Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnowo Podgórne: Piłkarze kończyli sezon, policja ich zatrzymała

Robert Domżał
Policja poszukiwała mnie, chociaż podczas manifestacji przed komisariatem byłem w delegacji, poza gminą - mówi Tomasz Leopold
Policja poszukiwała mnie, chociaż podczas manifestacji przed komisariatem byłem w delegacji, poza gminą - mówi Tomasz Leopold Robert Domżał
Z pałkami podniesionymi do góry, jakby chcieli zaraz kogoś uderzyć, wbiegli na teren klubu. Nim się zorientowaliśmy, kilku z nas miało wykręcone ręce, kilku innych z głowami pochylonymi ku ziemi prowadzono do radiowozów - mówią mieszkańcy Tarnowa Podgórnego. W piątek, około godz. 23.30 policjanci wkroczyli na teren Gminnego Klubu Sportowego "Tarnovia", gdzie dobiegało końca spotkanie z okazji zakończenia sezonu piłkarskiego. Żegnano jednego z trenerów.

Jak twierdzą uczestnicy, spotkanie zmierzało już ku końcowi. Wielu piłkarzy stało już przed budynkiem, czekając na zamówiony transport.

- Wcześniej głośno skandowaliśmy: "Dziękujemy", ale nie sądzę, byśmy komukolwiek tym przeszkadzali - mówią uczestnicy spotkania. Chociaż komisariat oddalony jest od siedziby GKS o 50 metrów, policjanci przyjechali czterema radiowozami.

Część z nich była w cywilnych ubraniach.
- Nadbiegający policjant chwycił jednego kolegów za kark i z głową skierowaną do ziemi wciągnął do radiowozu - mówi Cyprian Kożuchowski.

Według mieszkańców tylko część policjantów, którzy przyjechali do klubu, była z miejscowego komisariatu.
- Kiedy poprosiłem o okazanie legitymacji, usłyszałem, że mam się zamknąć. Nie byłem tak traktowany nawet w czasach milicji - mówi Tadeusz Dorna, 55-letni trener GKS Tarnovia. Od policjantów usłyszeli: "Nie ujdzie wam to na sucho". Dlatego wiążą "wizytę" z manifestacją przed komisariatem po zabójstwie jednego z mieszkańców gminy w parku 700-Lecia. Doszło do niego z 8 na 9 czerwca. Po kolejnym meczu reprezentacji Polski, we wtorek 12 czerwca, grupa mieszkańców udała się przed komisariat. Było po godz. 22. Zgromadzeni krzyczeli: "Gdzie wy byliście"?

Według mieszkańców policjanci mogli zapobiec tragedii, bo byli telefonicznie wzywani. Utrzymują oni, że telefonowali pod nr 112. Andrzej Borowiak, rzecznik KW Policji w Poznaniu, już wcześniej zaprzeczał, jakoby policja była wzywana do Tarnowa Podgórnego. Waldemar Kocurek, komendant tarnowskiej policji, twierdzi, że w czasie "oblężenia" komisariatu ubliżano policjantom. Utrwalił to monitoring. Jest też przekonany, że prowodyrem zajścia był jeden z kibiców mieszkający w pobliżu komisariatu.

Dzień później zaczęło się poszukiwanie osób zakłócających spokój.
- Wyciągali nas z zakładów pracy. Nagabywali rodziny, niepokoili starsze osoby - mówi Tomasz Leopold. W opinii części mieszkańców policjanci chcą zatuszować brak reakcji na wezwania, więc próbują ich zastraszyć. Powoływanie się na monitoring to blef.

- Byłem poszukiwany przez policję, chociaż w czasie manifestacji przed komisariatem byłem w delegacji w drodze do Przemyśla - dodaje Tomasz Leopold. Gdzie zatem w Tarnowie Podgórnym jest monitoring?

- Monitoring, jaki założyła gmina, funkcjonuje w rejonie pawilonów handlowych sąsiadujących z parkiem i namiotem, który pełnił rolę strefy kibica - tłumaczy Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne. Z tych kamer jednak komisariatu nie widać. Zdaniem rzecznika Andrzeja Borowiaka na monitoring składa się dziewięć kamer. Obraz z nich był podstawą do ukarania zakłócających porządek. Jeśli policjant widzi osobę popełniającą wykroczenie, to jego relacja też może być podstawą do ukarania. Piłkarze, którzy otrzymali mandaty w wysokości 500 zł, twierdzą, że nie byli przed komisariatem.

- Przyjąłem mandat, bo i mnie, i żonę straszono, że odbiorą nam prawa rodzicielskie. Twierdzono, że byliśmy pijani przed komisariatem - mówi Łukasz Kożuchowski.

Policja ripostuje, że to nie było straszenie, a wypełnianie obowiązku. - Jeżeli dziecko musi przebywać w gronie osób nietrzeźwych, to policjant ma obowiązek upomnieć rodziców - wyjaśnia Andrzej Borowiak.

Przesłuchiwani twierdzą, że w komisariacie policjanci naigrywali się z nich, mówiąc: "Taki jesteś odważny, to sobie teraz pokrzycz". Komendant komisariatu zapytany o wydarzenia z piątkowego wieczoru mówi, że nie było go w pracy.

- Po godzinie 23 udaliśmy się na parking obok klubu, ponieważ wcześniej dobiegały stamtąd hałasy. Kilka osób wulgarnie się odzywało, więc zostały wylegitymowane. Rozmawialiśmy też z kierownikiem zespołu, który zobowiązał się, że zapanuje nad sytuacją. Wtedy uznaliśmy, że problem został rozwiązany - relacjonuje jeden z policjantów uczestniczących w interwencji.

I on, i rzecznik zaprzeczają, jakoby w czasie interwencji użyta została siła. Jak mówią policjanci, jak dotąd nikt nie złożył zażalenia na ich działania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski