Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Pazder o poznańskich pomnikach: Unikajmy zbytniej dosłowności

Karolina Koziolek
Janusz Pazder.
Janusz Pazder.
Janusz Pazder, historyk sztuki, mówi o poznańskich pomnikach i pomysłach na pomniki.

Co Pan sądzi o pomyśle odbudowy w Poznaniu, na placu Mickiewicza, pomnika Wdzięczności?
Janusz Pazder: - Jestem sceptyczny zarówno wobec samej idei przywrócenia pomnika Wdzięczności, jak i lokalizacji na placu Mickiewicza. Jego miejsce, nie tylko w sensie fizycznym, ale przede wszystkim symbolicznym, zajął pomnik Czerwca 1956. Przedwojenny monument został zresztą upamiętniony tablicą ze stosownym napisem.

Projekt pomnika Paderewskiego to krzywda dla muzyka?

Dlaczego tak wielu osobom, szczególnie elicie naukowej i artystycznej, zależy na odbudowie tego obiektu?
Janusz Pazder: - Mam pewną hipotezę na ten temat. Otóż śledząc dzieje pomników, dochodzę do wniosku, że ważna jest nie tyle ich treść i forma, ale sam akt kreacji, poprzez który można zamanifestować przywiązanie do jakiejś idei. Stąd w kilkadziesiąt lat po usypaniu Kopca Kościuszki w Krakowie, który jego inicjatorzy uważali za najdoskonalszą z możliwych formę uczczenia Naczelnika, pojawiła się inicjatywa kolejnego pomnika, stąd dwa pomniki marszałka Piłsudskiego w Warszawie.

Tak ocenia Pan też intencje inicjatorów odbudowy pomnika Wdzięczności?
Janusz Pazder: - Chcę wierzyć, że intencje inicjatorów są czyste, że nie stoi za nimi rachunek polityczny. Jakkolwiek fakt, że pomysł powstał w kręgu osób związanych z Akademickim Klubem Obywatelskim im. Lecha Kaczyńskiego, wpisuje go w kontekst bieżącej polityki. Prawdziwym problemem jest, moim zdaniem, brak tolerancji dla odmiennych poglądów w kwestii przywrócenia pomnika. W opublikowanej ulotce znalazł się fragment homilii abp. Stanisława Gądeckiego, w której inaczej myślący z góry określeni zostali jako "ludzie małoduszni".

Jak upamiętniłby Pan 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości?
Janusz Pazder: - Gdyby ktoś mnie zapytał, jakim pomnikiem należałoby upamiętnić tę rocznicę, to za najbardziej stosowne uznałbym dokończenie odbudowy Kopca Wolności. Początek jego sypania w dniu 3 maja 1919 roku, to, moim zdaniem, jeden z tych rzadkich momentów, gdy poczucie wspólnoty było autentyczne.

Skąd nagle ta potrzeba upamiętniania w Poznaniu, skąd ten wysyp pomników? W najbliższym czasie ma powstać ich kilka: oprócz pomnika Wdzięczności, także pomnik Wypędzonych, pomnik Janickiego, Wilhelmiego, dawnej fary…
Janusz Pazder: - Potrzeba manifestowania pamięci o ważnych wydarzeniach czy osobach to nic złego. Szkoda, że najczęściej realizuje się ona tylko w tej formie. Bardzo żałuję, że zamiast pomnika Marcinkowskiego nie reaktywowano Towarzystwa Pomocy Naukowej, a zamiast pomnika Cegielskiego nie udostępniono muzeum zakładowego. Jeśli chodzi o inicjatywy, o które Pani pyta, to nie mam wątpliwości, że miejsce obozu na Głównej powinno być lepiej upamiętnione niż obecnie, nie mam też nic przeciwko upamiętnieniu dawnej fary czy Klemensa Janickiego, choć w przypadku tego ostatniego bardziej właściwym miejscem byłby Ostrów Tumski niż skwer przy ul. Masztalarskiej. Gdy chodzi o Romana Wilhelmiego, do którego jak wszyscy wychowani na "Czterech pancernych" mam ogromny sentyment, to dla propozycji wzniesienia poświęconego mu pomnika nie znajduję dostatecznego uzasadnienia.

Czy w Poznaniu jest miejsce na nowe pomniki w stylu tego w Berlinie czy Krakowie. Czy to tylko pewna moda na upamiętnianie, której nie ma sensu ulegać?
Janusz Pazder: - Z jednej strony jest w ludziach duża potrzeba aby pomnik był wyrazisty, w sposób dosłowny, pokazywał to, co upamiętnia. Jednak paradoksalnie takie pomniki choć są najbardziej zrozumiałe, przestają pełnić swoją funkcję. Ich skonwencjonalizowanie sprawia, że przechodzimy obok nich obojętnie. Przykłady pomników, które Pani przywołała, to próba poszukiwania środków, które zmuszą przechodnia do tego, aby nie był obojętny.

Czy tej nowej modzie na upamiętnianie należy ulegać?
Janusz Pazder: - We wszystkim potrzebny jest umiar i dobry smak, którego czasami brakuje w awangardowych pomysłach. Często, wbrew intencjom autorów, są one banalne. Trudno bowiem po tym, co działo się w sztuce w XX wieku czymkolwiek naprawdę zaskoczyć.

Eisenmanowi się to jednak udało w Berlinie.
Janusz Pazder: - Mam nadzieję, że także w Poznaniu powstaną pomniki, które będą zmuszały do refleksji nie tylko nad brakiem talentu ich autorów.

A czy w Poznaniu jest jeszcze miejsce na pomniki?
Janusz Pazder: - To nie jest problem przestrzeni fizycznej: placów i skwerów w mieście nie brak. To raczej problem przestrzeni psychospołecznej. W Poznaniu, zwłaszcza w centrum, jest za dużo pomników, a gdy jest ich za dużo, przestają cokolwiek znaczyć. Tak, niestety, rzecz się ma z okolicami placu Mickiewicza, od którego zaczęliśmy tę rozmowę, a który coraz bardziej przypomina skansen pomników niż miejski plac z pomnikiem.

Janusz Pazder, historyk sztuki, współautor i redaktor przewodnika po zabytkach i historii oraz atlasu architektury Poznania, autor artykułów o historii poznańskich pomników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski