Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fryzjer z Wildy dostał 325 zł odszkodowania za kilka lat batalii z ZUS-em

Paulina Jęczmionka, Karolina Koziolek
W 2010 r. wygrał w sądzie z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, który w wyniku pomyłki pozwał go o zaleganie z zapłatą blisko 32 tys. zł. Dziś poznański sąd przyznał mu odszkodowanie w wysokości...325 zł. Sąd przyznał, że ZUS powinien być "bardziej nakierowany na petenta" i uzasadnione są roszczenia fryzjera z Wildy. Jednak nie wykazał on wystarczająco strat, które poniósł w wyniku batalii z ZUS-em, dlatego odszkodowanie jest tak niskie.

Zygmunt Borowski od 1976 r. prowadzi na poznańskiej Wildzie kameralny zakład fryzjerski. O jego sprawie pisaliśmy w "Głosie Wielkopolskim" już w 2008 roku. Bo to wtedy poznański fryzjer otrzymał zawiadomienie, że zalega w ZUS ze składkami. Łącznie Borowski miał być winien prawie 32 tys. zł. Nie pomogły osobiste wizyty, korespondencja ani komplet dokumentów potwierdzających wpłaty. Ubezpieczyciel skierował sprawę do sądu.

Oskarżenie nie tylko źle wpłynęło na reputację przedsiębiorcy, ale również pogorszyło sytuację jego firmy. Urząd skarbowy zajął bowiem należący do zakładu samochód i wszedł na hipotekę domu Borowskiego.

Dopiero podczas rozprawy w grudniu 2009 r., pełnomocnik ZUS przyznał w sądzie, że doszło do pomyłki i Zygmunt Borowski nie jest winien ubezpieczycielowi ani złotówki, a nawet ma kilkaset złotych nadpłaty. Mimo tego musiały minąć kolejne miesiące, by zawiadomiony przez ZUS fiskus cofnął decyzję o zajęciu jego samochodu i wpisie do hipoteki domu. Dlaczego? Bo zdaniem przedstawicieli ZUS, to Borowski musiał złożyć odpowiedni wniosek.

W 2010 r. sędzia Julia Przyłębska, wydając korzystny dla poznaniaka wyrok, mówiła, że gdyby ZUS okazał chęć rozmowy i wyjaśnienia z nim sytuacji, sprawa w ogóle nie trafiłaby do sądu. Jako że przeciągające się postępowanie utrudniały fryzjerowi prowadzenie firmy i kosztowały go sporo zdrowia i nerwów, Zygmunt Borowski jeszcze raz udał się do sądu.

Tym razem to on domagał się od ZUS 30 tys. zł rekompensaty za poniesione straty. Głównie chodziło o straty materialne. W wyniku batalii z ZUS-em Zygmunt Borowski wielokrotnie musiał zamykać zakład i przez to tracił klientów. Dziś sąd orzekł, że fryzjer z Wildy niewystarczająco wykazał, że tak właśnie było. Podczas gdy prywatne wyliczenia pana Zygmunta wskazują, że zakłąd zamykał on ponad dwadzieścia razy, sąd stwierdził, iż nie ma dowodów na to iż tracił on wówczas klientów.

Dwóch świadków wykazało iż było pod nieobecność pana Zygmunta "kilka razy", na podstawie takich zeznań sędzia uznał, że było to średnio pięć razy. Wyliczenie odszkodowania to logiczna konsekwencja: pięć wizyt trzeba pomnożyć przez średnią cenę usługi tzn 32,50. Stąd odszkodowanie wynosi 325 zł.

- Jestem zdruzgotany takim wyrokiem - mówił dziś wychodząc z sali rozpraw Zygmunt Borowski. - Moja batalia z ZUS-em zniszczyła mi zdrowie, nerwy, nie mówiąc o stratach materialnych. To odszkodowanie to kpina.

Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski