaj - twierdzi Kornel Pabiszczak. - Na przykład w ubiegłym roku cena pszenicy paszowej była niższa od ceny konsumpcyjnej o około 50 zł. Teraz to 150 zł, a bywa i więcej. To także skutek pogody. Zbóż jarych, które nadają się na paszę, jest w tym roku więcej.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski