Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci z AWF przypominają dawne polskie gry

Elżbieta Podolska
Kapela, zwana w Wielkopolsce syrem - trzeba trafić  kamieniem  w stożek ustawionych kamieni
Kapela, zwana w Wielkopolsce syrem - trzeba trafić kamieniem w stożek ustawionych kamieni
Traf przez obręcz, rzuć na trzpień i wieżyczkę w gruzy zmień, czyli gry tradycyjne dla każdego. Po co grać w krykieta, kiedy mamy swojego palanta, walczyć o punkty w badmintonie, kiedy możemy pograć w pierścieniówkę.

Okazuje się, trawestując powiedzenie Mikołaja Reja, iż Polacy nie gęsi i swoje gry mają. Dzisiaj już prawie nikt nie pamięta, jak bawili się ludzie przed dziesiątkami, a nawet setkami lat. Nie tylko tańczono i polowano, ale też przyjemnie spędzano czas podczas gier sportowych. Wydawało się, że pamięć o nich dawno już zaginęła, a nazwy takie jak kiczka, ducza nic nikomu nie będą już mówiły. A jednak znaleźli się pasjonaci, którzy małymi kroczkami przywracają pamięć o nich i zarażają młode pokolenie chęcią powrotu do staropolskich i starosłowiańskich zmagań.

Nie potrzeba do tego żadnych specjalnych przyrządów sportowych. Wystarczy odrobina miejsca, kilka przedmiotów, które zwykle znajdują się w piwnicy czy na strychu i można zaczynać.

- Jesteśmy dotychczas jedynym ośrodkiem w Polsce, zajmującym się przywracaniem szczególnie polskich, ale nie tylko, gier tradycyjnych - mówi dr Małgorzata Bronikowska z Zakładu Olimpizmu i Etnologii Sportu, AWF Poznań. - Prace nad tym rozpoczął prof. Wojciech Lipoński, ale na długo wcześniej, odzyskiwaniem polskich gier, jako dziedzictwa narodowego w kontekście kultury fizycznej, zajmował się prof. Eugeniusz Piasecki - założyciel pierwszej w Polsce i w Poznaniu uczelni kształcącej nauczycieli WF w 1919 r. Cały czas jeszcze brakuje nam świadomości, by kultywować tradycje w wychowaniu fizycznym - dodaje Małgorzata Bronikowska. - Staramy się to zmieniać poprzez praktyczne pokazywanie gier, przyciąganie do nich młodych ludzi. Mamy też ofertę dla starszych osób. Chcemy wskrzeszać i propagować zapomniane zabawy.

Co ciekawe większość dawnych gier powstała, by zająć czas pomiędzy wypełnianiem zawodowych obowiązków. Swoje zmagania sportowe mieli rybacy, pasterze, chłopi. Używali do tego tylko tych przedmiotów, które zawsze mieli pod ręką np. dziurawych sieci, sterty kamieni, podków. Grali namiętnie także na szlacheckich dworach, ale to już były bardziej wymyślne zabawy.

Najpopularniejszą niegdyś grą był palant. Według badań Eugeniusza Piaseckiego, który poświęcił im prawie 50 lat swojego życia, była to rozrywka rozpowszechniona praktycznie w całej Europie od Francji po Persję. Polegała na wybiciu kijem piłeczki jak najwyżej w powietrze. Później zasady się zmieniały, kije były robione z coraz to wymyślniejszych materiałów. Pierwsze wzmianki o tym, że w palanta grają także Polacy pojawiły się już w zapiskach w 1427 r. w Album studiosorum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co prawda nie ma tam opisu gier, a notatka o tym, jak krakowscy żacy pobili mężczyznę kijami do palanta, ale to już stanowi dowód..., że gra ta musiała być popularna.

Na świecie coraz silniejsze jest dążenie, by przypominać o tradycjach narodowych nie tylko tych dotyczących jedzenia, mody, wyposażenia domów, ale także spędzania wolnego czasu i kultury fizycznej.

- Od wielu lat odbywają się Igrzyska Sportów Tradycyjnych - przypomina Małgorzata Bronikowska. - Byliśmy już ze studentami na takiej imprezie w Korei. Teraz wybieramy się na igrzyska, które odbędą się na Litwie od 5 do 11 lipca. Jedziemy tam z wybraną grupą studentów z AWF. Będziemy pokazywać nasze trzy sporty tradycyjne: pierścieniówkę, która cieszy się dużym powodzeniem, kapelę i ducze.

Zanim jednak zawodnicy pokażą, co potrafią na Litwie, wcześniej każdy może spróbować nauczyć się grać i zmierzyć się w wielkim turnieju gier tradycyjnych, który zostanie rozegrany w tę niedzielę na zakończenie 37. Jarmarku Świętojańskiego.

- Na jarmarku pokazujemy i zachęcamy do udziału przede wszystkim w pięciu grach - stwierdza dr Bronikowska - pierścieniówce, kapeli, rzucie podkową, kubbie i ducze. Można powiedzieć, że wychodzą z cienia starych gier miłe wspomnienia... gry tradycyjne dla każdego - dla młodego i dorosłego.

Te gry wymagają ładnej pogody i kawałka ziemi, kiedy jednak pada, wtedy możemy sięgnąć w nieco bliższą przeszłość, czyli do czasów PRL-u. Nasi rodzice i dziadkowie namiętnie grali m.in. w bierki i pchełki.

Wielu z nas uśmiechnie się do wspomnień, w których gramy z przyjaciółmi z podwórka w berka, chowanego, mamo-mamo-ile-kroków-do-domu, kapsle, gumę, bierki, pchełki, chińczyka. Ileż każdy z nas miał wtedy energii i pomysłów! Pamiętamy budowę domków ze stołu, krzeseł i wszystkiego, co udało się podkraść mamie z regału. Albo magnetofon, na który nagrywaliśmy wszystko od rozmów domowych, radiowych transmisji z meczów po pierwsze koncerty rockowe.

Warto pozytywną energię, płynącą z tych wspomnień, przekazać swoim dzieciom. Nawet jeśli nie zapałają miłością do gry w kapsle, to z całą pewnością chętnie posłuchają opowieści o dzieciństwie własnych rodziców. Mała partyjka z tatą - mistrzem bierek z 77. roku, albo wygrana ze starszyzną rodzinną w pierścieniówkę to dopiero będzie coś!

Najbardziej popularne dawne gry i ich zasady
PIERŚCIENIÓWKA: Gra opracowana w 1936 r. przez Władysława Robakowskiego, a wywodząca się z zabaw rybaków zamieszkujących rejony jezior polskich. Oryginalnie polegała na przerzucaniu boi przez dziurawe sieci. Zasady gry: Celem gry jest zdobycie 15 punktów (gra toczy się do uzyskania przewagi 2 punktów). W każdej drużynie znajduje się czterech zawodników, z których trzech nazywanych jest atakującymi, ma prawo przerzucać piłkę na stronę przeciwną boiska przez otwory w siatce. Czwarty zawodnik, zwany rozgrywającym, pozostaje w 1,5-metrowej strefie rozegrania przy siatce i może tylko podawać piłkę do partnerów z własnej drużyny, nie może również blokować żadnego z otworów (tzw. pierścieni) w siatce. Jest to gra rozwijająca myślenie taktyczne i przygotowująca do gry w siatkówkę, dlatego też pozostałe przepisy można ustalać i modyfikować w zależności od potrzeby. Pierścieniówka została zrekonstruowana z dawnego opisu w 2003 przez Wojciecha Lipońskiego i zaaranżowana praktycznie przez Michała i Małgorzatę Bronikowskich.

KICZKA (SZTEKIEL, KLIPA, CZYŻ): O grze pisał już Mikołaj Rej "Nie uczynił swej powinności chrześcijanin, jeśli… we wtorek wielkanocny kiczką w łeb, aż oko wylezie, nie weźmie". Kiczka należała do gier najbardziej rozpowszechnionych w Polsce wśród chłopców miejskich i wiejskich. Funkcjonalność tej gry stanowiła prostota w jej organizowaniu, niemalże w każdych warunkach. Była popularna w szkołach powszechnych aż do II wojny światowej. Dzięki nieskomplikowanym regułom, jak i prostym przyborom potrzebnym do niej, była rozgrywana w licznych odmianach o różnych nazwach (kiczka, kot, pliszka lub cyrka w Małopolsce, pchła na Kaszubach, stręk, sztekiel w Wielkopolsce, czyż, krypa, lub klipa na Mazowszu). Kiczka rozwijała się na różnych terenach nieco inaczej i nieco inne nosiła nazwy. W XIX i na początku XX wieku była bardzo popularna przede wszystkim na Górnym Śląsku.Zasady gry: Gra polega na podbijaniu w górę kołka najczęściej struganego klinowato z obu stron, określanego mianem "klipy/kiczki" z wyznaczonego koła o średnicy 2 metrów. Do podbicia klipy służy specjalnie przygotowany dłuższy kij często nazywany "bijakiem". Celem gry jest jak najdalsze wybicie swojej klipy w przód trzema uderzeniami. Wygrywa ten zawodnik, którego kołek osiągnie najdłuższy dystans.

KAPELA: Ludowy sport popularny niegdyś wśród pasterzy na Kociewiu na terenie Kaszub. Zachował się najdłużej w okolicy wsi Osieczna, Osówek i Szlachta, gdzie grę uprawiano jeszcze w pierwszych latach po II wojnie światowej. Nazwa wywodzi się najprawdopodobniej od stożka kamieni poukładanych jeden na drugim w kolejności od największego do najmniejszego w taki sposób, że kształtem przypomina małą kapliczkę (w średniowieczu używano najczęściej nazw łacińskich, słowo kaplica/kapliczka brzmiało zatem capella). Do gry wykorzystywano charakterystyczne, okrągłe, ale spłaszczone kamienie różnej wielkości najczęściej pięć. W rejonie Wielkopolski grę podobną znano pod nazwą syr.Zasady gry: Gra polega na trafianiu kamieniem w stożek ustawionych kamieni przez stojących na obwodzie koła uczestników tak, aby zburzyć go. Kapeli pilnuje "kapelmistrz" wyposażony w nakrycie głowy - kapelusz/czapka. Jeśli uda się rozbić stożek kamieni, kapelmistrz najpierw musi ustawić rozrzucone kamienie, potem dopiero może rzucać czapką w tego, który ten stożek rozbił. W czasie, kiedy kapelmistrz ustawia kapelę, rzucający kamieniem biegnie po swój kamień i próbuje wrócić na swoje miejsce, zanim stojący w środku uczestnik ustawi kapliczkę i będzie próbował trafić biegnącego z powrotem. Aby grę uczynić bezpieczniejszą, zamiast kamieni do rzucania w kapliczkę stosujemy drewniane kule, które toczymy, nie rzucamy, w kierunku ustawionej wieżyczki z kamieni.

RZUT PODKOWĄ: Trzeba rzucić podkowę na specjalny kołek. Jej pochodzenie nie jest znane, rozpowszechniona była w większości krajów Europy, a także i świata (mistrzostwa świata w rzucie podkową). W Szkocji od czasów średniowiecza grano w quoits - rzucanie metalowych pierścieni.

KUBB: Gra o starym rodowodzie, pochodzi z Gotlandii, ale uważana jest za słowiańską. Jest to poniekąd połączenie gry kręglarskiej z rzutem podkową. To bardzo ciekawa, strategiczna gra drużynowa, której efektem końcowym jest zbicie największego z 11 kręgli - króla (stojącego na środku pola gry).

DUCZA: Polska gra ludowa, uprawiana najczęściej przez chłopców z zaścianków szlacheckich. Najpopularniejsza była swego czasu na Podlasiu. Każdy z grających zaopatrzony jest w pałeczkę tej samej długości. Pałeczką odmierza się odległość linii rzutów do celu - pałki, kija, sztachety od płotu - 10 długości pałeczki do rzutu. Uczestnicy kolejno rzucają do celu. Można też grać w nią indywidualnie, kto trafi do wbitej w ziemię pałki ma prawo przybliżyć się w jej kierunku o długość swojej pałeczki, którą rzucał, jeśli któryś z uczestników przewróci pałeczkę całkowicie, wygrywa całą kolejkę. Gra może toczyć się dalej od początku. Kto natomiast nie trafi, oddala się z miejsca rzutu na odległość wyznaczoną długością swojej pałeczki. Podobną grę opisuje Gołębiowski pod nazwą grele lub krele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski