Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drzewo zabiło jej męża. Kto winny śmierci?

Marcin Idczak
Już trzy lata Barbara Nadolczak walczy z urzędnikami o odszkodowanie za śmierć męża.
Już trzy lata Barbara Nadolczak walczy z urzędnikami o odszkodowanie za śmierć męża. Paweł Miecznik
Minęły trzy lata odkąd Barbara Nadolczak z Poznania rozpoczęła walkę o odszkodowanie za śmierć męża. 9 maja 2009 roku jechał on jako pasażer w taksówce. Nagle na samochód przewróciło się drzewo. - Mąż został ciężko ranny, zmarł w szpitalu - wspomina wdowa.

Do wypadku doszło na ul. Bukowskiej w Poznaniu. I to właśnie status tej ulicy spowodował trwające już trzy lata kłopoty kobiety z urzędnikami, zakończone wizytą w sądzie. Barbara Nadolczak dotąd bezskutecznie domagała się odszkodowania za śmierć męża.

Żadna z instytucji, która powinna dbać o poznańskie ulice nie chce przyznać się do odpowiedzialności.

- Rozpoczęła się spychologia, nieważne do jakiego urzędu poszłam, wszyscy twierdzą, że to nie ich sprawa, nie ich wina i odsyłają gdzieś indziej. Nie liczą się ze mną, z moimi dziećmi, a po wypadku naprawdę jest nam ciężko - nie tylko psychicznie ale i materialnie - dodaje Barbara Nadolczak. - Zarząd Dróg Miejskich twierdzi, że odszkodowanie powinien wypłacić jego wojewódzki odpowiednik albo marszałek. Zarząd Dróg Wojewódzkich natomiast, że to ZDM jest odpowiedzialny - dodaje poznanianka.

Tomasz Libich z zespołu prasowego ZDM odmówił nam komentarza, a Małgorzata Błaszczyńska z biura dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich stwierdziła, że to sprawa ZDM. Wygląda na to, że w starciu z instytucjami, które mają dbać o wspólne dobro, bezpieczeństwo - pojedynczy człowiek nie ma szans.

- Musiałam iść do prawnika. Nie miałam pieniędzy, czasu i zdrowia, by walczyć z urzędnikami - skarży się Barbara Nadolczak.

- Niedopuszczalna w państwie prawa jest sytuacja, gdy jego organy wzajemnie obarczają się odpowiedzialnością, a żaden nie chce jej przyjąć. W tym konkretnym przypadku, dopiero to sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy odpowiedzialność ponosi miasto Poznań i ZDM czy też województwo - mówi dr Michał Jackowski, adwokat reprezentujący B. Nadolczak.

W sprawie wypadku wypowiadało się już kilku biegłych. Dwóch z zakresu ruchu drogowego stwierdziło, że samochód jechał zgodnie z przepisami. Prędkość, stan kierowcy nie mogły wpłynąć na przebieg wypadku. Natomiast specjalista dendrolog stwierdził, że drzewo, które spadło na pojazd to była licząca ok. 70 lat topola. Powinna zostać ścięta przed... 20 laty.

- Po wypadku inne drzewa przy ul. Bukowskiej zagrażające przejeżdżającym zostały usunięte przez miasto - mówi adwokat wdowy.

Tymczasem ona sama wciąż czeka i każdego dnia liczy każdy grosz. - Mam dwoje dzieci, moim głównych źródłem utrzymania jest pomoc mamy, siostry, brata - wyjaśnia. - Pracuję, jako sprzedawczyni. W czerwcu pierwszy raz zarobiłam więcej niż tysiąc złotych - dokładnie 1009 zł - mówi wdowa.

-Podobny przypadek miał już miejsce w Polsce, wówczas Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że takie postępowanie to naruszenie praw człowieka przez państwo polskie - mówi Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - W Strasburgu uznano, że trzeba jak najszybciej wyjaśniać takie przypadki, jak śmierć przez zaniedbanie, a tutaj takie coś mogło mieć miejsce - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski