Stolarska to niedługa ulica na Grunwaldzie, obok szpitala Wojskowego. Spokojna, ale niemal w centrum miasta. W kwietniu tego roku MPGM, który administrował nią od roku 1988, przekazał kamienicę właścicielom. Od tego czasu budynkiem zarządzało już kilka firm. Czynsz wzrósł blisko trzykrotnie, a od maja ....
- Życie zamieniono nam w koszmar. Na podwórku jest pełno gruzu i głęboki wykop. Nie ma gdzie wyrzucić śmieci, bo pojemnik jest zapełniony. Nie sposób wypchnąć go przed kamienicę, ponieważ przejazd zasypano gruzem - mówią mieszkańcy. Budynek pozbawiony został głównej bramy. Na podwórze każdy może wejść.
- Na podwórku widziałam niezabezpieczone przewody elektryczne, jeśli dojdzie do zwarcia, nie będzie prądu. A ja muszę używać inhalatora, który jest na prąd - mówi pani Chojnacka.
Zdaniem mieszkańców dewastowane jest nie tylko podwórko. Zalewane są mieszkania. By zamknąć wodę lejącą się w jednym z mieszkań, wzywali strażaków.
- Kiedy zaczęła lać się woda, dzwoniliśmy do zarządcy. Obiecał przyjechać, ale się nie zjawił. Poprosiliśmy o interwencję straż - mówią państwo Kozłowscy, którzy zalewani byli trzy razy. W poniedziałek mieszkańcy ściągnęli policję, bo ktoś włamał się do piwnic. Wyniósł znajdujące się w nich rzeczy na podwórko. Próbowali też zgłosić skargę Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego.
- Usłyszeliśmy, że urzędnicy są zajęci Euro - mówią państwo Chojnaccy. Termin kontroli wyznaczono na 5 lipca. Ponieważ kamienica mieści się w strefie ochronnej, lokatorzy zgłosili się też do Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. MKZ poprosił o wyjaśnienia zarządcę. Lokatorzy uważają, że są osamotnieni i zastraszani.
- Córka została zaczepiona na klatce schodowej przez agresywnych mężczyzn. Pytali, co robi w budynku, gdzie mieszka. Przestraszyła się, odpowiedziała. Ale czy tak powinno być? - pytają Chojnaccy. Odkąd kamienica przeszła w prywatne ręce czynsz wzrósł do 11,5 zł za metr kw. Efekt był łatwy do przewidzenia. Czynsz płacą nieliczni. Według Piotra Śruby współwłaściciela i zarządzającego budynkiem w imieniu pozostałych właścicieli wkamienicy są lokatorzy z długami sięgającymi 25 tys. zł. Niektórzy mieszkają bez umowy. Gdy zarządzało nią miasto, płacili za lokal o powierzchni 140 m. kw. 250 złotych miesięcznie.
- Na mieszkanie zaadaptowaliśmy strych. Wydaliśmy własne pieniądze. Zanim to zrobiliśmy, odnaleźliśmy właścicielkę w Warszawie. Twierdziła, że nie interesuje ją kamienica w Poznaniu - mówią państwo Chojnaccy. Przestali płacić czynsz, gdy okazało się, że firma, która administrowała podawała jedno konto bankowe, a przedstawiciel właścicieli drugie. I każdy twierdził, że to jest właściwe. Lokatorzy chcą założyć konto depozytowe, na które będą wpłacać pieniądze do momentu rozwiązania konfliktu.
O tym co dzieje sie na podwórku Piotr Śruba mówi, że to to rewitalizacja.
- Na podwórku są zbiorniki na wodę deszczową, muszę je wyremontować. Wykop jest po to, by budynek osuszyć,a drzwi z głównej bramy oddałem do renowacji - tłumaczy Śruba. Mówi też, że gruz zniknąłby z podwórka, gdyby ktoś stale nie zastawiał wjazdu. Przyznaje, że doszło do zalania, ale proponował odszkodowanie z polisy firmy. Ponoć lokatorzy nie chcieli wpuścić go do mieszkań, by opisał szkody.
Po naszej interwencji Paweł Łukaszewski, szef PINB-u podjął decyzję o przyspieszeniu kontroli. Towarzyszyć mu będzie inspektor MKZ.
- Kontrola w trakcie, której sprawdzany będzie i stan techniczny budynku i jego dokumentacja odbędzie się 22 czerwca.Musimy powiadomić właścicieli. Dzisiaj zjawią się w niej inspektorzy - zapewnia Paweł Łukaszewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?