Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Wilk bohaterem ostatniej akcji Lecha

Maciej Lehmann
Strzela Piotr Reiss, ale piłka po jego uderzeniu przeszła minimalnie obok prawego słupka. Akcji kapitana Lecha przygląda się Robert Lewandowski
Strzela Piotr Reiss, ale piłka po jego uderzeniu przeszła minimalnie obok prawego słupka. Akcji kapitana Lecha przygląda się Robert Lewandowski fot. mikołaj kuchan
Była czwarta minuta doliczonego czasu gry. Sędzia kilkanaście sekund temu powinien zakończyć mecz. Lecz ze względu na to, że chwilę wcześniej bramkarz Polonii wyraźnie symulował faul, dał Lechowi jeszcze jedną szansę.

Tomasz Bandrowski wrzucił piłkę na aferę w pole karne, najwyżej wyskoczył do niej Manuel Arboleda i zagrał na lewą stronę do Jakuba Wilka. Obrońca Lecha, choć kąt był ostry idealnie przymierzył pod poprzeczkę. W ten sposób Kolejorz uratował punkt w Bytomiu. Na więcej niestety podopiecznych Franciszka Smudy nie było wczoraj stać.

Liczyliśmy oczywiście na więcej, ale 13.kolejka i tak była szczęśliwa dla poznaniaków, bo przecież od 63. min zanosiło się na porażkę. Lechowi w Bytomiu od początku szło wczoraj jak po grudzie. Po kilku akcjach widać już było, że "Poznańskiej Lokomotywie" wyraźnie brakuje pary. Naszym piłkarzom brakowało szybkości, zdecydowania i dokładności przy rozgrywaniu piłki. Manuel Arboleda kilka razy musiał ratować się faulami po pojedynkach z zawodnikami gospodarzy. Czegoś takiego już dawno nie oglądaliśmy. Zwykle Kolumbijczykowi wystarczy jeden dynamiczny krok, by spod nóg rywala odzyskać piłkę. Wczoraj Zabłocki czy Podstawek radzili sobie nadspodziewanie łatwo z lechitami.
Kiedy gospodarze w pierwszym kwadransie wykonywali kilka razy swoją słynną "szarańczę" można było jeszcze uśmiechnąć się z politowaniem.

Potem jednak pretekstów do żartów z gry rywali było coraz mniej. I to nie dlatego, że pogromcy Legii grali olśniewająco. Zupełnie bowiem nie kleiły się akcje naszym piłkarzom, którzy długo nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką Polonii.
Ciekawiej zrobiło się dopiero pięć minut przed przerwą. Wtedy swoje okazje mieli zarówno lechici jak i gospodarze. Minimalnie niecelnie strzelał Piotr Reiss, a Grzegorz Podstawek przegrał pojedynek sam na sam z Ivanem Turiną.

Druga odsłona dostarczyła o wiele więcej emocji. W 63. min nie popisała się obrona Lecha. Komorowski dośrodkował po ziemi w pole karne Lecha, tam piłkę przejął Podstawek i z bliska trafił do siatki. Chwilę potem mógł zdobyć drugą bramkę. W ostatniej chwili piłkę po jego strzale udało się zablokować Jakubowi Wilkowi.

Krótko potem Lech rzucił się do odrabiania strat. Dobrą okazję miał Grzegorz Wojtkowiak, ale jeden z obrońców odbił jego strzał ręką. Karny? Nic z tego. Arbiter nawet nie zareagował. Tę decyzje można było jeszcze zrozumieć, ale dlaczego w 88. min nie podyktował jedenastki dla Lecha, pojąć już nie sposób. Semir Stilic był ewidentnie faulowany przez bramkarza, gdy próbował wepchnąć piłkę do pustej już bramki.

I kiedy wszyscy powoli już pogodziliśmy się z porażką, kapitalny strzał Jakuba Wilka zapewnił Lechowi remis. Dobry i jeden punkt! Mogło być przecież jeszcze gorzej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski