- Uciekałem od startu i systematycznie powiększałem przewagę nad rywalami. W stawce dwunastu zawodników nie zabrakło poważnych przeciwników, w tym trzech Włochów, ale widocznie to był mój weekend -tłumaczył 65-letni motorowodniak.
Zawody na Jeziorze Pakoskim były emocjonujące i jednocześnie bezpiecznie. Nie doszło bowiem do żadnego wypadku. - Ratownicy byli bezrobotni, a to jest najważniejsze dla zawodników. Moja dyspozycja jest równa. Używając poznańskiej gwary można powiedzieć, że starego śrupa nie daje się już tuningować, ale silnik zawsze można ulepszyć. Tym razem wszyscy w mojej ekipie stanęli na wysokości zadania, a ja tylko dopełniłem formalności - dodał Synoracki.
Według niego udany początek sezonu (oprócz wygranej eliminacji w Janikowie Synoracki w Brodenbach obronił tytuł ME w klasie O-175) jeszcze o niczym nie świadczy. - Nie przesadzałbym z tym prognozowaniem, bo jest takie powiedzenie miłe złego początki. Prognoza jest w sporcie bardzo niebezpieczna, zwłaszcza jeśli dotyczy piłki nożnej. Przekonali się o tym w sobotę wieczorem ci wszyscy, którzy zasiedli przed telewizorami - zakończył świeżo upieczony mistrz Europy.
Kolejna eliminacja ME w klasie O-125 już w dniach 7-8 lipca w węgierskiej miejscowości Baja.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?