Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plemiona atakują Polskę. Strategiczna gra przeglądarkowa

Leszek Waligóra
Plemiona osadzone są w średniowiecznych realiach. Tu każdy ma swojego rycerza
Plemiona osadzone są w średniowiecznych realiach. Tu każdy ma swojego rycerza
Zabrałeś mi wszystko. Teraz jestem skończony, ale ja się jeszcze zemszczę! 11-latek z Torunia stracił kilka tysięcy żołnierzy i kilka miesięcy życia... O szale Plemion i uzależnieniu od najpopularniejszej gry internetowej pisze - Leszek Waligóra.

Zaczyna się niewinnie. Wybierz login. Login jest. Wybierz lokalizację. Jest. I... już. Mam własną wioskę. W wiosce ratusz, tartak, cegielnię, hutę, spichlerz, zagrodę. Buduję mur. Za nim koszary, stajnię, kuźnię, rynek.

Później podnoszę je o kolejne poziomy. Mur z drewnianej palisady zamienia się w porządne ceglane obwarowania. Ratusz w zamek. Namioty w murowane koszary. O... teraz wojaków mogę rekrutować... Kilkuset czy kilka tysięcy? A jak będę miał szlachcica - podbiję sąsiednią wioskę.

Mijają miesiące. Prawdziwe. Tu rok gry nie jest skompresowany do kilku minut. Rok w grze to rok w prawdziwym życiu. Chyba że... wciągniesz się za bardzo. Wtedy prawdziwe życie jest w grze. W niej masz przyjaciół, sprzymierzeńców i wrogów.

Raport: Twoje pierwsze tysiąc punktów

Plemiona stworzyła niemiecka firma informatyczna. Na początku grali tylko Niemcy, ale szybko powstała najpopularniejsza, angielska wersja językowa, później kilkanaście kolejnych. W 2006 r. narodziła się polska odmiana. Do dziś zarejestrowało się na polskiej stronie Plemion ok. 440 tys. graczy. Każdy może mieć jedno konto na każdym z 25 istniejących w grze "światów", ale w praktyce nawet dla rozwiniętego gracza posiadanie choćby dwóch kont wymaga olbrzymiego samozaparcia. I mnóstwa czasu. Tu nie ma szybkiej akcji: budynek buduje się godzinami, jeśli wysyłasz atak, jego efekt poznasz po kilku dniach, a wojska - jeśli przeżyją - wracają.

Tak długo, jak szły do celu. Zanim uzbierasz pierwszy tysiąc punktów, minie wiele dni. Kolejne tysiące zajmą tygodnie. Co robić w tym czasie? Pozostaje forum, listy... I intrygi, sojusze, pakty o nieagresji, szpiegowanie. W Plemionach nie można być samotną wyspą. Trzeba znaleźć swoje plemię... Ale to nie gwarantuje wygranej. Ba, tu prawdopodobnie w ogóle nie da się wygrać.
Raport: Na placu stoją wszystkie Twoje wojska

SiCKle z Bochni jest uczniem technikum elektronicznego. W grze od 2 lat wyżyna w pień wrogie wojska. Tam nikt nie wie, ile ma lat (za kilka dni skończy 18), ale to nie ma znaczenia. Grę może udanie prowadzić 10-latek (choć to rzadkość) i 50-letni pan. Choć grają i starsi. I zdarza się im dostawać tęgie lanie od nastolatków.

SiCKle interesuje się ruchem rycerskim. A Plemiona osadzone są w średniowiecznych realiach. Tu każdy ma swojego rycerza, a wojska to pikinierzy, miecznicy i łucznicy - do obrony; topornicy, lekka i ciężka kawaleria, łucznicy na koniach - do ataku. Są jeszcze zwiadowcy, tarany, katapulty. Pikinierzy świetnie w obronie radzą sobie z konnicą, ale jeśli mają ją zaatakować - są już fatalni. Tyle że w tej grze nie liczy się zręczność, a bardziej umysł... szachisty.

Gracz musi policzyć siłę ataku swoich wojsk (jest wyrażana w punktach) i uznać, czy opłaca mu się atakować 5 tysiącami toporników wioskę z 5 tysiącami mieczników i murem wysokim na 20 poziom (nie opłaca się). Musi też oszacować, czy w wiosce faktycznie jest tyle obrony (może wysyłać zwiadowców). I czy tyle będzie w momencie ataku (bo może dojść wsparcie od innych graczy atakowanego plemienia). Powstają strategie krótko- i długookresowe.

- Jak świat światem ludzie walczyli o władzę. I nie ma znaczenia, czy robili to w sensie fizycznym, czy tylko w grze - mówi psycholog Małgorzata Rybarczyk. - Niezależnie od tego, czy gra ocieka krwią, czy polega na strategicznym planowaniu ataku, nie pozwoliłabym grać w nią 11-latkowi.
- Gra na pewno posiada swój specjalny klimat. Gdy staje się nudna i chce się już ją zakończyć, pojawia się ktoś, komu chce się pokazać, że jest się lepszym od niego - mówi SiCKle.

A lepsi są zawsze. Gracz o nicku "D zjeszth A" ma 1,2 miliona punktów i 134 wioski. To numer jeden w plemiennym świecie nr 20. Na swojej stronie twierdzi, że ma sześć lat... Ale to wątpliwe. Żeby uzbierać tyle punktów, grę musiałby zacząć, mając lat cztery.

Raport: Agresor zwyciężył

Yoshik w Plemionach to szycha - jest szefem jednego z plemion, i to ostrym szefem. Rządzi i dzieli.

- Od pół roku gram intensywnie - mówi wódz Mrocznego Przymierza Wojowników, prywatnie 32-letni mieszkaniec Sopotu. W jego wydaniu intensywnie oznacza, że zalogowany jest prawie cały dzień. To nie znaczy, że nie robi nic innego - w grze zalogowanie wystarcza, by widzieć, co się dzieje. Najbardziej czasochłonne jest "farmienie" - zdobywanie surowców z sąsiednich wiosek. Trzeba wysłać wojsko i czekać, aż wróci. Może nie wrócić. Najłatwiej zdobyć surowce w wioskach barbarzyńskich i osadach koczowniczych - takie nie należą do żadnego gracza.

Ale jeśli wioska ma właściciela, mogą w niej stać wojska obronne. A wtedy zaczyna się wojna. Yoshik potrafi w środku nocy siedzieć przy komputerze i planować skomplikowany atak. Strategia to podstawa - są wielkie plemiona mające miliony punktów, ale słabe, bo gracze nie postawili na wojsko. Są plemiona agresywne, nastawione na ciągły atak. Są i takie, które ciągle się bronią.

- Powstają poradniki, jak się skutecznie bronić lub jak atakować. Ja już wiem, że poradniki nic nie znaczą - czasem stawiam strategię na głowie i dlatego wygrywam. No i stawiam to jeszcze bardziej na głowie, bo pokonanym zostawiam zawsze jedną wioskę. Bo? Bo lubię mieć znanych wrogów. To takie bardziej zaawansowane szachy, w których nie grasz przeciwko jednemu, ale tysiącom rywali. Ale z drugiej strony: nie grasz sam - mówi Liakon. Jego ksywka miała brzmieć Likaon, dziki pies, którego strategią przetrwania jest działanie w stadzie. Ale taki nick był już zajęty, więc jest Liakon. - Co ja na to poradzę, że mam instynkt stadny? - śmieje się gracz.

W realnym życiu? - Jak powiem, co robię, to jutro będzie się ze mną próbowała zmierzyć połowa graczy. Chociaż… To może być ciekawe. Komuś się w końcu musi udać.

Noce i dni

Marioo111 (29 lat, mieszka w Łomży) na grę przeznacza 4 godziny dziennie. Pyka od 6 miesięcy, ale nikt mu o to głowy nie suszy. Mówi krótko: Żona też się wciągnęła.

- W nic innego już nie gram - mówi Przem28, spawacz z Bytomia. On ma jeszcze kłopot z żoną, bo... - Troszkę za uchem truje, ale sama gra. Mój ojciec też. Przekonałem ich i pykają w Plemiona - dodaje. Gra codziennie od 4 miesięcy. Czym zajmuje się po za tym? - Pracą i wychowaniem dziecka. Drugie w drodze - chwali się.

Szczypior81 ma 27 lat. Jest prawnikiem, pracuje w kieleckim sądzie. Gra zaledwie od sierpnia, ale już się wciągnął. Tak jak jego szwagier. Ile czasu poświęca grze? Kilka godzin codziennie. Ale żona gra więcej ode mnie - mówi.

Bombka007 ma 16 lat, mieszka w angielskim Bostonie. Gra zaledwie godzinę dziennie, to wyjątek.
Yoshik: - Gra jest niesłychanie wciągająca. Ale można nauczyć się umiejętności współdziałania w grupie, logicznego myślenia, taktyki, matematyki, planowania długofalowego. Zależy, kto czego oczekuje.

Uzależnienie?

Niedawno w internecie gruchnęła wiadomość: gra stała się miejscem konfliktu międzynarodowego. Gracze z Polski mieli atakować Niemców. W praktyce do takiej wojny nie doszło, bo Niemcy i Polacy grają na innych stronach. I jednocześnie doszło - bo zwyczaj nazywania wiosek nazwami krajów czy miast jest rozpowszechniony. I tak dojrzewają antagonizmy: Warszawa może atakować Poznań (i na odwrót), Niemcy - Polskę... Z drugiej strony: może się zdarzyć, że właściciel wioski o nazwie Rosja udzieli wsparcia militarnego Gruzji. Gracze potrafią się śmiertelnie obrazić, ale też długo negocjują warunki pokoju między zwaśnionymi plemionami czy fuzji - gdy dwie grupy graczy łączą się w jedną. To dobre strony gry.

A złe? Na forum jednego z plemion internauta założył taki wątek: "Czy macie może tak, że przykładowo siedzicie w szkole/pracy i zamiast uczyć się bądź pracować, cały dzień zastanawiacie się tylko... kurde, czy w końcu moje wojsko, co je rano wysłałem na tę wioskę, wygra? (...) Inna sytuacja - jesteście już bardzo zmęczeni i czas na spanie... ale nie!! Poczekam jeszcze te 30 minut i włączę kolejne polecenie budowy, żeby przez noc zbudować tę cholerną zagrodę!

Czy po włączeniu komputera nie wchodzicie od razu na Plemiona, aby sprawdzić stan waszego wojska, odebrać wiadomości i zobaczyć, czy nikt was nie atakuje? Ja zauważyłem, że u mnie powoli staje się to codziennością! Czyli ogłaszam, że w moim przypadku Plemiona jak najbardziej uzależniają!:)".

Odpowiedzi pojawiło się mnóstwo. Większość pisze: uzależniają. Co robić, gdy gra wciągnie za bardzo? - Zerwać z nią - radzi psycholog. Ale jak?

Post scriptum

Zapis z korespondencji gracza, któremu inny odebrał wszystkie wioski. Przy stracie pierwszej: "Ty chamie, chamie, zobaczysz, teraz zadarłeś z administratorem gry Plemiona, czeka na ciebie 10.000 kawalerzystów, ty chamie, ciulu, za 2 tygodnie nie będziesz miał ani jednej wioski".

Przed stratą ostatniej: "Bardzo cię proszę, nie atakuj mnie, proszę, ja się staram, please, nie atakuj mnie i nie przejmuj mojej wiochy, bardzo proszę z całego serca. Jesteśmy sąsiadami, daj mi szansę, nie atakuj, bardzo proszę, z całego serca proszę, nie bądź zły, ja chcę grać w to i się bardzo staram, daj mi zrobić imperium takie, jak ty masz, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę".

Dziękuję Mrocznemu Przymierzu Wojowników za umożliwienie kontaktu z graczami. Udanych łowów! ;)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Plemiona atakują Polskę. Strategiczna gra przeglądarkowa - Portal i.pl

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski