Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: W aptekach brakuje leków na serce

Marta Żbikowska
Możemy tylko interweniować u ministra - mówi T. Bąbelek
Możemy tylko interweniować u ministra - mówi T. Bąbelek Archiwum
Bemecor, cardura, accupro czy norvasc to nazwy leków dobrze znane osobom chorującym na serce. Powoli stają się one towarem deficytowym. Brakuje ich bowiem w aptekach, nie ma ich także w hurtowniach farmaceutycznych.

- W piątek zamówiłem większość tych leków w jedynej hurtowni wskazanej przez producenta, w poniedziałek w południe jeszcze ich nie miałem - przyznaje Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej. - Sytuacja powoli staje się tragiczna, bo brakuje nie tylko leków na serce.

Wszyscy aptekarze mają listy leków, których od tygodni, a nawet miesięcy nie mogą dostać w hurtowniach. Zgodnie wymieniają znaną wszystkim maść oxycort czy przeciwzakrzepowy lek o nazwie fraxiparine, często stosowany podczas przygotowań do operacji. Z dnia na dzień listy wydłużają się, bo aptekom powoli kończą się zapasy. Trudno dostać nitroglicerynę w tabletkach, uspokajający lek atarax, przeciwzakrzepowy clexane czy popularne krople do oczu visine clasic.

- Mam jeszcze jedno opakowanie bemecoru, a ten lek nie posiada żadnego zamiennika - mówi Bąbelek. - Teraz mamy wolny rynek i nikogo nie obchodzi, że pacjent nie może kupić leku. Producenci mają swoją politykę, nikt jej nie kontroluje, nikt nad tym nawet nie panuje.

W poszukiwaniu leków pacjenci jeżdżą często po całym mieście lub dzwonią do aptek.

- Staram się nie odsyłać nikogo od okienka - mówi Małgorzata Horoszkiewicz, właścicielka poznańskiej apteki Botaniqua. - Ostatnio pacjent twierdził, że moja apteka jest ósmą, którą odwiedził w poszukiwaniu przepisanego przez lekarza antybiotyku.

Zdaniem aptekarzy, to producenci odpowiadają za brak leków. Firmy farmaceutyczne zakładają własne hurtownie i są to jedyne miejsca, gdzie apteki mogą zaopatrywać się w leki danej firmy. - Potrzebowałem dla pacjenta z astmą leku flixotide - wspomina Bąbelek. - W hurtowni odesłali mnie do producenta, w Glaxo dowiedziałem się, że mam szukać leku w hurtowniach.

Leki, których brakuje w polskich aptekach, teoretycznie można sprowadzić z zagranicy. Ale na to potrzeba pozwoleń.

- Mieliśmy ostatnio bardzo dużo pytań o lek androtop - przyznaje Małgorzata Łodko, kierownik hurtowni farmaceutycznej Trade-Pharm, która specjalizuje się w sprowadzaniu leków z zagranicy. - Nie dotarła do nas jednak ani jedna zgoda na import docelowy.

Aptekarze przyznają, że androtop, testosteron w żelu, od niedawna jest niedostępny w Polsce. Pacjenci występują o pozwolenie na import docelowy, ale taka procedura trwa prawie miesiąc. Najpierw lekarz wydaje zaświadczenie o konieczności zastosowania konkretnego medykamentu, potem potwierdza to konsultant wojewódzki, wniosek trafia do Ministerstwa Zdrowia i pacjent czeka na wydanie zgody. Potem jeszcze apteka musi sprowadzić lek.

Niektórzy upatrują źródła problemów w imporcie równoległym. Firmy, które się nim zajmują, kupują leki taniej w jednym kraju i sprzedają drożej w innym. Być może leki z polskich hurtowni zostały wykupione, aby sprzedać je na innych rynkach.

- System wygląda tak, że możemy interweniować jedynie u ministra zdrowia - mówi Bąbelek.

Od kilku miesięcy problemy z dostępem do leków aptekarze zgłaszają ministerstwu za pośrednictwem strony internetowej. Na razie jednak nie doczekali się żadnych efektów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski