Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator łapał Żabkę

Barbara Sadłowska
Jutro Jolanta B., szefowa kadr oraz Barbara M., starszy specjalista do spraw rekrutacji z poznańskiej centrali "Żabki", staną przed sądem. Okręgowym, bo prokurator oskarżył je o to, że w latach 1999 i 2000 podżegały przyszłych ajentów do sfałszowania weksli, za co grozi nawet 25 lat więzienia. Kobiety nie przyznały się do winy.

Wszystko zaczęło się od fali pozwów cywilnych skierowanych przez "Żabkę" przeciwko byłym ajentom z początkiem nowego milenium. Otrzymywali on nakazy zapłaty kilkudziesięciu, a nawet przeszło 100 tysięcy złotych. Podstawą obciążenia był weksel in blanco oraz oświadczenie wekslowe, które kandydaci na ajentów - oraz ich współmałżonkowie, a niekiedy i poręczyciele, musieli podpisywać po szkoleniu przed otwarciem sklepu. Dokumenty miały być zabezpieczeniem ewentualnych przyszłych roszczeń. Ludzie podpisywali bez większych oporów, bo na blankietach znajdowała się informacja, że do kwoty nie większej niż 5 tysięcy złotych.

- To miało być ściągane np. za uszkodzenie sprzętu komputerowego. Tak sobie tłumaczyłyśmy, że jeżeli gwarantowana kwota zarobków miała wynosić sześć i pół tysiąca, to gdyby coś się stało, pokryjemy z miesięcznych dochodów - tłumaczyła jedna z byłych ajentek "Żabki" w Pleszewie. - Mąż jednak nie zgodził się podpisać, bo podchodził do tej całej "Żabki" wyjątkowo sceptycznie. Ja byłam w takiej euforii po szkoleniu i jednocześnie załamana, że przez męża może mi się nie udać, że zdecydowałam się na ten krok.

Małgorzata S. sfałszowała podpis męża na wekslu, bo tak podobno poradziła jej Jolanta B., późniejsza główna specjalistka do spraw kadr i płac w "Żabce". Miała powiedzieć kandydatce na ajentkę, że te weksle nie ujrzą światła dziennego i mąż się nie dowie. Dowiedział się, gdy do poznańskiego Sądu Okręgowego trafił weksel z "Żabki" na przeszło 130 tysięcy złotych. Jak się okazało, zapis o ograniczeniu roszczeń do 5 tysięcy nie miał żadnego znaczenia. Za rzekomą radę kadrowej B. Małgorzata S. zapłaciła ruiną finansową, wyrokiem karnym za sfałszowanie weksla i niemal rozpadem małżeństwa. Andrzej Z., który prowadził sklep "Żabki" w Warszawie, miał posłuchać z kolei Barbary M. i sfałszował podpis oraz wymyślił numer dowodu osobistego żony, której nie widział od 10 lat. - Za ten czyn zostałem skazany i do dziś pokutuję - uważa Andrzej Z.

Byli ajenci "Żabki" zawiadomili o wyłudzeniu poznańską Prokuraturę Rejonową Stare Miasto. Miało ono polegać na tym, że zostali wprowadzeni w błąd, co do warunków współpracy i wzajemnych rozliczeń. Jednak poznańska prokuratura nie potrafiła uporać się ze sprawą. W 2005 roku Prokurator Krajowy przekazał postępowanie do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Tam, do podstawowego wątku, którym było wyłudzanie pieniędzy od byłych agentów, doszło sprawdzanie systemu komputerowego "Żabek", rozliczeń księgowych, przypadków nieuczciwej konkurencji, a nawet stosowanych wobec ajentów psychomani-pulacji. Zarzuty, jak dotąd, usłyszało tylko kilka osób z poznańskiej centrali sieci.

W międzyczasie powstawały stowarzyszenia poszkodowanych, które pomocą prawną wspierał olsztyński radca prawny Lech Obara. O ile jednak sprawy o nadgodziny w marketach były do wygrania, trudniej było udowodnić charakter subtelnego mechanizmu z czekami. Olsztyński prawnik współpracuje z kilkunastoma kancelariami na terenie kraju. W Poznaniu jest to Kancelaria Radców Prawnych Tenerowicz, Lesiak na Wildzie.
- Dotychczas świadczyliśmy pomoc w sprawach o nadgodziny pracowników "Biedronki" oraz ajentom "Żabki" w sprawach rozliczeniowych - mówi Dawid Lesiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski